Bardzo ważnym, bo zajmującym się stosunkami z USA wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Rzeczypospolitej został mianowany… no właśnie, kto?
Otóż pan, którego oficjalny życiorys, w wersji opublikowanej wczesnym wieczorem w poniedziałek na stronie internetowej MSZ, przytaczam tu w całości:
„Robert Grey ukończył studia w University of Massachusetts (filozofia i socjologia) oraz New School University w Nowym Jorku (stosunki międzynarodowe, specjalizacja Rządy i Prawo).
Był regionalnym doradcą legislacyjnym w Senacie stanu Massachusetts. Spędził rok w Afryce gromadząc materiały o skuteczności partnerstw z organizacjami międzynarodowymi i ONZ. W Kambodży badał przestrzeganie praw człowieka. Pracował w firmie Putnam Investments w Bostonie. Następnie wyspecjalizował się w stosunkach międzynarodowych, zwłaszcza dyplomacji ekonomicznej i negocjacjach oraz w budowie partnerstw pomiędzy sektorem prywatnym i państwowym. W latach 2005-2008 pracował w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, gdzie kierował Biurem ds. Partnerstw. Od 2008 do 2010 r. był dyrektorem zarządzającym ds. Partnerstw World BPO Forum przy współpracy ONZ (Nowe Delhi/Nowy Jork).
Od 2010 r. pracuje w Polsce. W latach 2010-2013 był dyrektorem ds. stosunków międzynarodowych i partnerstw Instytutu Studiów Wschodnich i Forum Ekonomicznego w Krynicy, a w latach 2012-2013 doradcą Zarządu Polskiego Holdingu Obronnego/Grupy Bumar. Od 2013 do 2014 r. pełnił funkcję dyrektora ds. komunikacji i relacji zewnętrznych Uniwersytetu Warszawskiego. Następnie (2014-2016) był dyrektorem operacyjnym i członkiem zarządu funduszu venture capital Xplorer Fund w Warszawie, a także prezesem zarządu Fundacji Globe Forum. Od maja 2016 r. był doradcą w Gabinecie Politycznym ministra spraw zagranicznych.”
CZYTAJ TAKŻE: Robert Grey wiceministrem odpowiedzialnym m.in. za dyplomację ekonomiczną
Około południa w środę tekst komunikatu zmieniono. W nowej wersji podano, iż Grey urodził się w naszym kraju, a zdanie „Od 2010 r. pracuje w Polsce” zmieniono na „Po powrocie do Polski”. Nawet nowy komunikat nie zawiera jednak informacji dotyczących m.in.obywatelstwa wiceministra. Być może jest to oczywiście jedynie przeoczenie.
Czy wynika z tego więc, że polską politykę zagraniczną wobec USA prowadzić będzie… Amerykanin? Amerykanin polskiego pochodzenia, tym niemniej – Amerykanin, którego całe życie, kariera zawodowa i wszelkiego rodzaju więzy łączą z USA?
Oczywiście, obcokrajowiec czy też szerzej – ktoś, związany więzami lojalności nie wyłącznie z Polską, może wspierać nasz kraj. Na przykład jako doradca ministra. Grey był dotąd, jak czytamy, właśnie doradcą. Od tego jednak do stanowiska zastępcy szefa resortu droga daleka.
Grey (jak rozumiem, obywatel USA) ma nie tylko prowadzić polską politykę wobec tychże USA. Ma też zajmować się dyplomacją ekonomiczną. Innymi słowy – obywatel amerykański ma prowadzić polską dyplomację ekonomiczną w dobie, w której Unia Europejska i Polska negocjują ze Stanami Zjednoczonymi zasady TTIP, czyli transatlantyckiego partnerstwa gospodarczego. Niezwykle skomplikowanego porozumienia dotyczącego sfer, w których i nasz kraj, i Unia jako całość, i Ameryka mają bardzo konkretne i często sprzeczne interesy, przekładalne na gigantyczne kwoty i powodzenie lub upadek całych sektorów gospodarki.
Pan Grey jest osobą szerzej nieznaną naszej opinii publicznej. Co również czyni jego nominację aktem niecodziennym. Przed przyjazdem do Polski, jak udało mi się ustalić, zajmował się w Ameryce (głównie w Bostonie) działalnością w dziedzinie biznesowego i politycznego PR; pracował niegdyś m.in. na rzecz republikańskiego kandydata na gubernatora Massachusetts (potem starającego się o prezydenturę państwa), Mitta Romneya. O jego związkach z naszym krajem w internetowych źródłach amerykańskich nie udało mi się natomiast dowiedzieć nic.
Wysokiej rangi urzędnik MSZ powiedział mi (nie chcąc wchodzić w szczegóły ani zagłębiać się w uzasadnienie nominacji): „To jest Polak”. W jakim sensie, tego niestety nie rozwinął. Powiedział natomiast, iż Grey jest specjalistą w dziedzinie dyplomacji ekonomicznej.
Oczywiście jest i być może nawet wybitnym. Nie zmienia to jednak faktu, że nominacja pozostaje czymś niezwykle dziwnym i narzuca się tu analogia z Ukrainą. Czyli z krajem, w którym obecnie kolejne stanowiska polityczne (nie mówiąc już o eksperckich) zajmują cudzoziemcy z Zachodu (w tym zresztą i Polacy). Nazwałem to kiedyś waregizacją Ukrainy (chodzi o to, że to zwani Waregami Wikingowie zbudowali kiedyś podwaliny Rusi i stworzyli większą część jej elity). Czy Polska jest jednak w takiej sytuacji jak obecna Ukraina? Czy doprawdy… ta nominacja jest tak dziwna, tak dalece nie sposób zrozumieć, o co w niej chodzi, że aż ciężko zadawać nawet dotyczące jej pytania.
Nie zadawajmy ich więc. I nie snujmy hipotez, dotyczących sensu nominacji, choć można by ich z marszu sformułować kilka. Przyjmijmy na moment, że nominacja jest z jakichś, bliżej nam nieznanych powodów głęboko uzasadniona. Załóżmy wariant najbardziej optymistyczny – Grey jest w sensie świadomości jednoznacznie Polakiem. Tak jednoznacznie, że pytanie o ewentualny konflikt interesów mogący powstać w sytuacji, w której ma prowadzić politykę niepodległego państwa wobec supermocarstwa, z którym ma silne, osobiste związki, odrzuciłby ze szczerym oburzeniem. Mam równie szczerą nadzieję, że tak jest.
Ale nawet wtedy nominacja kogoś, kto (jak czytamy w życiorysie opublikowanym na stronie MSZ) na stałe pojawił się w Polsce dopiero w 2010 roku (co sugeruje, że przedtem bywał w naszym kraju co najwyżej przelotnie) pozostaje posunięciem niezwykle specyficznym. I wzbudzającym tyle pytań, że nie sposób zrozumieć, dlaczego MSZ najpóźniej jednocześnie z komunikatem o powołaniu wiceministra nie podało szerszych informacji, umożliwiających zrozumienie tej tak niestandardowej sytuacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/310706-dziwna-nominacja-w-msz-czyli-podazamy-za-przykladem-ukrainy