Widzi Pan tę środową debatę i czwartkową rezolucję jako część tej dużej, poważnej dyskusji o wartościach i przyszłości czy to jednak inne kategorie polityczne?
Jeśli spojrzeć na frekwencję podczas debaty - ok. 8% - to nie jest to taka skala, która świadczyłaby o wielkiej wadze tej dyskusji. Nie wiadomo jednak, czy to powód do radości. Sam żałuję, że była tak mała frekwencja, bo chciałbym zobaczyć tę absolutną pustkę argumentacji zwolenników brukselskiej ideologii. Byłoby dobrze, gdyby tę debatę obejrzało 730 europosłów, a nie 60. Bardzo szkoda, że nie było większego audytorium do tego starcia.
Każdy kraj europejski żyje jednak swoimi problemami. Głos Polski był głosem w obronie zdrowego rozsądku i przebija się coraz wyraźniej także do świadomości społeczeństw tamtego regionu. Wydaje się zresztą, że tak się właśnie dzieje, co można wyczytać z komentarzy pod artykułami niemieckiej czy francuskiej prasy poświęconymi Polsce. To coraz większa sympatia, bo intuicyjnie wyczuwany jest zdrowy rozsądek, którego broni dziś Polska.
Mówi Pan o odnowie Europy i zdrowym rozsądku, tylko czy faktycznie mamy ku temu sojuszników? Czy nie jest tak, że mamy dziś do wyboru tylko zacietrzewioną ideologicznie Brukselę albo ścieżkę Węgier czy Słowacji flirtujących z Putinem?
To powtarzane tezy przez propagandę w stylu „Gazety Wyborczej”. To teza o alternatywie: albo jesteśmy z Verfofstadtem, Schulzem i Conchitą Wurst, albo z Putinem. To fałszywy wybór, bo nie jesteśmy na niego skazani. Oczywiście nie wolno lekceważyć wpływów i planów Rosji, ale siłą tych wpływów, która daje im skuteczność, jest rozpaczliwa słabość Europy Verhofstadta, Schulza i Wurst. To na tym buduje swoją siłę Putin.
Im dłużej będzie się nas udawało utrzymać w tym szantażu jedynej alternatywy, tym możliwości Putina będą większe.
Na koniec dopytam o postawę opozycji z Platformy, która po raz pierwszy tak wyraźnie zdjęła maski i uderzyła w rząd na forum europejskim. Pan widzi tutaj porównania z Targowicą czy może po prostu ostrą, ale dopuszczalną grę w demokratycznym państwie?
To ważny moment, zwłaszcza jeśli spojrzeć na argumentację europosłów PO, którzy przekonywali, że Strasburg to nie obce ciało, ale polski parlament. To kwestia, nad którą warto się zastanowić: czy rzeczywiście Bruksela i Strasburg to nie jest żadna zagranica? To z pewnością ciała ponadnarodowe, czy wciąganie tych instytucji w akcję polityczną wymierzoną w rząd polski, jest do pogodzenia z zasadami niepodległości, suwerenności?
Czy rzeczywiście przyjęcie tej postawy, którą reprezentuje poseł Lewandowski, a która sprowadza się do stwierdzenia, że obywatele polscy potrzebują dodatkowego nacisku, bo nie potrafią sami o sobie zadecydować, czy to jest do pogodzenia nie tylko z zasadą niepodległości, ale także szacunku dla polskiej wspólnoty politycznej? To myślenie w kategoriach: „Polacy, jesteście za głupi by o sobie decydować. Wybraliście źle, więc zwracamy się o pomoc do naszych sojuszników jak Verhofstadt, Timmermans czy ideolożki z partii Zielonych”. Nie dorośliśmy do demokracji - zdają się nam mówić - więc rządzić ma nami jakiś „Europejczyk”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Widzi Pan tę środową debatę i czwartkową rezolucję jako część tej dużej, poważnej dyskusji o wartościach i przyszłości czy to jednak inne kategorie polityczne?
