Nominacja Sławomira Nowaka, polityka u nas ośmieszonego, na pełniącego obowiązki szefa Ukrawtodoru czyli Państwowej Agencji Drogowej Ukrainy, szokuje, ale nie może być ruchem całkiem przypadkowym.
Wracałem ostatnio z wyjazdu do Sopotu, po bożemu czyli „siódemką”. Front rozgrzebanych robót imponujący. Gotowe odcinki dróg ekspresowych przy wyjeździe z Gdańska, w okolicach Elbląga i przy zjeździe na Olsztyn, to zdecydowanie mikroskopijna namiastka tego co miało być zbudowane na Euro 2012. Mamy rok 2016, a końca tej partaniny nie widać. Warto dodać, że na niezbudowanie tych dróg mieliśmy dwadzieścia siedem lat. Oczywiście ciężko winić za godzinny korek w Ostródzie wyłącznie ministra Sławomira Nowaka, ale jego wkład jest z pewnością imponujący.
Na zawsze będę miał przed oczyma duszy mojej premiera Tuska, który w asyście swojego ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej, właśnie Sławomira Nowaka, tuż przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy lecieli z gospodarską wizytą, helikopterem, nad „przejezdnością” na A2. Droga biegnąca obok Poznania miała być kluczową inwestycją, zapewniającą dotarcie kibicom z zachodu do stolicy Polski. Właśnie wtedy powstało pojęcie, rodem z Barei: „przejezdność”. Czyli jak przejdziesz i nic sobie nie urwiesz w podwoziu, na tym co powinno być równą jak stół autostradą, to znaczy, że jest dobrze i żadnych pretensji do decydentów mieć nie możesz.
Po „przejezdności” telepiesz się na własną odpowiedzialność. Zresztą ta „przejezdność” trwa do dziś. Wyjeżdżając z Warszawy trzeba zwolnić tam gdzie wystają kikuty bramek, kasujących opłatę. Ma to oczywiście ten plus, że się nie płaci, ale przy okazji jest pomnikiem tuskowej prowizorki. Jeszcze jeden obraz powraca mi mimochodem. Ten sam duet politycznych modeli w Pendolino. Ach, co to był za sukces! Ten sukces tak recenzował poseł Zbigniew Kuźmiuk:
„Prawdopodobieństwo korupcji w tym przetargu jest tym większe, że w zasadzie w każdym kraju gdzie firma włoska Alstom (producent Pendolino), dostarczała swoje produkty bądź usługi, wykrywano korupcję, a łapówki sięgały nawet 15% wartości kontraktu”
Ministra Nowaka wykończyła afera zegarkowa. Nie wpisał drogiego zegarka do oświadczenia majątkowego. I to pięciokrotnie. Co on wtedy wygadywał, aby się wytłumaczyć. Wysilał intelekt do granic ludzkich możliwości. Błysk geniuszu podpowiedział mu tłumaczenie, niezwykle wiarygodne: „Wymieniam się zegarkami z kolegą”. Potem doszedł do wniosku, że bardziej prawdopodobna będzie wymówka, że na zegarek, wart według biegłych 17 tys. zł złożyła się cała rodzina. Wzruszenie i jeszcze raz wzruszenie.
Ważnym faktem, który z pewnością minister Nowak powinien umieszczać w CV, jest jego rozmowa z generalnym inspektorem informacji finansowej, nagrana w „Sowa&Przyjaciele”. Tam to Sławomir Nowak wyraża obawę o interesy żony.
„I chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy […] Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moim rachunkiem. […] Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej.”
I o tym wszystkim z pewnością na Ukrainie nie wiedzieli. Szukali uczciwego człowieka i tchnęło ich, że nie ma w okolicy wielu uczciwszych niż Sławomir Nowak.
To właśnie jemu trzeba powierzyć wszystkie kontrakty związane z budową dróg na Ukrainie.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nominacja Sławomira Nowaka, polityka u nas ośmieszonego, na pełniącego obowiązki szefa Ukrawtodoru czyli Państwowej Agencji Drogowej Ukrainy, szokuje, ale nie może być ruchem całkiem przypadkowym.
