O Wojciechu Łączewskim zrobiło się głośno, gdy skazał w medialnym procesie Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników na karę bezwzględnego pozbawienia wolności za nadużycia przy rozpracowywaniu przez CBA tzw. „afery gruntowej”. O jednym z najbardziej kontrowersyjnych sędziów w Polsce w okładkowych artykułach najnowszego numeru tygodnika „wSieci” dziennikarze śledczy Marek Pyza i Marcin Wikło, a także Wojciech Biedroń.
„Wielka przygoda sędziego Łączewskiego z warszawską wokandą zaczęła się 1 marca 2012 r. To wtedy sędzia puławskiego sądu rejonowego zwraca się do ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina z prośbą o przeniesienie do Warszawy.
[…] Podobnych wniosków jak ten, który skierował Łączewski, trafia do Ministerstwa Sprawiedliwości sporo, ale — co ciekawe — Łączewski mógł liczyć na niemal natychmiastową reakcję szefa resortu. Już 6 marca, czyli ledwie sześć dni od złożenia wniosku, sędzia, który za trzy lata będzie chciał wtrącić Mariusza Kamińskiego do więzienia, otrzymuje satysfakcjonującą go odpowiedź”
-– ujawnia w swoim artykule Wojciech Biedroń.
Po słynnym wyroku z 30 marca 2015 roku sędzia Łączewski zauważa, że dzieją się wokół niego nietypowe rzeczy: -
„Wspomina np. o patrolu drogówki, który miał go zatrzymać do kontroli. (…) Innym razem ktoś, kto »pokazał policyjną blachę«, miał pytać w osiedlowym sklepiku, czy sędzia często kupuje alkohol. (…) »Dolegliwością w życiu osobistym« sędziego była także pewna wizyta, o której Łączewski miał opowiadać: »Zadzwoniła dzwonkiem młoda kobieta. Wyglądała i zachowywała się jak prostytutka. (…) Mówiła, że dzwoniłem, więc przyszła. Ja mówiłem, że to pomyłka, że nie dzwoniłem. Ona mówiła, że może jednak zostanie, pokaże mi, co umie«. (…) Innym razem do spacerującego z psem sędziego miał podejść nieznajomy, by oznajmić mu, że zdradza go żona. (…) Dowiadujemy się też, że sędzia miał być śledzony przez byłych funkcjonariuszy CBA”
-– wyliczają Marek Pyza i Maciej Wikło. Dziennikarze nie boją się stawiać śmiałych pytań, a portret sędziego jaki wyłania się z obu artykułów może budzić niepokój.
Podobnie, jak historia opisana przez Jarosława Jakimczyka historia „dobrego wujka”, po którym rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz odziedziczyła kontrowersyjną nieruchomość przy ulicy Noakowskiego. Okazuje się, że pomimo upływu wielu lat od wydarzeń, które przesądziły o przeniesieniu własności niesławnej kamienicy, wciąż można dotrzeć do dokumentów budzących wątpliwości co do legalności tamtej transakcji.
Publicysta „wSieci” sięga do archiwalnych zbiorów w poszukiwaniu informacji kim był Roman Kępski (spadkodawca kamienicy) i skąd zaraz po wojnie miał pieniądze na odkupienie jej od ówczesnego właściciela (który swoją drogą nie wszedł w jej posiadanie całkiem legalnie).
Oprócz tego w najnowszym numerze tygodnika znajdziemy między innymi tekst Stanisława Janeckiego o demokracji w KOD.
„W regionach, w których odbyły się już wybory, uznane potem za „tymczasowe”, w zasadzie każdy, kto złożył deklarację członkowską, mógł wziąć udział w głosowaniu. Ale centrala uznała, że przy takim rozszerzeniu praw wyborczych stowarzyszenie mógłby opanować nieznany element, a wręcz nasłani na KOD dywersanci i prowokatorzy”
-– kpi Janecki.
Ponadto nowy numer tygodnika poświęcony jest w dużej mierze Festiwalowi Filmowemu w Gdyni. Swoimi wrażeniami z festiwalowej premiery „Wołynia” dzieli się Piotr Skwieciński, publicysta będący znawcą tematyki wschodniej.
„Wojciech Smarzowski stworzył, moim zdaniem, największy i najważniejszy polski film ostatniego ćwierćwiecza”
-– pisze o „Wołyniu” publicysta „wSieci”.
„Wszystko, co mogą w tej sprawie przedsięwziąć polskie władze, oczywiście nie wystarczy. Najczęstsze ukraińskie reakcje na film i tak będą oscylować pomiędzy niedowierzaniem, szokiem a wściekłością. Inaczej po prostu być nie może, biorąc pod uwagę omawiany już poziom tamtejszej wiedzy o wydarzeniach z lat 1943—1944 i postępujący proces deifikacji banderowców jako patronów walki z Moskwą”
-– ocenia publicysta.
Ponadto, w specjalnym dodatku możemy przeczytać o tym, co czeka nas podczas VII edycji festiwalu „NIEPOKORNI, NIEZŁOMNI, WYKLĘCI”. „Filmy są na festiwalu ważne, reżyserzy są ważni, ale najważniejsi są właśnie oni – uczestnicy i świadkowie przeszłości” – mówi o istocie festiwalu jego dyrektor Arkadiusz Gołębiewski.
Tradycyjnie, na łamach największego konserwatywnego tygodnika opinii znajdujemy również opis bieżących wydarzeń i komentarze znakomitych publicystów, tj.: Krystyny Grzybowskiej, Jerzego Jachowicza, Aleksandry Rybińskiej, Łukasza Adamskiego, Roberta Mazurka, Marka Króla, Witolda Gadowskiego i Wiktora Świetlika.
Wszystko to w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”. Już 26 września, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/309583-wsieci-w-co-gra-sedzia-laczewski-dlaczego-myli-tropy-i-przedluza-sledztwo-czy-powinien-uslyszec-zarzuty