Jeśli spojrzeć na frekwencję podczas debaty - ok. 8% - to nie jest to taka skala, która świadczyłaby o wielkiej wadze tej dyskusji. Nie wiadomo jednak, czy to powód do radości. Sam żałuję, że była tak mała frekwencja, bo chciałbym zobaczyć tę absolutną pustkę argumentacji zwolenników brukselskiej ideologii. Byłoby dobrze, gdyby tę debatę obejrzało 730 europosłów, a nie 60. Bardzo szkoda, że nie było większego audytorium do tego starcia.
Każdy kraj europejski żyje jednak swoimi problemami. Głos Polski był głosem w obronie zdrowego rozsądku i przebija się coraz wyraźniej także do świadomości społeczeństw tamtego regionu. Wydaje się zresztą, że tak się właśnie dzieje, co można wyczytać z komentarzy pod artykułami niemieckiej czy francuskiej prasy poświęconymi Polsce. To coraz większa sympatia, bo intuicyjnie wyczuwany jest zdrowy rozsądek, którego broni dziś Polska.
Mówi Pan o odnowie Europy i zdrowym rozsądku, tylko czy faktycznie mamy ku temu sojuszników? Czy nie jest tak, że mamy dziś do wyboru tylko zacietrzewioną ideologicznie Brukselę albo ścieżkę Węgier czy Słowacji flirtujących z Putinem?
To powtarzane tezy przez propagandę w stylu „Gazety Wyborczej”. To teza o alternatywie: albo jesteśmy z Verfofstadtem, Schulzem i Conchitą Wurst, albo z Putinem. To fałszywy wybór, bo nie jesteśmy na niego skazani. Oczywiście nie wolno lekceważyć wpływów i planów Rosji, ale siłą tych wpływów, która daje im skuteczność, jest rozpaczliwa słabość Europy Verhofstadta, Schulza i Wurst. To na tym buduje swoją siłę Putin.
Im dłużej będzie się nas udawało utrzymać w tym szantażu jedynej alternatywy, tym możliwości Putina będą większe.
Na koniec dopytam o postawę opozycji z Platformy, która po raz pierwszy tak wyraźnie zdjęła maski i uderzyła w rząd na forum europejskim. Pan widzi tutaj porównania z Targowicą czy może po prostu ostrą, ale dopuszczalną grę w demokratycznym państwie?
To ważny moment, zwłaszcza jeśli spojrzeć na argumentację europosłów PO, którzy przekonywali, że Strasburg to nie obce ciało, ale polski parlament. To kwestia, nad którą warto się zastanowić: czy rzeczywiście Bruksela i Strasburg to nie jest żadna zagranica? To z pewnością ciała ponadnarodowe, czy wciąganie tych instytucji w akcję polityczną wymierzoną w rząd polski, jest do pogodzenia z zasadami niepodległości, suwerenności?
Czy rzeczywiście przyjęcie tej postawy, którą reprezentuje poseł Lewandowski, a która sprowadza się do stwierdzenia, że obywatele polscy potrzebują dodatkowego nacisku, bo nie potrafią sami o sobie zadecydować, czy to jest do pogodzenia nie tylko z zasadą niepodległości, ale także szacunku dla polskiej wspólnoty politycznej? To myślenie w kategoriach: „Polacy, jesteście za głupi by o sobie decydować. Wybraliście źle, więc zwracamy się o pomoc do naszych sojuszników jak Verhofstadt, Timmermans czy ideolożki z partii Zielonych”. Nie dorośliśmy do demokracji - zdają się nam mówić - więc rządzić ma nami jakiś „Europejczyk”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308274-nasz-wywiad-prof-nowak-granie-na-europejskich-kompleksach-polakow-juz-nie-dziala-i-bardzo-dobrze-glos-polski-w-pe-byl-glosem-w-obronie-zdrowego-rozsadku?strona=2