Sławomir Nowak objawił się na Twitterze w roli łowcy „PiSiewiczów” (oczywista aluzja do Bartłomieja Misiewicza) w spółkach skarbu państwa. Jego zabawy z przekręcaniem różnych nazwisk przy tej okazji, w co ochoczo włączyli się jego koledzy z Platformy Obywatelskiej, pominę, bo to poziom najwyżej trzeciej klasy podstawówki i to w wydaniu małych żuli.
Najciekawsze jest jednak to, że głos zabiera akurat Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w rządzie Donalda Tuska (od 18 listopada 2011 do 27 listopada 2013 r.), wcześniej sekretarz stanu w KPRM i szef gabinetu politycznego premiera Donalda Tuska, potem szef sztabu wyborczego, a po wyborach sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego. I nawet nie to jest ciekawe, iż Nowak miał proces w sprawie składania fałszywych oświadczeń majątkowych (słynna sprawa zegarka niewpisanego do oświadczenia majątkowego), gdzie najpierw skazano go na grzywnę, a potem sprawę warunkowo zawieszono. Przede wszystkim głos zabiera bohater taśm z restauracji „Sowa i Przyjaciele”, osoba, której nazwisko na pewno pojawi się w działaniach sejmowej komisji śledczej w sprawie Amber Gold oraz ktoś, kto powinien się pojawić w dochodzeniach dotyczących kantów i korupcji przy największych inwestycjach w infrastrukturę (autostrady, drogi szybkiego ruchu, stadiony, lotniska, dworce itp.), a przy okazji także w związku z kontraktami zawieranymi przez PKP i różne spółki córki tej firmy.
Przypomnę, że w nagranej rozmowie Sławomira Nowaka z ówczesnym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem, minister transportu najbardziej bał się kontroli skarbowej, która połączyłaby interesy jego żony, mającej gabinet dentystyczny, z jego własnymi operacjami finansowymi. Mocno wystraszony Nowak mówił do Parafianowicza:
Aktualnie do mojej żony wchodzi kontrola z urzędu skarbowego. Chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy (…) Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moim rachunkiem. (…) Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej. (…) Mój znajomy przegląda księgi i mówi: „źle to wygląda”.
A wiceminister Parafianowicz uspokajał kolegę:
Ja to wszystko wiem…, ale…, bo ja z urzędu kontroli skarbowej, to już odkryliśmy bardzo dawno. UKS, komputery wyrzuciły (…). Zablokowałem to”. I Parafianowicz obiecał dalszą pomoc. Nie uspokoiło to Nowaka: „To kwestia tego, kto ma jakie intencje. Jak przychodzą z intencją doje…nia, nie, to jesteśmy ugotowani. Ja mam teraz tak w domu (…) autentycznie [się] o nią boję, k.., dzisiaj. Lecę do Gdańska na wieczór, żeby tam trochę z nią posiedzieć, bo ona jest po prostu przerażona”.
Perspektywą tego, że może nawet trafić do więzienia. Sprawą zajmowała się Prokuratura Okręgowa Warszawa – Praga, ale Nowakom nie tylko nie zagroziła wizja więzienia, lecz i żadne inne kłopoty na nich nie spadły. Co nie znaczy, że sprawa jest definitywnie zamknięta.
Małgorzata Wassermann, szefowa komisji ds. Amber Gold, już zapowiedziała zainteresowania się Sławomirem Nowakiem, bo przecież był on ministrem transportu w czasie, gdy na rynek weszła spółka lotnicza OLT Express, należąca do Amber Gold. I to wejście nie tylko wiązało się z ciągnięciem samolotu OLT Express przez „burłaków” stanowiących establishment PO na Pomorzu. To wejście wiązało się przede wszystkim ze złamaniem wszelkich reguł dotyczących lotnictwa cywilnego oraz prowadzenia działalności w tym sektorze. Linie OLT Express po prostu nie miały prawa zaistnieć i działać, a jednak działały. I odpowiedzialność za to spada również, a może przede wszystkim na ówczesnego ministra transportu, czyli Sławomira Nowaka.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sławomir Nowak objawił się na Twitterze w roli łowcy „PiSiewiczów” (oczywista aluzja do Bartłomieja Misiewicza) w spółkach skarbu państwa. Jego zabawy z przekręcaniem różnych nazwisk przy tej okazji, w co ochoczo włączyli się jego koledzy z Platformy Obywatelskiej, pominę, bo to poziom najwyżej trzeciej klasy podstawówki i to w wydaniu małych żuli.
