Wie Pan coś więcej na temat Mazguły? Był w tym samym czasie, co Pan, w Iraku.
Jakiś tam epizod miał, ale nie był w strukturach zespołu bojowego, tylko jakieś inne zadania realizował. Premier Belka też był w Iraku, ale przepraszam co tam zrobił? Wolałbym o nim słyszeć nie gdzie był, tylko co zrobił i na czym w praktyce polegają te jego zasługi. Bo być to można wszędzie. Miałem czasem takich żołnierzy, którzy aplikowali do mnie o pracę. Jeden ukończył nawet pięć kierunków studiów podyplomowych, co świadczyło przede wszystkim o tym, że nudził się w pracy i kończył kolejne kierunki, albo zaliczył ileś tam jednostek, ale z każdej go wywalali. Dlatego jego droga była usiana różnymi doświadczeniami. Stąd tak istotne jest nie tylko pokazanie gdzie był, tylko co zrobił. Jakie są dokonania tego pana? W mojej ocenie szkodliwe. Będąc w wojsku prowadził zapewne jednocześnie działalność indoktrynującą młodzież, bo był komendantem jakiegoś hufca.
Jest pewna granica, której wojskowy nie powinien przekraczać udzielając się medialnie?
Mamy demokratyczny kraj i panuje wolność, najważniejsze jak to media interpretują. Chłop zapatrzył się w puczystów z Turcji. Tamci jednak mieli chociaż jakiś potencjał, a za tym panem nie widzę tłumu wojskowych, którzy by go popierali, solidaryzowali się z nim i umacniali jego pozycję. Żadnego buntu w armii nie ma, ani jakiś oddolnych ruchów, za to podobnych frustratów często spotykałem w armii. Są tacy, którzy przywiązali się do tego, co kiedyś było. Jeden pan strasznie się np. burzył dlaczego jego tabela „błyskawica”, którą wymyślił nie jest teraz używana. Są ludzie, którzy zatrzymali się na pewnym etapie rozwoju i uważają PRL i tamte rozwiązania za najwspanialsze. Mówię tu nie tylko o kwestiach mentalnościowych, ale o innego typu wojnach, do których armia się przygotowuje i konieczności budowania też innych zdolności, innego funkcjonowania. A ten człowiek, który niespecjalnie ma pojęcie o strategii, ani o wizji bezpieczeństwa obronności państwa, na fali różnych protestów wylewa gdzieś tam swoje żale, wykrzykując się na różnego rodzaju portalach, które pewnie chętnie z tego korzystają i go publikują. To jest taka woda na młyn, po to tylko, żeby napluć na obecnego ministra.
Tacy wojskowi powinni krzyczeć wtedy, kiedy faktycznie w armii bardzo źle się działo za poprzedniej władzy. Niestety wówczas milczeli.
Dotknął pan sedna sprawy. Szkoda, że pan Mazguła nie był taki buntowniczy i odważny, kiedy rozwalano system dowodzenia i rozkładano armię podczas ministrowania ministra Klicha. Klich twierdzi, że właściwie nie miał wpływu na to, co się działo w Siłach Powietrznych i choć miał świadomość, że jest bałagan, nic nie mógł zrobić- takim był nieudacznikiem. Z kolei w czasie propagandowej działalności ministra Siemoniaka rozwiązywano problemy armii w ten sposób, że rozwiązano 36 pułk. I w zasadzie cała jego działalność jeżeli chodzi o budowanie zdolności wojska na tym się zatrzymała. Do ministra Macierewicza można mieć wiele uwag, ale z pewnością nie taką, że boi się podejmowania czasem trudnych decyzji. Z pewnością nie można mu stawiać takiego zarzutu, że gnębi masy żołnierskie, bo raczej wykazuje troskę o zwykłego żołnierza. Potwierdza to fakt, że wprowadzono podwyżki i nawet budżet wojska ma być większy. Kwestie, które mu się wyciąga, chociażby zakupu śmigłowców, to osobny temat do rozmowy.
Nie zdziwi się Pan, jeśli usłyszy, że Mazguła chodzi na protesty z KOD-em?
Nie, zresztą nie wiem czy już nie chodzi. Na razie widzę, że ma potrzebę pokazania się i zyskuje gdzieś tam może poklask „betonowego PRL”, które szczerze mówiąc napawa mnie obrzydzeniem. Mieliśmy wtedy milionową armię, tylko to była armia takich „zupaków”, w której panowały feudalne stosunki, a żołnierze zamiast budowania zdolności bojowych ogłupiano. Tamta armia funkcjonowała w ten sposób, że nawet kapral sam nie mógł jeździć pojazdem, tylko musiał mieć obok siebie dowódcę pojazdu.Co do kwestii zaufania. Zastępowała ją kontrola najwyższa, gdzie ludzie byli ubezwłasnowalniani, ogłupiani i rzeczywiście panowała „trepoza”. Dziś ta armia funkcjonuje inaczej, ale taka „trepoza” wśród ludzi takich, jak ten pułkownik czasem wychodzi.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wie Pan coś więcej na temat Mazguły? Był w tym samym czasie, co Pan, w Iraku.
