Rosja się rozpadnie. Może nie od razu, ale w przeciągu najbliższych dwóch do trzech lat. Zero inwestycji w gospodarce, zero innowacji, zero produkcji z wyjątkiem surowców, zero modernizacji oprócz w siłach zbrojnych. Kiedyś, moim zdaniem niedługo, ten model się wyczerpie. Wtedy już nic nie pomoże, ani flota Bałtycka ani Iskandery
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl znany dysydent sowiecki, pisarz i przeciwnik współczesnej polityki Kremla Władimir Bukowski.
wPolityce.pl: Litwa i Estonia są zaniepokojone rozmieszczeniem przez Rosję rakiet balistycznych Iskander-M w obwodzie kaliningradzkim; znów rosyjskie myśliwce naruszyły zresztą ich przestrzeń powietrzną. Ustępujący estoński prezydent Toomas Hendrik Ilves nazwał to eskalacją napięć. Państwa Bałtyckie – i oczywiście Polska - mają powody do niepokoju?
Władimir Bukowski: Rosja obrała kurs konfrontacyjny wobec Zachodu. W każdym razie w warstwie retorycznej. Nie jest to też pierwszy raz, że rzekomo rozmieszcza te nieszczęsne Iskandery w obwodzie kaliningradzkim (śmiech). To dobrze znana i wypróbowana taktyka Kremla – grozić, straszyć wojną i wymuszać w ten sposób ustępstwa. Czasami są to groźby dość absurdalne. Pomysł wznowienia sowieckich baz na Kubie i w Wietnamie by „skontrować agresywne działania USA”, jest wręcz komiczny. Moim zdaniem to wszystko to blef, to jest jedyne co Rosjanie potrafią obecnie robić – zręcznie blefować. Dzisiejsza Rosja to nie Związek Sowiecki – jest słaba. Za słaba by rozpętać, a co dopiero wygrać, wojny z Zachodem. Nie posiadają realnej siły, ich jedyna bronią jest strach.
Jak Zachód powinien więc na te groźby reagować?
Spokojnie i stanowczo. Powinien wytłumaczyć Rosji, że atak na państwa Bałtyckie byłby równoznaczny z atakiem na całe NATO. Nie wolno iść na żadne ustępstwa wobec Kremla. To tylko go rozzuchwali. Nie wolno się uginać przed tak prymitywnymi groźbami. Kiedy spotkają się ze stanowczą odpowiedzią, odpuszczą sobie.
Czy to nie jest tak, że Rosja na dłuższą metę chce objąć swoją kontrolą Morze Bałtyckie oraz prowadzące do niego szlaki (…), tak jak to czyni z sukcesem w przypadku Morza Czarnego?
Rosja mogła objąć swoją kontrolą Morze Czarne i Krym, bo nikt nie próbował jej w tym przeszkodzić. Państwa Bałtyckie są członkami NATO i mam jednak nadzieję, że Sojusz nie pozwoli na to, by Rosja zamieniła Bałtyk w swój prywatny akwen. Rozlokowanie rakiet Iskander i wzmocnienie rosyjskiej floty bałtyckiej to także odpowiedź na wzmocnienie wschodniej flanki NATO, zdecydowaną w lipcu na szczycie w Warszawie. Tak naprawdę chodzi jednak, jak już mówiłem, o wymuszenie ustępstw – w sprawie Ukrainy, Syrii i architektury bezpieczeństwa w Europie. Siły zbrojne to jedyne co Rosja ma więc ich używa jako instrument w geopolityce.
Jeżeli to jedyny instrument nacisku, który Rosja posiada, to co się stanie, jeśli nie uda jej się wymusić tych ustępstw na Zachodzie?
Rosja się rozpadnie. Może nie od razu, ale w przeciągu najbliższych dwóch do trzech lat. Zero inwestycji w gospodarce, zero innowacji, zero produkcji z wyjątkiem surowców, zero modernizacji oprócz w siłach zbrojnych. Do tego miliardy wydane na prototypy nielatających rakiet i inne badziewie. To nie może funkcjonować wiecznie. Kiedyś, moim zdaniem niedługo, ten model się wyczerpie. Wtedy już nic nie pomoże, ani flota Bałtycka ani Iskandery.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311313-wladimir-bukowski-o-rozmieszczeniu-przez-rosje-rakiet-iskander-w-obwodzie-kaliningradzkim-to-blef-jedyne-co-rosjanie-potrafia-to-blefowac-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.