Próba sprokurowania w Warszawie drugiego Majdanu, skończyła się spektakularną porażką i z tego należy się cieszyć.
Komuś ewidentnie zależy na wywołaniu w Polsce zamieszek i obaleniu obecnej władzy. Ten ktoś nawet specjalnie się nie kryje. George Soros, pewnie w imieniu jakieś większej grupy interesów, nie mogącej zaakceptować demokratycznego wyboru Polaków, robi co może, żeby przywrócić jedynie słuszną władzę, którą namaszczono nad Wisłą po 1989 roku. Działa jak najbardziej racjonalnie. Zatrudnił speców od „obywatelskiej rewolucji”, wyłożył pieniądze i czekał na efekty. Strategia była prosta: podszyć się pod ważne dla Polaków symbole, nękać, destabilizować, prowokować na ulicy, uwikłać umysły w zatruwające je brednie i to miało przynieść spodziewany efekt.
A tu niespodzianka! KOD okazał się przedsięwzięciem karykaturalnym, a jego przewodniczący Mateusz Kijowski postacią groteskową i trudną do wylansowania, nawet za pomocą nagród wręczanych w Brukseli. Komitet Obrony Demokracji został wyróżniony przez Parlament Europejski Nagrodą Obywatelską. Mateusz Kijowski odebrał ją z rąk europosłanki Róży Thun. To właśnie ona nominowała KOD do nagrody, bo ta organizacja „skupia rzesze obywateli wokół wspólnych wartości europejskich”. I co za przypadek, z wyciekłych maili ( tak czasem sobie wyciekają) okazało się, że Róża Thun jest na liście „pewnych sojuszników” fundacji George’a Sorosa. Zbieżność pewnie całkiem przypadkowa i wyciągnie daleko idących wniosków jest zupełnie nieuprawnione. A już snucie teorii spiskowych, całkiem niepoważne.
Nie łudźmy się jednak, zwijanie namiotów sprzed KPRM i zanikające marsze KOD – u donikąd, nie są końcem ataku agentury na Polskę. Oni tak łatwo nie odpuszczą.
Ostatnio obserwujemy niezwykły ruch i mobilizację wśród wszelkich środowisk kontestujących obecną władzę. Tak jakby przyszła dyrektywa i śpiochy zostały pogonione do roboty. Ogłoszono czerwony alert, wszystkie brudne ręce na pokład. Pomysł opozycji czyli PO i Nowoczesnej, by sejmową debatę, nad wywołującą napięcia społeczne ustawą zaostrzającą przepisy aborcyjne, odłożyć aż do 11 stycznia, nie zostawia złudzeń.
Trwa gorączkowe poszukiwanie tematu, za pomocą, którego można by było wypychać ludzi na ulicę, a aborcja okazała się wręcz samograjem. PiS tutaj wykazał się refleksem i paroma ruchami, aborcyjną bombę rozbroił. Po „czarnym poniedziałku”, kiedy na Placu Zamkowym zebrał się tłum kobiet, nadzieja wstąpiła w redaktorów Lisa czy Żakowskiego, otwarcie nawołujących na falach eteru TOK FM (radia Agory, wspomaganej przez Sorosa) do rewolty. A tu nagle balon posłania baby tam gdzie diabeł nie może, sflaczał.
Trudno uwierzyć, by zapowiadana na poniedziałek demonstracja nauczycieli skrzykniętych przez ZNP miała jakikolwiek poważny oddźwięk. Zaplanowano pikietę na trzy tysiące osób. W Warszawie hucpa rozpocznie się na pl. Bankowym o godz. 14:00 i ma potrwać do godz. 15.30, czyli pokrzyczymy, wywiesimy transparenty i do domu, bo obiad czeka.
Anemiczny protest pod części środowisk artystycznych związanych „salonem”, pod hasłem „Nie oddamy wam kultury”, okazał się kolejnym niewypałem. Ludzie nie potrzebują tej waszej kultury, nadętej i naznaczonej moralnym badziewiem. Zatrzymajcie ją sobie i się w niej kiście do woli.
Czy sytuacja w Polsce jest rzeczywiście tak nabrzmiała, że potrzebne są uliczne manifestacje? Czy władza jest nadużywana przez rządzących w sposób ostentacyjny i niepozwalający dłużej patrzeć na ruinę państwa. Ależ skąd! Wprost przeciwnie, opornie, bo jednak opornie, ale rząd PiS – u podejmuje reformy i porządkuje kompletnie rozstrojone struktury państwa. Komu może się to nie podobać? Polakom? A z jakiego powodu? Nawet, jeśli ktoś nie jest miłośnikiem prezesa Kaczyńskiego, a widzi, że wydarzają się rzeczy pozytywne w ramach dobrej zmiany, to czemu ma pchać patyk w szprychy. W szprychy pojazdu, którym także się porusza. No chyba nikt nie jest tak nierozważny.
Spece od rozróby wypychają ludzi na ulice i jest to na swój sposób niebezpieczne, bo widząc swoją ideową bezradność, mogą sięgnąć po środki radykalne. Najbliższa próba 11 listopada, kiedy po raz kolejny środowiska lewackie będą starały się uniemożliwić Polsce radosne obejście Święta Niepodległości.
Czas chyba by wreszcie wykazały się służby państwa zarządzanego przez PiS. W żadnym poważnym kraju, szczególnie w czasach szalejącego terroryzmu, nie jest do pomyślenia, by bezkarnie działały organizacje finansowane z zagranicy i mające na sztandarach obalenie legalnej władzy.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Próba sprokurowania w Warszawie drugiego Majdanu, skończyła się spektakularną porażką i z tego należy się cieszyć.
