Przypomina mi to najgorsze czasy w polskiej historii, gdy Polska była rozgrywana przez obce mocarstwa polskimi rękami
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tomasz Poręba, europoseł PiS, komentując zachowanie polityków Platformy Obywatelskiej wobec debaty i rezolucji przeciw Polsce.
wPolityce.pl: „Łajdactwo i upadek” - w ten sposób określił Pan działania Platformy Obywatelskiej, której politycy przyłożyli rękę do debaty i rezolucji PE przeciwko Polsce. Nie za ostre sformułowania? Może to po prostu brutalna, ale jednak dopuszczalna gra w walce o władzę.
Tomasz Poręba: Podtrzymuję te określenia, bo zwyczajnie nie da się inaczej określić tego, w jaki sposób działają politycy PO. Ich wczorajsze i dzisiejsze zachowania są potwierdzeniem tego, że Platforma od wielu miesięcy aktywnie zabiegała o to, by w Parlamencie Europejskim powstała rezolucja przeciwko Polsce. Są na to namacalne przykłady – kilka miesięcy temu publikowałem poprawki i propozycje do rezolucji, jakie nanosił europoseł Rafał Trzaskowski. Być może ostro, ale tak dziś trzeba o Platformie mówić – to partia, która w Parlamencie Europejskim zabiega o to, by o Polsce mówiono i myślano jak najgorzej. A to z kolei przypomina mi najgorsze czasy w polskiej historii, gdy Polska była rozgrywana przez obce mocarstwa polskimi rękami.
W odpowiedzi słychać, że i państwo interweniowali w instytucjach europejskich, gdy rządziła Platforma. Czy to w sprawie katastrofy smoleńskiej, czy nieprawidłowości przy wyborach samorządowych.
Uważam, że jest to nietrafione porównanie. Tematy podejmowane przez PiS dotyczyły albo jednej z najbardziej wstrząsających tragedii, jaką był Smoleńsk, albo ewidentnych fałszerstw wyborczych podczas wyborów samorządowych. Platforma wywleka na europejskie forum kwestie, które są od początku do końca zarezerwowane – zgodnie z zasadą pomocniczości – na poziomie krajowym. Mam na myśli ustawy antyterrorystyczne, medialne czy kwestie dot. Trybunału Konstytucyjnego.
My natomiast zabiegaliśmy o wsparcie instytucji międzynarodowych, które dotykały strategicznych interesów kraju, natomiast Platforma robi wszystko, by grupy polityczne sprzyjające jej w PE, dały jej polityczną kroplówkę i wsparcie w walce z polskim rządem centroprawicowym. Parlament Europejski potwierdził dziś, że nie jest zainteresowany stanem polskiej demokracji. W wielu miejscach rezolucja jest po prostu kłamliwa, a to stawia ich po stronie opozycji – mam wrażenie, że politycy, którzy wzięli w tym udział próbują destabilizować sytuację w naszym kraju.
Dopytam o strategię Platformy – jeszcze w styczniu Grzegorz Schetyna zapewniał, że polscy europarlamentarzyści nie powinni angażować się w debatę i rezolucję ws. Polski. Tym razem wzięli czynny udział. Jak Pan odbiera tę woltę?
Kurtyna opadła, Platforma bez udawania i szukania pokrętnych argumentów stanęła w pierwszej linii walki przeciwko Polsce, przeciwko polskiemu rządowi. Przyczyna jest bardzo prosta – nie wiem, czy ta taktyka im się opłaci, ale chodzi o jedno: nie są w stanie rywalizować z PiS w Polsce na programy, argumenty i pomysły na rozwój, nie są w stanie skutecznie reagować na nasze reformy i zmiany, więc jedyną szansą na ich u jest podsycanie antypolskich emocji w Brukseli i granie na kompleksach Polaków, którzy wciąż w pewnej części przejmują się połajankami z Brukseli. A te emocje mają źródło w ideologicznym zacietrzewieniu części europosłów – mam na myśli grupy socjalistyczne, komunistyczne, które polski rząd zwyczajnie uwiera: czy to w sprawie konserwatywnego tła, czy w sprawie przyjęcia uchodźców. Kwestie relacji Polska – Bruksela to ostatnie paliwo dla Platformy, by w ogóle istnieć w świadomości społecznej.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przypomina mi to najgorsze czasy w polskiej historii, gdy Polska była rozgrywana przez obce mocarstwa polskimi rękami
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tomasz Poręba, europoseł PiS, komentując zachowanie polityków Platformy Obywatelskiej wobec debaty i rezolucji przeciw Polsce.
wPolityce.pl: „Łajdactwo i upadek” - w ten sposób określił Pan działania Platformy Obywatelskiej, której politycy przyłożyli rękę do debaty i rezolucji PE przeciwko Polsce. Nie za ostre sformułowania? Może to po prostu brutalna, ale jednak dopuszczalna gra w walce o władzę.
