Ludzie z pozoru dobrze poinformowani, piszą czasem straszne bzdury. Nie mam pojęcia, skąd to biorą. (…) Bardzo sceptycznie odnoszę się do prawdziwości tych „pisologicznych” rozważań
—mówi Agnieszka Romaszewska, dyrektorka Biełsat TV w rozmowie z „Polska The Times”.
Romaszewska w rozmowie z Anitą Czupryn przyznaje, że do udziału w konkursie na prezesa TVP przekonali ją najbliżsi, od których otrzymuje dużo wsparcia. Jak sama przyznaje, swoje szanse na wygraną ocenia „niewysoko”, choć „jakieś szanse ma”. Dyrektorka Biełsat TV podkreśla, że telewizja publiczna musi być budowana na choćby minimalnym konsensusie, a do tego obecnie nie ma warunków.
Poziom poczucia krzywdy, niesprawiedliwości, złości i zajadłości jest ogromny
—przyznaje.
Dziennikarka odniosła się także do zamieszania wokół udziału w konkursie na prezesa TVP Małgorzaty Raczyńskiej.
Kiedy podejmuje się pewne decyzje i ma się szacunek do samego siebie, to, jak to się mówi po polsku, nie robi się z gęby cholewy, niezależnie, czy się jest Radą Mediów Narodowych, czy czymkolwiek. (…) Przepraszam, ale to nie jest spotkanie towarzyskie przy kawie, tylko to są procedury, w których bierze się odpowiedzialność za swoje czyny
—mówi Romaszewska.
W rozmowie z Czupryn opowiada o swojej wizji telewizji publicznej.
Telewizja publiczna ma rolę służebną wobec widza. Ale przede wszystkim wobec szerokiego widza. Telewizja publiczna jest uzupełnieniem całej tkanki kulturalnej, informacyjnej, formacyjnej kraju
—mówi podkreślając, że dobra telewizja publiczna potrzebna jest szczególnie w małych miejscowościach „jako nośnik pewnych wartości wspólnych”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ludzie z pozoru dobrze poinformowani, piszą czasem straszne bzdury. Nie mam pojęcia, skąd to biorą. (…) Bardzo sceptycznie odnoszę się do prawdziwości tych „pisologicznych” rozważań
—mówi Agnieszka Romaszewska, dyrektorka Biełsat TV w rozmowie z „Polska The Times”.
Romaszewska w rozmowie z Anitą Czupryn przyznaje, że do udziału w konkursie na prezesa TVP przekonali ją najbliżsi, od których otrzymuje dużo wsparcia. Jak sama przyznaje, swoje szanse na wygraną ocenia „niewysoko”, choć „jakieś szanse ma”. Dyrektorka Biełsat TV podkreśla, że telewizja publiczna musi być budowana na choćby minimalnym konsensusie, a do tego obecnie nie ma warunków.
Poziom poczucia krzywdy, niesprawiedliwości, złości i zajadłości jest ogromny
—przyznaje.
Dziennikarka odniosła się także do zamieszania wokół udziału w konkursie na prezesa TVP Małgorzaty Raczyńskiej.
Kiedy podejmuje się pewne decyzje i ma się szacunek do samego siebie, to, jak to się mówi po polsku, nie robi się z gęby cholewy, niezależnie, czy się jest Radą Mediów Narodowych, czy czymkolwiek. (…) Przepraszam, ale to nie jest spotkanie towarzyskie przy kawie, tylko to są procedury, w których bierze się odpowiedzialność za swoje czyny
—mówi Romaszewska.
W rozmowie z Czupryn opowiada o swojej wizji telewizji publicznej.
Telewizja publiczna ma rolę służebną wobec widza. Ale przede wszystkim wobec szerokiego widza. Telewizja publiczna jest uzupełnieniem całej tkanki kulturalnej, informacyjnej, formacyjnej kraju
—mówi podkreślając, że dobra telewizja publiczna potrzebna jest szczególnie w małych miejscowościach „jako nośnik pewnych wartości wspólnych”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/310266-romaszewska-o-konkursie-na-prezesa-tvp-nie-robi-sie-z-geby-cholewy-niezaleznie-czy-sie-jest-rmn-czy-czymkolwiek