Mieliśmy teraz zastąpić te udane śmigłowce mniej udanymi, choć nafaszerowanymi nowoczesną elektroniką. Na rynku można znaleźć konstrukcje lepiej spełniające nasze potrzeby
— pisze w „Rzeczpospolitej” o Caracalach Michał Fiszer, major rezerwy, były pilot wojskowy, a obecnie publicysta i wykładowca.
Mimo opóźnienia modernizacji wojskowej floty śmigłowców, dobrze się stało, że polskie władze zerwały negocjacje z firmą Airbus Helicopters
— ocenia.
Były wojskowy stwierdza, że śmigłowce były „piekielnie drogie” i przypomina, że kontrakt opiewał na 13,3 mld zł, czyli za jeden z 50 śmigłowców, zapłacilibyśmy ok. 266 mln zł.
To pieniądze porównywalne z wydanymi na F-16. Śmigłowiec z reguły nie kosztuje tyle co wielozadaniowy samolot bojowy
— dodał.
Fiszer ocenia, że potrzebujemy śmigłowców w różnych celach. Najważniejsze są zadania 25. Brygady Kawalerii Powietrznej.
To elitarna piechota transportowana śmigłowcami, dzięki czemu można ją desantować na tyłach wroga, by blokować jego manewry bądź dostawy zaopatrzenia
— tłumaczy.
Aby brygada mogła tak działać, musi posiadać moździerze, samochody osobowo-terenowe przewożące wyrzutnie przeciwpancerne, działka przeciwlotnicze itd. Obecnie sprzęt ten jest transportowany śmigłowcami Mi-8 i nowszymi Mi-17
— pisze Fiszer, dodając jednocześnie, że posiadają one obszerne kabiny ładunkowe i tylne rampy. W przeciwieństwie do Caracali.
Caracal ma wąską kabinę i nie ma tylnej rampy, a jedynie szerokie boczne drzwi. Czy żołnierze mają wtaszczyć tędy do śmigłowca samochód terenowy? I tak się nie zmieści. Czy w tej sytuacji mamy zostawić brygadę na tyłach wroga bez wsparcia, na pewną rzeź?
— pyta publicysta.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mieliśmy teraz zastąpić te udane śmigłowce mniej udanymi, choć nafaszerowanymi nowoczesną elektroniką. Na rynku można znaleźć konstrukcje lepiej spełniające nasze potrzeby
— pisze w „Rzeczpospolitej” o Caracalach Michał Fiszer, major rezerwy, były pilot wojskowy, a obecnie publicysta i wykładowca.
Mimo opóźnienia modernizacji wojskowej floty śmigłowców, dobrze się stało, że polskie władze zerwały negocjacje z firmą Airbus Helicopters
— ocenia.
Były wojskowy stwierdza, że śmigłowce były „piekielnie drogie” i przypomina, że kontrakt opiewał na 13,3 mld zł, czyli za jeden z 50 śmigłowców, zapłacilibyśmy ok. 266 mln zł.
To pieniądze porównywalne z wydanymi na F-16. Śmigłowiec z reguły nie kosztuje tyle co wielozadaniowy samolot bojowy
— dodał.
Fiszer ocenia, że potrzebujemy śmigłowców w różnych celach. Najważniejsze są zadania 25. Brygady Kawalerii Powietrznej.
To elitarna piechota transportowana śmigłowcami, dzięki czemu można ją desantować na tyłach wroga, by blokować jego manewry bądź dostawy zaopatrzenia
— tłumaczy.
Aby brygada mogła tak działać, musi posiadać moździerze, samochody osobowo-terenowe przewożące wyrzutnie przeciwpancerne, działka przeciwlotnicze itd. Obecnie sprzęt ten jest transportowany śmigłowcami Mi-8 i nowszymi Mi-17
— pisze Fiszer, dodając jednocześnie, że posiadają one obszerne kabiny ładunkowe i tylne rampy. W przeciwieństwie do Caracali.
Caracal ma wąską kabinę i nie ma tylnej rampy, a jedynie szerokie boczne drzwi. Czy żołnierze mają wtaszczyć tędy do śmigłowca samochód terenowy? I tak się nie zmieści. Czy w tej sytuacji mamy zostawić brygadę na tyłach wroga bez wsparcia, na pewną rzeź?
— pyta publicysta.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311244-mjr-fiszer-ocenia-dobrze-sie-stalo-ze-polskie-wladze-zerwaly-negocjacje-ws-caracali