Tomasz Poręba: Podtrzymuję te określenia, bo zwyczajnie nie da się inaczej określić tego, w jaki sposób działają politycy PO. Ich wczorajsze i dzisiejsze zachowania są potwierdzeniem tego, że Platforma od wielu miesięcy aktywnie zabiegała o to, by w Parlamencie Europejskim powstała rezolucja przeciwko Polsce. Są na to namacalne przykłady – kilka miesięcy temu publikowałem poprawki i propozycje do rezolucji, jakie nanosił europoseł Rafał Trzaskowski. Być może ostro, ale tak dziś trzeba o Platformie mówić – to partia, która w Parlamencie Europejskim zabiega o to, by o Polsce mówiono i myślano jak najgorzej. A to z kolei przypomina mi najgorsze czasy w polskiej historii, gdy Polska była rozgrywana przez obce mocarstwa polskimi rękami.
W odpowiedzi słychać, że i państwo interweniowali w instytucjach europejskich, gdy rządziła Platforma. Czy to w sprawie katastrofy smoleńskiej, czy nieprawidłowości przy wyborach samorządowych.
Uważam, że jest to nietrafione porównanie. Tematy podejmowane przez PiS dotyczyły albo jednej z najbardziej wstrząsających tragedii, jaką był Smoleńsk, albo ewidentnych fałszerstw wyborczych podczas wyborów samorządowych. Platforma wywleka na europejskie forum kwestie, które są od początku do końca zarezerwowane – zgodnie z zasadą pomocniczości – na poziomie krajowym. Mam na myśli ustawy antyterrorystyczne, medialne czy kwestie dot. Trybunału Konstytucyjnego.
My natomiast zabiegaliśmy o wsparcie instytucji międzynarodowych, które dotykały strategicznych interesów kraju, natomiast Platforma robi wszystko, by grupy polityczne sprzyjające jej w PE, dały jej polityczną kroplówkę i wsparcie w walce z polskim rządem centroprawicowym. Parlament Europejski potwierdził dziś, że nie jest zainteresowany stanem polskiej demokracji. W wielu miejscach rezolucja jest po prostu kłamliwa, a to stawia ich po stronie opozycji – mam wrażenie, że politycy, którzy wzięli w tym udział próbują destabilizować sytuację w naszym kraju.
Dopytam o strategię Platformy – jeszcze w styczniu Grzegorz Schetyna zapewniał, że polscy europarlamentarzyści nie powinni angażować się w debatę i rezolucję ws. Polski. Tym razem wzięli czynny udział. Jak Pan odbiera tę woltę?
Kurtyna opadła, Platforma bez udawania i szukania pokrętnych argumentów stanęła w pierwszej linii walki przeciwko Polsce, przeciwko polskiemu rządowi. Przyczyna jest bardzo prosta – nie wiem, czy ta taktyka im się opłaci, ale chodzi o jedno: nie są w stanie rywalizować z PiS w Polsce na programy, argumenty i pomysły na rozwój, nie są w stanie skutecznie reagować na nasze reformy i zmiany, więc jedyną szansą na ich u jest podsycanie antypolskich emocji w Brukseli i granie na kompleksach Polaków, którzy wciąż w pewnej części przejmują się połajankami z Brukseli. A te emocje mają źródło w ideologicznym zacietrzewieniu części europosłów – mam na myśli grupy socjalistyczne, komunistyczne, które polski rząd zwyczajnie uwiera: czy to w sprawie konserwatywnego tła, czy w sprawie przyjęcia uchodźców. Kwestie relacji Polska – Bruksela to ostatnie paliwo dla Platformy, by w ogóle istnieć w świadomości społecznej.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308311-nasz-wywiad-tomasz-poreba-ze-strasburga-zachowanie-platformy-w-pe-to-lajdactwo-i-upadek-po-chce-by-o-polsce-myslano-jak-najgorzej