Elity zachodnie i ich poplecznicy medialni zamieniają się i to w błyskawicznym tempie w bojówki, na razie słowne, ale wszystko przed nami. One muszą bronić politycznego i biznesowego status quo, korupcji i hipokryzji, wszystkiego, co z takim zaangażowaniem sił i środków miało obezwładnić miliony, ba, miliardy mieszkańców naszego globu. Prawie się udało, ale tylko prawie.
Zawiódł tzw. czynnik ludzki, który czemuś się obudził, bo czynnik ten wszedł na wyższy stopień samoświadomości. Oni się tego nie spodziewali. Różni „liberałowie” uznali, że udało się sprowadzić tzw. masy do poziomu tępych konsumentów przemysłowej karmy i przemysłowej tandety, dostępnej w każdym supermarkecie i w internecie. Byli i jeszcze są przekonani, że ci konsumenci to prostactwo, chamstwo, co to nie jest w stanie docenić postępowej sztuki, kultury i równości płci, więc wykonali ciężką robotę nad stworzeniem poprawnego politycznie osobnika, niezdolnego do oceny machlojek establishmentu, głupka popierającego ich ideologię, bo ona zapewnia spokój i pokój.
Lecz przeciętny ludź to człowiek, na dodatek wykształcony i obeznany z nowoczesnymi technikami komunikacji, znający globalny język obcy, czyli angielski. To dzięki ideałom demokracji, czego establishment dzisiaj żałuje, nauczanie na poziomie matury jest obowiązkowe, powszechny jest też dostęp do wyższego wykształcenia. Młode i średnie pokolenie skorzystało obficie z tych możliwości i w zachodnim świecie zaroiło się od absolwentów uniwersytetów, świadomych swoich zalet lecz pozbawionych należnych im perspektyw. Pracują gdziekolwiek, zarabiają marnie, żyją byle jak, w rozpadających się związkach i coraz powszechniejszym stanie depresji. Oni mają już dość takiej egzystencji, mają dość dyktatury nieudaczników, tępaków i chamów, decydujących o ich losie, we własnym kraju i za granicą. Jakichś Schultzów, Timmermansów, Clintonów, Hollandów i Merkli.
W Polsce i na Węgrzech udało się odstawić rodzimych pasożytów od żłoba, więc się mobilizują do walki z rządem PiS - u, walki beznadziejnej. Ich jedyną nadzieją jest doprowadzenie do konfliktu podczas Marszu Niepodległości za pomocą pikiet, prowokujących narodowców do wrogich reakcji. No i co się wtedy stanie? Rząd upadnie, a naród wybierze „patriotów” z KOD -u, PO, Nowoczesnej i komunistycznej partii Razem, bo hasłem jej marszu jest „Za naszą wolność i waszą - przeciw nacjonalizmowi”? To by dopiero była międzynarodówka pomyleńców. Czy ktoś się da nabrać na takie koalicje?
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Elity zachodnie i ich poplecznicy medialni zamieniają się i to w błyskawicznym tempie w bojówki, na razie słowne, ale wszystko przed nami. One muszą bronić politycznego i biznesowego status quo, korupcji i hipokryzji, wszystkiego, co z takim zaangażowaniem sił i środków miało obezwładnić miliony, ba, miliardy mieszkańców naszego globu. Prawie się udało, ale tylko prawie.
Zawiódł tzw. czynnik ludzki, który czemuś się obudził, bo czynnik ten wszedł na wyższy stopień samoświadomości. Oni się tego nie spodziewali. Różni „liberałowie” uznali, że udało się sprowadzić tzw. masy do poziomu tępych konsumentów przemysłowej karmy i przemysłowej tandety, dostępnej w każdym supermarkecie i w internecie. Byli i jeszcze są przekonani, że ci konsumenci to prostactwo, chamstwo, co to nie jest w stanie docenić postępowej sztuki, kultury i równości płci, więc wykonali ciężką robotę nad stworzeniem poprawnego politycznie osobnika, niezdolnego do oceny machlojek establishmentu, głupka popierającego ich ideologię, bo ona zapewnia spokój i pokój.
Lecz przeciętny ludź to człowiek, na dodatek wykształcony i obeznany z nowoczesnymi technikami komunikacji, znający globalny język obcy, czyli angielski. To dzięki ideałom demokracji, czego establishment dzisiaj żałuje, nauczanie na poziomie matury jest obowiązkowe, powszechny jest też dostęp do wyższego wykształcenia. Młode i średnie pokolenie skorzystało obficie z tych możliwości i w zachodnim świecie zaroiło się od absolwentów uniwersytetów, świadomych swoich zalet lecz pozbawionych należnych im perspektyw. Pracują gdziekolwiek, zarabiają marnie, żyją byle jak, w rozpadających się związkach i coraz powszechniejszym stanie depresji. Oni mają już dość takiej egzystencji, mają dość dyktatury nieudaczników, tępaków i chamów, decydujących o ich losie, we własnym kraju i za granicą. Jakichś Schultzów, Timmermansów, Clintonów, Hollandów i Merkli.
W Polsce i na Węgrzech udało się odstawić rodzimych pasożytów od żłoba, więc się mobilizują do walki z rządem PiS - u, walki beznadziejnej. Ich jedyną nadzieją jest doprowadzenie do konfliktu podczas Marszu Niepodległości za pomocą pikiet, prowokujących narodowców do wrogich reakcji. No i co się wtedy stanie? Rząd upadnie, a naród wybierze „patriotów” z KOD -u, PO, Nowoczesnej i komunistycznej partii Razem, bo hasłem jej marszu jest „Za naszą wolność i waszą - przeciw nacjonalizmowi”? To by dopiero była międzynarodówka pomyleńców. Czy ktoś się da nabrać na takie koalicje?
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313610-no-i-co-nam-zrobicie-ludzie-establishmentu-europejskiego-i-amerykanskiego-miotaja-sie-zaplatani-w-sieci-swoich-klamstw