Komuś ewidentnie zależy na wywołaniu w Polsce zamieszek i obaleniu obecnej władzy. Ten ktoś nawet specjalnie się nie kryje. George Soros, pewnie w imieniu jakieś większej grupy interesów, nie mogącej zaakceptować demokratycznego wyboru Polaków, robi co może, żeby przywrócić jedynie słuszną władzę, którą namaszczono nad Wisłą po 1989 roku. Działa jak najbardziej racjonalnie. Zatrudnił speców od „obywatelskiej rewolucji”, wyłożył pieniądze i czekał na efekty. Strategia była prosta: podszyć się pod ważne dla Polaków symbole, nękać, destabilizować, prowokować na ulicy, uwikłać umysły w zatruwające je brednie i to miało przynieść spodziewany efekt.
A tu niespodzianka! KOD okazał się przedsięwzięciem karykaturalnym, a jego przewodniczący Mateusz Kijowski postacią groteskową i trudną do wylansowania, nawet za pomocą nagród wręczanych w Brukseli. Komitet Obrony Demokracji został wyróżniony przez Parlament Europejski Nagrodą Obywatelską. Mateusz Kijowski odebrał ją z rąk europosłanki Róży Thun. To właśnie ona nominowała KOD do nagrody, bo ta organizacja „skupia rzesze obywateli wokół wspólnych wartości europejskich”. I co za przypadek, z wyciekłych maili ( tak czasem sobie wyciekają) okazało się, że Róża Thun jest na liście „pewnych sojuszników” fundacji George’a Sorosa. Zbieżność pewnie całkiem przypadkowa i wyciągnie daleko idących wniosków jest zupełnie nieuprawnione. A już snucie teorii spiskowych, całkiem niepoważne.
Nie łudźmy się jednak, zwijanie namiotów sprzed KPRM i zanikające marsze KOD – u donikąd, nie są końcem ataku agentury na Polskę. Oni tak łatwo nie odpuszczą.
Ostatnio obserwujemy niezwykły ruch i mobilizację wśród wszelkich środowisk kontestujących obecną władzę. Tak jakby przyszła dyrektywa i śpiochy zostały pogonione do roboty. Ogłoszono czerwony alert, wszystkie brudne ręce na pokład. Pomysł opozycji czyli PO i Nowoczesnej, by sejmową debatę, nad wywołującą napięcia społeczne ustawą zaostrzającą przepisy aborcyjne, odłożyć aż do 11 stycznia, nie zostawia złudzeń.
Trwa gorączkowe poszukiwanie tematu, za pomocą, którego można by było wypychać ludzi na ulicę, a aborcja okazała się wręcz samograjem. PiS tutaj wykazał się refleksem i paroma ruchami, aborcyjną bombę rozbroił. Po „czarnym poniedziałku”, kiedy na Placu Zamkowym zebrał się tłum kobiet, nadzieja wstąpiła w redaktorów Lisa czy Żakowskiego, otwarcie nawołujących na falach eteru TOK FM (radia Agory, wspomaganej przez Sorosa) do rewolty. A tu nagle balon posłania baby tam gdzie diabeł nie może, sflaczał.
Trudno uwierzyć, by zapowiadana na poniedziałek demonstracja nauczycieli skrzykniętych przez ZNP miała jakikolwiek poważny oddźwięk. Zaplanowano pikietę na trzy tysiące osób. W Warszawie hucpa rozpocznie się na pl. Bankowym o godz. 14:00 i ma potrwać do godz. 15.30, czyli pokrzyczymy, wywiesimy transparenty i do domu, bo obiad czeka.
Anemiczny protest pod części środowisk artystycznych związanych „salonem”, pod hasłem „Nie oddamy wam kultury”, okazał się kolejnym niewypałem. Ludzie nie potrzebują tej waszej kultury, nadętej i naznaczonej moralnym badziewiem. Zatrzymajcie ją sobie i się w niej kiście do woli.
Czy sytuacja w Polsce jest rzeczywiście tak nabrzmiała, że potrzebne są uliczne manifestacje? Czy władza jest nadużywana przez rządzących w sposób ostentacyjny i niepozwalający dłużej patrzeć na ruinę państwa. Ależ skąd! Wprost przeciwnie, opornie, bo jednak opornie, ale rząd PiS – u podejmuje reformy i porządkuje kompletnie rozstrojone struktury państwa. Komu może się to nie podobać? Polakom? A z jakiego powodu? Nawet, jeśli ktoś nie jest miłośnikiem prezesa Kaczyńskiego, a widzi, że wydarzają się rzeczy pozytywne w ramach dobrej zmiany, to czemu ma pchać patyk w szprychy. W szprychy pojazdu, którym także się porusza. No chyba nikt nie jest tak nierozważny.
Spece od rozróby wypychają ludzi na ulice i jest to na swój sposób niebezpieczne, bo widząc swoją ideową bezradność, mogą sięgnąć po środki radykalne. Najbliższa próba 11 listopada, kiedy po raz kolejny środowiska lewackie będą starały się uniemożliwić Polsce radosne obejście Święta Niepodległości.
Czas chyba by wreszcie wykazały się służby państwa zarządzanego przez PiS. W żadnym poważnym kraju, szczególnie w czasach szalejącego terroryzmu, nie jest do pomyślenia, by bezkarnie działały organizacje finansowane z zagranicy i mające na sztandarach obalenie legalnej władzy.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311341-kod-zawija-namioty-sprzed-kancelarii-premier-beaty-szydlo-kleska-firmy-napedzanej-pieniedzmi-swiatowej-finansjery-to-dobry-znak-dla-polski