Wracałem ostatnio z wyjazdu do Sopotu, po bożemu czyli „siódemką”. Front rozgrzebanych robót imponujący. Gotowe odcinki dróg ekspresowych przy wyjeździe z Gdańska, w okolicach Elbląga i przy zjeździe na Olsztyn, to zdecydowanie mikroskopijna namiastka tego co miało być zbudowane na Euro 2012. Mamy rok 2016, a końca tej partaniny nie widać. Warto dodać, że na niezbudowanie tych dróg mieliśmy dwadzieścia siedem lat. Oczywiście ciężko winić za godzinny korek w Ostródzie wyłącznie ministra Sławomira Nowaka, ale jego wkład jest z pewnością imponujący.
Na zawsze będę miał przed oczyma duszy mojej premiera Tuska, który w asyście swojego ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej, właśnie Sławomira Nowaka, tuż przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy lecieli z gospodarską wizytą, helikopterem, nad „przejezdnością” na A2. Droga biegnąca obok Poznania miała być kluczową inwestycją, zapewniającą dotarcie kibicom z zachodu do stolicy Polski. Właśnie wtedy powstało pojęcie, rodem z Barei: „przejezdność”. Czyli jak przejdziesz i nic sobie nie urwiesz w podwoziu, na tym co powinno być równą jak stół autostradą, to znaczy, że jest dobrze i żadnych pretensji do decydentów mieć nie możesz.
Po „przejezdności” telepiesz się na własną odpowiedzialność. Zresztą ta „przejezdność” trwa do dziś. Wyjeżdżając z Warszawy trzeba zwolnić tam gdzie wystają kikuty bramek, kasujących opłatę. Ma to oczywiście ten plus, że się nie płaci, ale przy okazji jest pomnikiem tuskowej prowizorki. Jeszcze jeden obraz powraca mi mimochodem. Ten sam duet politycznych modeli w Pendolino. Ach, co to był za sukces! Ten sukces tak recenzował poseł Zbigniew Kuźmiuk:
„Prawdopodobieństwo korupcji w tym przetargu jest tym większe, że w zasadzie w każdym kraju gdzie firma włoska Alstom (producent Pendolino), dostarczała swoje produkty bądź usługi, wykrywano korupcję, a łapówki sięgały nawet 15% wartości kontraktu”
Ministra Nowaka wykończyła afera zegarkowa. Nie wpisał drogiego zegarka do oświadczenia majątkowego. I to pięciokrotnie. Co on wtedy wygadywał, aby się wytłumaczyć. Wysilał intelekt do granic ludzkich możliwości. Błysk geniuszu podpowiedział mu tłumaczenie, niezwykle wiarygodne: „Wymieniam się zegarkami z kolegą”. Potem doszedł do wniosku, że bardziej prawdopodobna będzie wymówka, że na zegarek, wart według biegłych 17 tys. zł złożyła się cała rodzina. Wzruszenie i jeszcze raz wzruszenie.
Ważnym faktem, który z pewnością minister Nowak powinien umieszczać w CV, jest jego rozmowa z generalnym inspektorem informacji finansowej, nagrana w „Sowa&Przyjaciele”. Tam to Sławomir Nowak wyraża obawę o interesy żony.
„I chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy […] Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moim rachunkiem. […] Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej.”
I o tym wszystkim z pewnością na Ukrainie nie wiedzieli. Szukali uczciwego człowieka i tchnęło ich, że nie ma w okolicy wielu uczciwszych niż Sławomir Nowak.
To właśnie jemu trzeba powierzyć wszystkie kontrakty związane z budową dróg na Ukrainie.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313592-przygarniecie-ministra-slawomira-nowaka-przez-wladze-ukrainy-to-wbrew-pozorom-wazny-sygnal-wyslany-polsce