Antyrządowym środowiskom udało się rozniecić „czarnym marszem” emocje nie związane z III RP czy obroną demokracji i to na skalę znacznie szerszą niż zrobił to KOD. Nie ma więc wątpliwości, że polityczni i medialni przeciwnicy partii rządzącej będą się starali rozbudzony gniew kobiet podtrzymać i skanalizować przeciwko władzy.
Złudzeń, co do takiego obrotu spraw nie pozostawiła choćby Platforma Obywatelska. Gdy podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka poseł PiS zgłosił wniosek o odrzucenie obywatelskiego projektu „Stop aborcji”, okazało się, że z powodów proceduralnych partia Grzegorza Schetyny domaga się odroczenia posiedzenia komisji aż o trzy miesiące, czyli do 11 stycznia. Posłanki, które najgłośniej krzyczały o „piekle kobiet”, zgotowanym przez PiS, gotowe były przedłużyć je jeszcze o kilka miesięcy. Wszystko po to, by mieć amunicję do ostrzału rządu. Mimo rozpętanej w Sejmie piekielnej awantury ten plan się nie powiódł.
„Czarnych kobiet” ze swoich szponów łatwo teraz nie wypuszczą jednak liberalne i lewicowe media. „Gazeta Wyborcza” zapowiedziała, że to nie koniec, bo „wstawiłyśmy stopę w drzwi”, a portal na czele którego stoi Tomasz Lis opublikował instrukcję postępowania dla pań, które wzięły udział w czarnym proteście.
Jeśli zastanawiasz się, co dalej po Strajku Kobiet, to pierwsza rzecz, którą powinnaś zrobić, to nie dać się oszukać. W sprawie zakazu przerywania ciąży nigdy nie było kompromisu, a zakaz z 1993 roku, dopuszczający jedynie 3 dramatyczne wyjątki (gwałt, zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety albo inne formy powikłania ciąży), to układ zawarty między biskupami Kościoła rzymskokatolickiego, a ówczesnymi posłami wbrew woli społeczeństwa. Od tego czasu środowiska katolickie wielokrotnie składały projekty, które - przegłosowane - wprowadziłyby totalny zakaz aborcji. Nie bierzecie więc za dobrą monetę słów rządu o tym, że to nie on przygotował ten projekt, bo to nie ma żadnego znaczenia w sytuacji, jeśli posłowie PiS go przegłosują
-można było przeczytać w instrukcji.
Innymi słowy, o prawo do aborcji trzeba bić się dalej, a PiS (choć odrzucił projekt „Stop Aborcji”), to wróg kobiet.
Zresztą nie ważne jaki jest powód złości, najważniejsze, by nie ustawać w protestach i podgrzewać swój brak zgody na cokolwiek:
Kobieca rewolucja uda się tylko wtedy, gdy będziemy jedna za wszystkie i wszystkie za jedną. I gdy nie będziemy roztrząsać w nieskończoność, jaki sposób działania jest najwłaściwszy, tylko będziemy protestować w wielu miejscach w taki sposób, jaki uznamy za słuszny
—przekonuje autorka NaTemat.pl.
Jest ryzyko, że jeśli wróg będzie wystarczająco wyraźnie i intensywnie wskazywany, a emocje będą umiejętnie podgrzewane, choćby debatami, jak ta na temat praw polskich kobiet w Parlamencie Europejskim, wówczas „Czarny Poniedziałek” zamieni się w „czarne miesiące”, „kobieca rewolucja” może eskalować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311034-wrogowie-rzadu-zrobia-wszystko-by-utrzymac-zlosc-kobiet