Jestem zwolennikiem prawdy w życiu publicznym
— mówi Bronisław Wildstein w rozmowie z pismem „Plus Minus”.
Publicysta tygodnika „wSieci” i członek kolegium Instytutu Pamięci Narodowej przekonuje w rozmowie między innymi o tym, jaki ma plan na działalność IPN.
Dlatego opowiadam się za wrzuceniem do internetu wszystkich materiałów zgromadzonych w IPN. Cały czas słyszymy, że tam są prywatne sprawy, że czyjaś żona może się dowiedzieć, iż była zdradzana. A kto na to zwraca uwagę po 27 latach? Moje prywatne dane też tam są i niech sobie będą. Po to, żeby komuś nie wyciągnięto kochanki, mamy zamknąć sobie dostęp do prawdy? — pyta Wildstein.
I zaznacza, że „III RP nie jest państwem do końca demokratycznym”.
Rządziła nią pseudodemokratyczna oligarchia. IV RP miała to zmienić. (…) W tej chwili mamy do czynienia z próbą budowy IV RP i stąd się biorą te wściekłe protesty. Protestują ci, którzy tracą przywileje albo monopole
— zaznacza publicysta wPolityce.pl.
Nadal mamy do pewnego stopnia oligarchię. Władza w obecnej rzeczywistości jest rozproszona - jest władza samorządowa, środowisk kulturotwórczych, mediów, dominujących korporacji, wielkiego biznesu. Władza polityczna, którą zdobyło PiS, to jest ciągle nie tak wiele. Nadal przewagę mają tamci
— dodaje Wildstein.
W wywiadzie krytykuje również „wciskanie apeli smoleńskich do każdej uroczystości historycznej”, ale chwali Antoniego Macierewicza determinację w sprawie wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej.
Wildstein szeroko komentuje także sytuację w Telewizji Publicznej.
Kiedyś partia, która zawładnęła telewizją publiczną, zdobywała władzę polityczną. Dziś jest tak, że właściciel mediów sprawuje również władzę nad sceną polityczną. W Polsce, tak jak w całej Europie, też dominuje ideologia lewicowo-liberalna i większość mediów jest jej rzecznikiem, a także propagatorem. (…)
Konkurs na prezesa TVP to idiotyzm. W ogóle organizowanie konkursów na wysokie stanowiska kierownicze to głupota. Przyjmując młodych nieukształtowanych ludzi, z których dopiero chcemy zrobić dziennikarzy, wybieramy tych, którzy się do tego nadają. Ale o tym, czy ktoś się nadaje na wysokie stanowisko, świadczy jego dorobek życiowy. I to powinno być oceniane. Bo co to znaczy konkurs? Że ktoś się ładniej zaprezentuje przed komisją, a ktoś brzydziej? Ktoś przedstawi lepszy program, a ktoś gorszy? Przecież taki program można sobie zamówić w wyspecjalizowanej firmie i będzie najlepszy
— ocenia Wildstein.
I wspomina czas swojej prezesury na Woronicza:
Nigdy nie ukrywałem, że byłem nominatem politycznym. Ale kiedy miałem rozmowę na ten temat z Jarosławem Kaczyńskim od razu powiedziałem, że nie będę robił politycznej telewizji. Że co prawda moje poglądy sytuują mnie najbliżej PiS, ale to nie znaczy, że stworzę propagandowe narzędzie dla tej partii. Dodałem, że jeżeli będziemy próbowali budować telewizję o wysokich standardach dziennikarskich, to być może uda nam się zmienić cały rynek medialny. Teoretycznie uzyskałem na to zgodę, ale praktyka okazała się nie co inna
— czytamy.
lw, Plus Minus
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311882-wildstein-mamy-do-czynienia-z-proba-budowy-iv-rp-i-stad-te-wsciekle-protesty-protestuja-ci-ktorzy-traca-przywileje-albo-monopole
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.