Jak potoczyły się dalsze losy projektu reprywatyzacyjnego przygotowanego przez wiceministra Krzyżewskiego?
Nie podzieliłem argumentów Wałęsy, które przedstawiłem podczas Rady Ministrów, ale uznałem, że w tej sytuacji rzeczywiście trzeba na chwilę wstrzymać pracę nad ustawą. Odesłałem projekt do ministerstwa przekształceń własnościowych, żeby uzupełniono go o kwestie związane z Warszawą. Sprzeciw prezydenta był tak mocny, że było dla mnie oczywiste, iż jeżeli nawet Sejm uchwali ustawę to Wałęsa jej nie podpisze, więc nie było sensu tworzyć dodatkowego, bardzo drażliwego pola konfliktu z prezydentem. Dlatego się na to zdecydowałem, czego nawiasem mówiąc, dzisiaj żałuję, bo prawdopodobnie Sejm nie zdążyłby bądź nie chciałby tego projektu, ale przynajmniej pozostałby oczywisty dowód, że rząd taką koncepcję przygotował. To było rozwiązanie szybko zrobione i bardzo realne, ponieważ wtedy można było jeszcze dokonać ogromnej większości aktów reprywatyzacyjnych, na zasadzie zwrotu majątków, a to, czego nie dałoby się zwrócić w naturze, byłoby rekompensowane. Nie pamiętam już dokładnie jaką formę rekompensaty przewidziano. To oczywiście nie miała być cała aktualna wartość, bo miały być odliczone poczynione inwestycje, były również inne zastrzeżenia, jednak istotne było to, że proces miał być przeprowadzony bardzo szybko.
W jakim czasie?
Był chyba roczny termin do zgłaszania pretensji reprywatyzacyjnych. Jeżeli ktoś się nie zgłosił przez ten czas, to nie tracił prawa do reprywatyzacji, ale obowiązywały go już inne zasady, bardziej minimalizującego jego pretensje.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak potoczyły się dalsze losy projektu reprywatyzacyjnego przygotowanego przez wiceministra Krzyżewskiego?
Nie podzieliłem argumentów Wałęsy, które przedstawiłem podczas Rady Ministrów, ale uznałem, że w tej sytuacji rzeczywiście trzeba na chwilę wstrzymać pracę nad ustawą. Odesłałem projekt do ministerstwa przekształceń własnościowych, żeby uzupełniono go o kwestie związane z Warszawą. Sprzeciw prezydenta był tak mocny, że było dla mnie oczywiste, iż jeżeli nawet Sejm uchwali ustawę to Wałęsa jej nie podpisze, więc nie było sensu tworzyć dodatkowego, bardzo drażliwego pola konfliktu z prezydentem. Dlatego się na to zdecydowałem, czego nawiasem mówiąc, dzisiaj żałuję, bo prawdopodobnie Sejm nie zdążyłby bądź nie chciałby tego projektu, ale przynajmniej pozostałby oczywisty dowód, że rząd taką koncepcję przygotował. To było rozwiązanie szybko zrobione i bardzo realne, ponieważ wtedy można było jeszcze dokonać ogromnej większości aktów reprywatyzacyjnych, na zasadzie zwrotu majątków, a to, czego nie dałoby się zwrócić w naturze, byłoby rekompensowane. Nie pamiętam już dokładnie jaką formę rekompensaty przewidziano. To oczywiście nie miała być cała aktualna wartość, bo miały być odliczone poczynione inwestycje, były również inne zastrzeżenia, jednak istotne było to, że proces miał być przeprowadzony bardzo szybko.
W jakim czasie?
Był chyba roczny termin do zgłaszania pretensji reprywatyzacyjnych. Jeżeli ktoś się nie zgłosił przez ten czas, to nie tracił prawa do reprywatyzacji, ale obowiązywały go już inne zasady, bardziej minimalizującego jego pretensje.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311420-jan-olszewski-kiedy-projekt-ustawy-reprywatyzacyjnej-pojawil-sie-na-radzie-ministrow-zainteresowal-sie-nim-prezydent-walesa-stanowczo-protestowal-nasz-wywiad?strona=2