23 września br. na koncie twitterowym warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” zamieszczony został nienawistny atak polityczny, z zastosowaniem metody „argumentum ad Hitlerum”.
Gdy po wpisie zagotowało się w sieci, „Iustitia” usunęła wpis i przeprosiła za – cytuję - „nienalepsze porównanie”. Gdy gotowało się dalej, „Iustitia” definitywnie odcięła się od wpisu, który ponoć powstał bez jej wiedzy i zgody.
Sprzeczne i pokrętne są te przeprosiny. Bez wiedzy i zgody? Przecież nie krasnoludek to wpisał, tylko sędzia ze stowarzyszenia, a może nawet i jakieś grono formułowało ten wpis, na co wskazuje liczba mnoga we frazie w pierwszych przeprosinach - „chodziło nam wyłącznie o wykazanie absurdalności wypowiedzi…” .
Sprawa staje się tym poważniejsza, że pomimo publicznych apeli, „Iustitia” nie ujawniła autora wpisu, a on sam ujawnić się nie odważył.
Uważam, że polityczny atak ze strony sędziowskiego stowarzyszenia nie może być skwitowany niejednoznacznymi przeprosinami. Mamy do czynienia z drastycznym złamaniem podstawowych zasad bezstronności i politycznej neutralności sędziego, więc sprawa wymaga wyjaśnienia.
Jest to również sprawa elementarnej przyzwoitości wobec ludzi, którzy są lub mogą być w przyszłości poddani władzy zaślepionego nienawiścią polityczną sędziego. Ich prawem jest znać tego sędziego, bo może zechcą oponować, by wymierzał im sprawiedliwość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/309547-iustitia-powinna-ujawnic-sedziego-autora-wpisu-ad-hitlerum-ludzie-maja-prawo-oponowac-by-wymierzal-im-sprawiedliwosc