Policja narachowała jedynie 12 tys. uczestników, co Mateusz Kijowski wyszydził: „Policja stosuje słynny przelicznik, że na jednego prawdziwego Polaka wchodzi pięciu gorszego sortu”. Jednak warszawski ratusz pod egidą Zaradnej Hanny również cieniutko zaśpiewał o frekwencji na marszu KOD – ocenił delikatnie na 25-30 tys. uczestników. Wypadło bardzo głupio dla Kijowskiego, bo z prostego rachunku wynika, że w takim razie przyjazny mu ratusz również przelicza Polaków wg reguły podanej przez lidera KOD, tyle że w mniejszej proporcji.
Marsz KOD był popierany, nagłaśniany i lansowany przez PO, Nowoczesną, PSL, SLD, Twój Ruch, Razem, wszelkie ruchy lewackie i lewicowe, homo wiadomo i niewiadomo. Miał także wsparcie środowiska i samej Gazety Wyborczej. Także TVN, Polsat, Axel Springer ze wszystkimi filiami oraz poputczykami, Onetami, NaTematami, Lisweekami, Tokefemami, Eremefami, Radiozetami. Ba, był faworyzowany przez najważniejszych czynowników UE, jak Juncker, Schulz, Tusk.
Kampania reklamowa marszu w wyżej wymienionych mediach i środowiskach była wyjątkowo intensywna. Ogłoszenia, reklamy, zachęty, gadżety, flagi, naklejki, spoty. Rozgłos, wrzawa, harmider na łamach, w studiach i w eterze. Ta Nasza Telewizja wychodziła ze skóry, Kijowski uwijał się w mediach, redaktor Lis mobilizował młodzież, Michnik prężył swój organ do granic możliwości, redaktor Kurski prezentował swój słynny zaraźliwy entuzjazm.
Ratusz szedł organizatorom na rękę, a nawet na obie ręce; państwo Sikorscy na obczyźnie budowali serdeczną atmosferę wzajemnego poparcia; konta fejsbukowe pęczniały od apeli o uczestnictwo. Profesor Balcerowicz aż z Miami pospieszył, żeby zdążyć na marsz. Reżyser Holland zgłosiła uczestnictwo zdalne – duchowe. Nawet pogoda sprzyjała marszowi.
Przed marszem Kijowski powiązał przyszłość KOD z frekwencją w tej imprezie. No i pomaszerowało raptem kilkanaście tysięcy osób, w porywach może dwadzieścia, o których wszystko można było powiedzieć, za wyjątkiem, że to idzie młodość. O losie! Plajta, klapa, obciach, poruta. Ale według Mateusza Kijowskiego to ma być „wspaniały sygnał”. Delikwent zapomniał dodać, zapewne z wrodzonej pokory, że owszem, sygnał wspaniały, ale dla władzy. Niestety dla lidera KOD był to także sygnał, że wkrótce odwiedzi Kijowskiego kilka czerskich autorytetów moralnych, żeby z nim porozmawiać o jego przyszłości na odcinku obrony demokracji. Można z wielkim prawdopodobieństwem domniemywać, że nie będzie to przyszłość świetlana.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/309596-mateusz-kijowski-robi-glupia-mine-do-fatalnej-frekwencji-plajta-klapa-obciach-blamaz