Obawiam się, że 15 listopada powiedzą, że potrzebują dużo więcej czasu i będzie to się przedłużało. Ale sprawa jest jasna. Oczywiście nie wszystkie donosy pisał własnoręcznie sam Wałęsa, bo zwyczajem stałym funkcjonariuszy było spisywanie ich z magnetofonu
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Wyszkowski, działacz opozycji w PRL.
wPolityce.pl: Zbliża się 15 listopada, Lechowi Wałęsie puszczają nerwy? Znów pluł na PiS u Moniki Olejnik.
Krzysztof Wyszkowski: To rzeczywiście dla niego ciężki okres, ale muszę powiedzieć, że ta prowokatorka Olejnik rzeczywiście szczuje tego biedaka. Wykorzystuje go na różne tematy, a on jak kataryna odpowiada w kółko to samo. Chociaż ten jego dowcip, że szkoda, iż nie została ona siostrą zakonną był niezły w kontekście jej anty katolicyzmu. Wałęsa powtarzał parokrotnie, że potrzebne mu są dwa miliony ludzi i on ich wtedy katapultuje. To bardzo charakterystyczne, bo w 1978 roku przyszedł do mnie do domu z propozycją katapultowania granatów. Mówił, że będzie wiązał po pięć granatów w pęczki i katapultą wrzucał je na dachy komend milicyjnych. No a teraz dwa miliony ludzi chce katapultować… No to rzeczywiście wybuch będzie bardzo potężny. Wtedy twierdził, że sam tą katapultę skonstruuje, teraz zdaje się marzy mu się taka katapulta na dwa miliony.
Stały element jego wywiadów to uderzanie w PiS.
To jest taka zapiekła wrogość szalonego starca, który rzeczywiście nie ma nic do powiedzenia, tylko plecie to samo o tym, że Lech Kaczyński kazał lądować w Smoleńsku, itd. To bardzo przykre, a nawet okropne i poniżające, ale ja mówię składałbym tutaj odpowiedzialność na prowokatorkę Olejnik, bo to już nie jest żadna dziennikarka. Ona zdaje sobie sprawę z braków umysłowych tego człowieka, a mimo to wykorzystuje go i nakręca. Ten coś tam bredzi i próbuje być na poziomie obecnej propagandy antypisowskiej, a ona podsuwa mu następne tematy. Wszystko to bardzo ponure. Myślę, że ta Olejnik powinna wreszcie otrzymać tytuł Hieny Roku, który jej się naprawdę bardzo należy.
Co Pana zdaniem powiedzą biegli z Instytutu Sehna w sprawie ”Bolka”?
Obawiam się, że 15 listopada powiedzą, że potrzebują dużo więcej czasu i będzie to się przedłużało. Ale sprawa jest jasna. Oczywiście nie wszystkie donosy pisał własnoręcznie sam Wałęsa, bo zwyczajem stałym funkcjonariuszy było spisywanie ich z magnetofonu. Oni przeważnie nagrywali te swoje rozmowy z agentem, a potem w biurze wybierali z tego to, co najważniejsze. Więc z pewnością część donosów było spisywanych przez funkcjonariusza, ale niewątpliwie pozostałe, w tym np. zobowiązanie do współpracy, były pisane odręcznie przez agenta. Bo taki był wymóg.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Obawiam się, że 15 listopada powiedzą, że potrzebują dużo więcej czasu i będzie to się przedłużało. Ale sprawa jest jasna. Oczywiście nie wszystkie donosy pisał własnoręcznie sam Wałęsa, bo zwyczajem stałym funkcjonariuszy było spisywanie ich z magnetofonu
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Wyszkowski, działacz opozycji w PRL.
wPolityce.pl: Zbliża się 15 listopada, Lechowi Wałęsie puszczają nerwy? Znów pluł na PiS u Moniki Olejnik.
Krzysztof Wyszkowski: To rzeczywiście dla niego ciężki okres, ale muszę powiedzieć, że ta prowokatorka Olejnik rzeczywiście szczuje tego biedaka. Wykorzystuje go na różne tematy, a on jak kataryna odpowiada w kółko to samo. Chociaż ten jego dowcip, że szkoda, iż nie została ona siostrą zakonną był niezły w kontekście jej anty katolicyzmu. Wałęsa powtarzał parokrotnie, że potrzebne mu są dwa miliony ludzi i on ich wtedy katapultuje. To bardzo charakterystyczne, bo w 1978 roku przyszedł do mnie do domu z propozycją katapultowania granatów. Mówił, że będzie wiązał po pięć granatów w pęczki i katapultą wrzucał je na dachy komend milicyjnych. No a teraz dwa miliony ludzi chce katapultować… No to rzeczywiście wybuch będzie bardzo potężny. Wtedy twierdził, że sam tą katapultę skonstruuje, teraz zdaje się marzy mu się taka katapulta na dwa miliony.
Stały element jego wywiadów to uderzanie w PiS.
To jest taka zapiekła wrogość szalonego starca, który rzeczywiście nie ma nic do powiedzenia, tylko plecie to samo o tym, że Lech Kaczyński kazał lądować w Smoleńsku, itd. To bardzo przykre, a nawet okropne i poniżające, ale ja mówię składałbym tutaj odpowiedzialność na prowokatorkę Olejnik, bo to już nie jest żadna dziennikarka. Ona zdaje sobie sprawę z braków umysłowych tego człowieka, a mimo to wykorzystuje go i nakręca. Ten coś tam bredzi i próbuje być na poziomie obecnej propagandy antypisowskiej, a ona podsuwa mu następne tematy. Wszystko to bardzo ponure. Myślę, że ta Olejnik powinna wreszcie otrzymać tytuł Hieny Roku, który jej się naprawdę bardzo należy.
Co Pana zdaniem powiedzą biegli z Instytutu Sehna w sprawie ”Bolka”?
Obawiam się, że 15 listopada powiedzą, że potrzebują dużo więcej czasu i będzie to się przedłużało. Ale sprawa jest jasna. Oczywiście nie wszystkie donosy pisał własnoręcznie sam Wałęsa, bo zwyczajem stałym funkcjonariuszy było spisywanie ich z magnetofonu. Oni przeważnie nagrywali te swoje rozmowy z agentem, a potem w biurze wybierali z tego to, co najważniejsze. Więc z pewnością część donosów było spisywanych przez funkcjonariusza, ale niewątpliwie pozostałe, w tym np. zobowiązanie do współpracy, były pisane odręcznie przez agenta. Bo taki był wymóg.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311809-wyszkowski-o-decyzji-bor-walesa-nie-jest-zadnym-ambasadorem-tylko-kukla-pokazywana-jak-malpa-w-klatce-czy-baba-z-broda-nasz-wywiad