Sztuki nie należy zwalczać ani kneblować artystów. Rozumiem jednak tę decyzję od strony politycznej. Część polityków i ideologów ukraińskich obawia się tego filmu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Michał Dworczyk.
wPolityce.pl: Prawo i Sprawiedliwość chce powołać komisję weryfikacyjną ds. reprywatyzacji w Warszawie. Opozycja zwraca uwagę, że tą sprawą zajmuje się już prokuratura, a innym odpowiednim organem mogłaby być sejmowa komisja śledcza. Po co w takim razie powołujecie państwo taki twór?
Michał Dworczyk: Komisja weryfikacyjna będzie miała większe uprawnienia niż sejmowa komisja śledcza. Będzie mogła wezwać na przesłuchanie praktycznie każda osobę, a niestawienie się na takie wezwani będzie podlegało rygorowi kary. Będzie miała prawo nakładania milionowych rekompensat, wznawiania postępowań o zwrot kamienic, a nawet, pod pewnymi warunkami, dokonywania wpisów w księgach wieczystych. Skoro sytuacja jest ekstraordynaryjna, to stosujemy ekstraordynaryjne środki. Pozostawienie tego jedynie w rękach prokuratury i komisji śledczej nie byłoby dostatecznym rozwiązaniem. Poza tym sprawę chcemy rozwiązywać w miarę sprawnie. Oczywiście, że są to skomplikowane kwestie i wyjaśnienie szeregu z nich zajmie dużo czasu, niemniej będzie to się odbywało o wiele szybciej niż w przypadku gdy sprawą zajmowałaby się tylko prokuratura. Warto również zwrócić uwagę, na to że w procesie tzw. reprywatyzacji mieliśmy do czynienia z udziałem zarówno prokuratorów, adwokatów jak i prawdopodobnie niektórych sędziów. Co za tym idzie, powołanie podmiotu zupełnie zewnętrznego, złożonego z ludzi, którzy nie byli dotychczas w te sprawy zaangażowani, jest absolutnie zasadne i daje gwarancje prowadzenia skutecznych działań.
Dlaczego tylko Warszawa? Problem reprywatyzacji dotyka też Krakowa, Gdańska…
Mogę dodać, że tego typu problemy dotknęły również mniejszych miast, takich jak np. Wałbrzych. Wykonujemy w tej sprawie pierwszy krok i to właśnie w Warszawie są najbardziej drastyczne przykłady takiego rozgrabiania majątku narodowego. Zobaczymy jak sytuacja będzie się rozwijała. Mogę zapewnić, że jesteśmy zdeterminowani, by krok po kroku rozwiązać wszystkie nieprawidłowości związane z reprywatyzacją w skali całego kraju, choć to oczywiście wymaga długiego czasu.
Od lat zajmuje się Pan sprawą polskich Kresów. Pojawiła się informacja, że film „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego nie zostanie wyświetlony na Ukrainie. Na czym polega problem?
Instytut Polski w Kijowie miał ten film wyemitować. Nalegaliśmy na to jeszcze przed premierą w Polsce, by media ukraińskie wiedziały o czym piszą, by nie odnosiły się do filmu, którego nikt nie widział. Już wtedy strona ukraińska była do tego filmu nastawiona sceptycznie. My natomiast nie chcieliśmy organizować pokazu w sposób nieuzgodniony z naszymi ukraińskimi partnerami. W końcu Instytut Polski w Kijowie po rozmowach z politykami ukraińskimi zaplanował emisję tego filmu, rozsyłając zaproszenia zgodnie z zasadami dyplomatycznymi. Jaki jest efekt wszyscy widzimy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych poprosiło o odwołanie pokazu. W moim przekonaniu jest to błąd. Sztuki nie należy zwalczać ani kneblować artystów. Rozumiem jednak tę decyzję od strony politycznej. Część polityków i ideologów ukraińskich obawia się tego filmu.
Czemu się go obawiają?
Ten film pokazuje prawdę i burzy budowaną przez część polityków ukraińskich i ukraiński IPN koncepcje tworzenia nowoczesnej tożsamości ukraińskiej w oparciu o etos nieskazitelnych OUN i UPA. Film Smarzowskiego pokazuje brutalną prawdę, ale prawdę, z którą musimy się zmierzyć. Na tym fałszywym obrazie budowanym na Ukrainie zaczynają pojawiać się pierwsze rysy. Po przyjęciu uchwały przez polski Sejm i wypowiedzi prezydenta Izraela w ukraińskim parlamencie o ludobójczym charakterze OUN i UPA, rozpoczęła się dyskusja wśród niektórych polityków i historyków na temat tego, czy dobrym pomysłem było oddanie całej polityki historycznej państwa w ręce Wołodymira Wiatrowycza, prezesa ukraińskiego IPN. Po obejrzeniu tego filmu wielu Ukraińców zacznie sobie zadawać takie pytania. Jeżeli dzięki temu filmowi trafi do nich prawda, to wiele osób odwróci się od działań na rzecz gloryfikacji tych dwóch zbrodniczych organizacji, odpowiedzialnych za ludobójstwo dokonane m.in. na Polakach i Żydach.
Problem polega na tym, czy ten film w ogóle do nich trafi, skoro już teraz odwołuje się pokaz.
Z tego co wiem, trwają rozmowy z różnymi dystrybutorami, którzy chcą wejść z tym filmem na ukraiński rynek. Trudno mi sobie wyobrazić, by emisja tego filmu została całkowicie zablokowana. Jestem przekonany, że film prędzej niż później trafi na Ukrainę i mimo emocji, które wzbudzi, w dłuższej perspektywie będzie miał bardzo dobry wpływ na pojednanie polsko-ukraińskie. Na początku będzie to bardzo trudne doświadczenie dla Ukraińców, ale długofalowo pomoże nam w zbliżeniu i pojednaniu opartym na prawdzie.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Nigdy niepublikowane drukiem relacje tych, którzy przeżyli wołyńską rzeź w 1943 roku: „Wołyń. Bez komentarza”. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312445-michal-dworczyk-o-odwolaniu-pokazu-wolynia-w-kijowie-czesc-politykow-i-ideologow-ukrainskich-obawia-sie-tego-filmu-nasz-wywiad