Najciekawsze jest jednak to, że głos zabiera akurat Sławomir Nowak, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w rządzie Donalda Tuska (od 18 listopada 2011 do 27 listopada 2013 r.), wcześniej sekretarz stanu w KPRM i szef gabinetu politycznego premiera Donalda Tuska, potem szef sztabu wyborczego, a po wyborach sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego. I nawet nie to jest ciekawe, iż Nowak miał proces w sprawie składania fałszywych oświadczeń majątkowych (słynna sprawa zegarka niewpisanego do oświadczenia majątkowego), gdzie najpierw skazano go na grzywnę, a potem sprawę warunkowo zawieszono. Przede wszystkim głos zabiera bohater taśm z restauracji „Sowa i Przyjaciele”, osoba, której nazwisko na pewno pojawi się w działaniach sejmowej komisji śledczej w sprawie Amber Gold oraz ktoś, kto powinien się pojawić w dochodzeniach dotyczących kantów i korupcji przy największych inwestycjach w infrastrukturę (autostrady, drogi szybkiego ruchu, stadiony, lotniska, dworce itp.), a przy okazji także w związku z kontraktami zawieranymi przez PKP i różne spółki córki tej firmy.
Przypomnę, że w nagranej rozmowie Sławomira Nowaka z ówczesnym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem, minister transportu najbardziej bał się kontroli skarbowej, która połączyłaby interesy jego żony, mającej gabinet dentystyczny, z jego własnymi operacjami finansowymi. Mocno wystraszony Nowak mówił do Parafianowicza:
Aktualnie do mojej żony wchodzi kontrola z urzędu skarbowego. Chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy (…) Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moim rachunkiem. (…) Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej. (…) Mój znajomy przegląda księgi i mówi: „źle to wygląda”.
A wiceminister Parafianowicz uspokajał kolegę:
Ja to wszystko wiem…, ale…, bo ja z urzędu kontroli skarbowej, to już odkryliśmy bardzo dawno. UKS, komputery wyrzuciły (…). Zablokowałem to”. I Parafianowicz obiecał dalszą pomoc. Nie uspokoiło to Nowaka: „To kwestia tego, kto ma jakie intencje. Jak przychodzą z intencją doje…nia, nie, to jesteśmy ugotowani. Ja mam teraz tak w domu (…) autentycznie [się] o nią boję, k.., dzisiaj. Lecę do Gdańska na wieczór, żeby tam trochę z nią posiedzieć, bo ona jest po prostu przerażona”.
Perspektywą tego, że może nawet trafić do więzienia. Sprawą zajmowała się Prokuratura Okręgowa Warszawa – Praga, ale Nowakom nie tylko nie zagroziła wizja więzienia, lecz i żadne inne kłopoty na nich nie spadły. Co nie znaczy, że sprawa jest definitywnie zamknięta.
Małgorzata Wassermann, szefowa komisji ds. Amber Gold, już zapowiedziała zainteresowania się Sławomirem Nowakiem, bo przecież był on ministrem transportu w czasie, gdy na rynek weszła spółka lotnicza OLT Express, należąca do Amber Gold. I to wejście nie tylko wiązało się z ciągnięciem samolotu OLT Express przez „burłaków” stanowiących establishment PO na Pomorzu. To wejście wiązało się przede wszystkim ze złamaniem wszelkich reguł dotyczących lotnictwa cywilnego oraz prowadzenia działalności w tym sektorze. Linie OLT Express po prostu nie miały prawa zaistnieć i działać, a jednak działały. I odpowiedzialność za to spada również, a może przede wszystkim na ówczesnego ministra transportu, czyli Sławomira Nowaka.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308793-slawomir-nowak-sam-sie-prosi-zeby-wreszcie-porzadnie-zajela-sie-nim-nierychliwa-machina-sprawiedliwosci