Dzień po proteście przeciwniczek zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej redakcja „Gazety Wyborczej” poświęciła temu wydarzeniu… całość gazety. Nie, nie przesłyszeli się państwo. Całość. Calutki główny grzbiet „GW” poświęcony był protestowi, dotyczącym tego wydarzenia komentarzom, informacjom o tym jak problematyka aborcji wygląda za granicą, oraz (w niewielkim stopniu) – innym feministycznym produkcjom ideologicznym (np. labidzeniom pewnej dziennikarki „Wyborczej”, jak to paskudnie się czuła gdy ją na pewnej konferencji mężczyźni próbowali komplementować, itd.).
Powtórzmy, żeby to było jasne – nie odnotowano żadnych innych wydarzeń ani w Polsce, ani na świecie. Gospodarka na 24 godziny przestała istnieć. Istniała wyłącznie aborcja (to głównie) i feminizm. To pierwsze, zapewne, jako kwintesencja tego drugiego.
Było w tym, oczywiście, wiele doraźnej polityki. Po raz chyba pierwszy od samego początku demonstracji KOD wrogowie rządu mogli poczuć wiatr w żaglach. Bo też i ewidentnie odnieśli sukces. Po raz pierwszy od wyborów protest antypisowski (bo mimo że to nie partia Kaczyńskiego jest autorem zaostrzającego antyaborcyjne przepisy projektu, był to protest antypisowski – PiS dał się bowiem niebezpodstawnie z dążeniem do tego zaostrzenia skojarzyć) zgromadził wielu ludzi młodych. I po raz pierwszy wyprodukował emocje, wykraczające poza kręgi najbardziej zaangażowane mentalnie w obronę IIIRP. To jest, powtórzmy, oczywisty sukces wrogów rządu. Ale bezprecedensowa decyzja redakcji nie była spowodowana tylko tym.
Główną przyczyną ekstazy bojowników z Czerskiej był moim zdaniem nie tyle sam sukces, ile hasła, pod którymi został osiągnięty. Czyli wojna o aborcję (choć protest był zorganizowany formalnie przeciw zaostrzeniu obecnej ustawy, to nadające ton hasła nie pozostawiały złudzeń: przywódcom i przywódczyniom chodzi o prawo do przerywania ciąży na życzenie). Aborcję, rozumianą jako sztandarowy postulat i światopoglądowy rdzeń Nowego, Wspaniałego Świata. Mówiąc krótko – ekstaza Czerskiej była ukoronowaniem ewolucji, jaką „GW” przechodziła od lat. Ewolucji zespołu gazety w stronę coraz bardziej radykalnie lewicową.
Ta ewolucja ma różne strony. Jej częścią jest zauważalna zmiana stosunku redakcji do będącej długo wyznaniem wiary IIIRP religii wolnorynkowej. Do samej IIIRP i do broniących je elit. Wyraźna sympatia części zespołu do partii Razem, krytyka społecznego modelu, panującego w Polsce po ’89 roku. Ale inna część tej ewolucji to wzmożona żarliwość w krucjacie kulturowej. To ogromna chęć „skończenia z polskim Ciemnogrodem” i znacznie większa niż w pokoleniu liberalnych rodziców, a nawet starszych braci niecierpliwość przy realizacji tego postulatu.
I dlatego, kiedy nagle Plac Zamkowy i Krakowskie przedmieście zapełnił spontanicznie tłum, domagający się aborcji, bojownicy z Czerskiej wpadli w trans. Uznali, że skoro dziś „czarny protest”, to jutro młodzieżowa rewolta z gejowską awangardą na czele zmiecie PiS, a już pojutrze cała Polska będzie jak jeden wielki Berlin.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dzień po proteście przeciwniczek zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej redakcja „Gazety Wyborczej” poświęciła temu wydarzeniu… całość gazety. Nie, nie przesłyszeli się państwo. Całość. Calutki główny grzbiet „GW” poświęcony był protestowi, dotyczącym tego wydarzenia komentarzom, informacjom o tym jak problematyka aborcji wygląda za granicą, oraz (w niewielkim stopniu) – innym feministycznym produkcjom ideologicznym (np. labidzeniom pewnej dziennikarki „Wyborczej”, jak to paskudnie się czuła gdy ją na pewnej konferencji mężczyźni próbowali komplementować, itd.).
Powtórzmy, żeby to było jasne – nie odnotowano żadnych innych wydarzeń ani w Polsce, ani na świecie. Gospodarka na 24 godziny przestała istnieć. Istniała wyłącznie aborcja (to głównie) i feminizm. To pierwsze, zapewne, jako kwintesencja tego drugiego.
Było w tym, oczywiście, wiele doraźnej polityki. Po raz chyba pierwszy od samego początku demonstracji KOD wrogowie rządu mogli poczuć wiatr w żaglach. Bo też i ewidentnie odnieśli sukces. Po raz pierwszy od wyborów protest antypisowski (bo mimo że to nie partia Kaczyńskiego jest autorem zaostrzającego antyaborcyjne przepisy projektu, był to protest antypisowski – PiS dał się bowiem niebezpodstawnie z dążeniem do tego zaostrzenia skojarzyć) zgromadził wielu ludzi młodych. I po raz pierwszy wyprodukował emocje, wykraczające poza kręgi najbardziej zaangażowane mentalnie w obronę IIIRP. To jest, powtórzmy, oczywisty sukces wrogów rządu. Ale bezprecedensowa decyzja redakcji nie była spowodowana tylko tym.
Główną przyczyną ekstazy bojowników z Czerskiej był moim zdaniem nie tyle sam sukces, ile hasła, pod którymi został osiągnięty. Czyli wojna o aborcję (choć protest był zorganizowany formalnie przeciw zaostrzeniu obecnej ustawy, to nadające ton hasła nie pozostawiały złudzeń: przywódcom i przywódczyniom chodzi o prawo do przerywania ciąży na życzenie). Aborcję, rozumianą jako sztandarowy postulat i światopoglądowy rdzeń Nowego, Wspaniałego Świata. Mówiąc krótko – ekstaza Czerskiej była ukoronowaniem ewolucji, jaką „GW” przechodziła od lat. Ewolucji zespołu gazety w stronę coraz bardziej radykalnie lewicową.
Ta ewolucja ma różne strony. Jej częścią jest zauważalna zmiana stosunku redakcji do będącej długo wyznaniem wiary IIIRP religii wolnorynkowej. Do samej IIIRP i do broniących je elit. Wyraźna sympatia części zespołu do partii Razem, krytyka społecznego modelu, panującego w Polsce po ’89 roku. Ale inna część tej ewolucji to wzmożona żarliwość w krucjacie kulturowej. To ogromna chęć „skończenia z polskim Ciemnogrodem” i znacznie większa niż w pokoleniu liberalnych rodziców, a nawet starszych braci niecierpliwość przy realizacji tego postulatu.
I dlatego, kiedy nagle Plac Zamkowy i Krakowskie przedmieście zapełnił spontanicznie tłum, domagający się aborcji, bojownicy z Czerskiej wpadli w trans. Uznali, że skoro dziś „czarny protest”, to jutro młodzieżowa rewolta z gejowską awangardą na czele zmiecie PiS, a już pojutrze cała Polska będzie jak jeden wielki Berlin.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/310885-co-wynika-z-damy-z-fuckiem-czyli-skad-ta-ekstaza