Media podawały na początku roku, że Łączewski miał oferować w internecie pomoc osobie podszywającej się pod znanego dziennikarza w działaniach przeciw obecnemu rządowi. Jedna z gazet opublikowała rozmowy, jakie sędzia miał prowadzić w sieci pod nazwiskiem „Marek Matusiak” z internautą, który podszył się pod Tomasza Lisa. Sędzia miał się także zjawić na spotkaniu z tym internautą.
Sprawę badało kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie. W czasie jednej z opisanych przez gazetę rozmów - która miała być prowadzona 18 stycznia 2016 r. o godz. 12.32 - sędzia Łączewski przewodniczył rozprawie, która trwała od godz. 12.00 do godz. 14.05 - podawał SO.
Powyższe ustalenie zdaje się wykluczać możliwość prowadzenia w tym czasie prywatnej korespondencji elektronicznej z profilu „Marka Matusiaka”, a tym samym poddaje w wątpliwość prawdziwość całości medialnych doniesień
— dodano.
O podszywaniu się pod jego osobę prokuraturę powiadomił sam sędzia.
Kodeks karny przewiduje do trzech lat więzienia dla tego, kto „podszywając się pod inną osobę, wykorzystuje jej wizerunek lub inne jej dane osobowe w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub osobistej”.
Sprawę prowadziła początkowo Prokuratura Okręgowa w Warszawie, potem, po decyzji Prokuratury Krajowej - sprawę przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Legnicy, a pod koniec września trafiła ona do Prokuratury Regionalnej w Krakowie.
Czynności wyjaśniające w sprawie sędziego Wojciecha Łączewskiego prowadzi też rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych przy Krajowej Radzie Sądownictwa. O zbadanie sprawy zwróciła się do rzecznika KRS oraz prezes Sądu Okręgowego w Warszawie.
ak/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Media podawały na początku roku, że Łączewski miał oferować w internecie pomoc osobie podszywającej się pod znanego dziennikarza w działaniach przeciw obecnemu rządowi. Jedna z gazet opublikowała rozmowy, jakie sędzia miał prowadzić w sieci pod nazwiskiem „Marek Matusiak” z internautą, który podszył się pod Tomasza Lisa. Sędzia miał się także zjawić na spotkaniu z tym internautą.
Sprawę badało kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie. W czasie jednej z opisanych przez gazetę rozmów - która miała być prowadzona 18 stycznia 2016 r. o godz. 12.32 - sędzia Łączewski przewodniczył rozprawie, która trwała od godz. 12.00 do godz. 14.05 - podawał SO.
Powyższe ustalenie zdaje się wykluczać możliwość prowadzenia w tym czasie prywatnej korespondencji elektronicznej z profilu „Marka Matusiaka”, a tym samym poddaje w wątpliwość prawdziwość całości medialnych doniesień
— dodano.
O podszywaniu się pod jego osobę prokuraturę powiadomił sam sędzia.
Kodeks karny przewiduje do trzech lat więzienia dla tego, kto „podszywając się pod inną osobę, wykorzystuje jej wizerunek lub inne jej dane osobowe w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub osobistej”.
Sprawę prowadziła początkowo Prokuratura Okręgowa w Warszawie, potem, po decyzji Prokuratury Krajowej - sprawę przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Legnicy, a pod koniec września trafiła ona do Prokuratury Regionalnej w Krakowie.
Czynności wyjaśniające w sprawie sędziego Wojciecha Łączewskiego prowadzi też rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych przy Krajowej Radzie Sądownictwa. O zbadanie sprawy zwróciła się do rzecznika KRS oraz prezes Sądu Okręgowego w Warszawie.
ak/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313478-prokuratura-zwraca-sie-do-amerykanow-o-pomoc-ws-laczewskiego-to-ze-sie-skonczyly-prace-jest-mocno-przesadzone?strona=2