Jakiś tam epizod miał, ale nie był w strukturach zespołu bojowego, tylko jakieś inne zadania realizował. Premier Belka też był w Iraku, ale przepraszam co tam zrobił? Wolałbym o nim słyszeć nie gdzie był, tylko co zrobił i na czym w praktyce polegają te jego zasługi. Bo być to można wszędzie. Miałem czasem takich żołnierzy, którzy aplikowali do mnie o pracę. Jeden ukończył nawet pięć kierunków studiów podyplomowych, co świadczyło przede wszystkim o tym, że nudził się w pracy i kończył kolejne kierunki, albo zaliczył ileś tam jednostek, ale z każdej go wywalali. Dlatego jego droga była usiana różnymi doświadczeniami. Stąd tak istotne jest nie tylko pokazanie gdzie był, tylko co zrobił. Jakie są dokonania tego pana? W mojej ocenie szkodliwe. Będąc w wojsku prowadził zapewne jednocześnie działalność indoktrynującą młodzież, bo był komendantem jakiegoś hufca.
Jest pewna granica, której wojskowy nie powinien przekraczać udzielając się medialnie?
Mamy demokratyczny kraj i panuje wolność, najważniejsze jak to media interpretują. Chłop zapatrzył się w puczystów z Turcji. Tamci jednak mieli chociaż jakiś potencjał, a za tym panem nie widzę tłumu wojskowych, którzy by go popierali, solidaryzowali się z nim i umacniali jego pozycję. Żadnego buntu w armii nie ma, ani jakiś oddolnych ruchów, za to podobnych frustratów często spotykałem w armii. Są tacy, którzy przywiązali się do tego, co kiedyś było. Jeden pan strasznie się np. burzył dlaczego jego tabela „błyskawica”, którą wymyślił nie jest teraz używana. Są ludzie, którzy zatrzymali się na pewnym etapie rozwoju i uważają PRL i tamte rozwiązania za najwspanialsze. Mówię tu nie tylko o kwestiach mentalnościowych, ale o innego typu wojnach, do których armia się przygotowuje i konieczności budowania też innych zdolności, innego funkcjonowania. A ten człowiek, który niespecjalnie ma pojęcie o strategii, ani o wizji bezpieczeństwa obronności państwa, na fali różnych protestów wylewa gdzieś tam swoje żale, wykrzykując się na różnego rodzaju portalach, które pewnie chętnie z tego korzystają i go publikują. To jest taka woda na młyn, po to tylko, żeby napluć na obecnego ministra.
Tacy wojskowi powinni krzyczeć wtedy, kiedy faktycznie w armii bardzo źle się działo za poprzedniej władzy. Niestety wówczas milczeli.
Dotknął pan sedna sprawy. Szkoda, że pan Mazguła nie był taki buntowniczy i odważny, kiedy rozwalano system dowodzenia i rozkładano armię podczas ministrowania ministra Klicha. Klich twierdzi, że właściwie nie miał wpływu na to, co się działo w Siłach Powietrznych i choć miał świadomość, że jest bałagan, nic nie mógł zrobić- takim był nieudacznikiem. Z kolei w czasie propagandowej działalności ministra Siemoniaka rozwiązywano problemy armii w ten sposób, że rozwiązano 36 pułk. I w zasadzie cała jego działalność jeżeli chodzi o budowanie zdolności wojska na tym się zatrzymała. Do ministra Macierewicza można mieć wiele uwag, ale z pewnością nie taką, że boi się podejmowania czasem trudnych decyzji. Z pewnością nie można mu stawiać takiego zarzutu, że gnębi masy żołnierskie, bo raczej wykazuje troskę o zwykłego żołnierza. Potwierdza to fakt, że wprowadzono podwyżki i nawet budżet wojska ma być większy. Kwestie, które mu się wyciąga, chociażby zakupu śmigłowców, to osobny temat do rozmowy.
Nie zdziwi się Pan, jeśli usłyszy, że Mazguła chodzi na protesty z KOD-em?
Nie, zresztą nie wiem czy już nie chodzi. Na razie widzę, że ma potrzebę pokazania się i zyskuje gdzieś tam może poklask „betonowego PRL”, które szczerze mówiąc napawa mnie obrzydzeniem. Mieliśmy wtedy milionową armię, tylko to była armia takich „zupaków”, w której panowały feudalne stosunki, a żołnierze zamiast budowania zdolności bojowych ogłupiano. Tamta armia funkcjonowała w ten sposób, że nawet kapral sam nie mógł jeździć pojazdem, tylko musiał mieć obok siebie dowódcę pojazdu.Co do kwestii zaufania. Zastępowała ją kontrola najwyższa, gdzie ludzie byli ubezwłasnowalniani, ogłupiani i rzeczywiście panowała „trepoza”. Dziś ta armia funkcjonuje inaczej, ale taka „trepoza” wśród ludzi takich, jak ten pułkownik czasem wychodzi.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313254-nasz-wywiad-gen-polko-o-slowach-plk-mazguly-zadnego-buntu-w-armii-nie-ma-ten-pan-zachowuje-sie-jak-kieszonkowy-puczysta?strona=2