Wysokiej rangi urzędnik państwowy stając przed sądem powinien być bardziej wstrzemięźliwy niż przeciętny obywatel. Powinien brać pod uwagę, że jego wypowiedzi i działania pozaprocesowe, a nawet procesowe, mogą być uznane za próbę naciskania na sąd. Z drugiej jednak strony z powodu pełnienia swojej funkcji taki urzędnik nie może być przed sądem upośledzony i musi być w stanie korzystać z pełni swoich obywatelskich praw.
Wiceministrowi sprawiedliwości Patrykowi Jakiemu wstrzemięźliwości zabrakło, gdy znalazł się przed sądem w charakterze pozwanego przez posła PO Roberta Kropiwnickiego. Choć przyznać trzeba, że wycofał się ostatecznie ze swojego planu wystąpienia o ukaranie dyscyplinarne prowadzącej sprawę sędzi. A stawka jest niebagatelna – żądania powoda, gdyby zostały spełnione, oznaczałyby ruinę pozwanego. To, nawiasem mówiąc, przyczynek do podjęcia dyskusji o tym, czy słowa wypowiadane z trybuny sejmowej lub senackiej podczas debaty powinny móc być podstawą pozwu o zniesławienie lub prywatnego aktu oskarżenia z art. 212 (niestety, wciąż trwającego w polskim kodeksie karnym).
Patryk Jaki znalazł się przed sądem w niekomfortowej sytuacji, w zasadzie bez dobrego rozwiązania. Oto pozwany zostaje wiceminister sprawiedliwości w rządzie, który planuje bardzo poważne i głębokie reformy wymiaru sprawiedliwości, już teraz gorąco oprotestowywane przez środowisko sędziowskie. W dodatku mówimy o wiceministrze, który jest odpowiedzialny właśnie za większość projektów tej reformy dotyczących. Czy, znając sposób działania polskich sądów, można mieć nadzieję, że postępowanie sędziego będzie bezstronne i obiektywne? Cóż, nadzieję można mieć zawsze – niektóre głośne orzeczenia dowodzą, że są w Polsce sędziowie poważnie i odpowiedzialnie traktujący swoją misję. Ale jest też niepokojąco wielu takich jak sędzia Milewski. Nawet więc, gdyby postępowanie sędzi w procesie Kropiwnicki kontra Jaki nie budziło poważniejszych zastrzeżeń, nie należałoby się dziwić wyczuleniu wiceministra.
Nie przyglądałem się rozprawie z bliska, nie jestem w stanie ocenić postępowania sądu, choć znam zastrzeżenia wysuwane przez Patryka Jakiego. Niemal zawsze, gdy pojawiają się oskarżenia o nierówne traktowanie stron, sąd nie łamie prawa – wszystko zawiera się w sferze sędziowskiej swobody decyzji. Klasycznym przykładem jest dowolne traktowanie wniosków dowodowych. Sąd może takie wnioski dowolnie odrzucać i często trudno oprzeć się wrażeniu, że robi to, sprzyjając jednej ze stron. Coś takiego spotkało przecież niedawno choćby redaktora naczelnego „SuperExpressu” Sławomira Jastrzębowskiego, gdy sąd miał orzekać w sprawie wytoczonej gazecie przez panią Głodek. Redakcja wnioskowała o przesłuchanie m.in. funkcjonariusza policji, który dokonał zatrzymania pań Głodek i Drzewieckiej podczas domniemanej kradzieży w sklepie, ale wniosek ten został oddalony. Już na tym poziomie sąd może – bez łamania prawa – całkowicie przechylić szalę na jedną ze stron.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wysokiej rangi urzędnik państwowy stając przed sądem powinien być bardziej wstrzemięźliwy niż przeciętny obywatel. Powinien brać pod uwagę, że jego wypowiedzi i działania pozaprocesowe, a nawet procesowe, mogą być uznane za próbę naciskania na sąd. Z drugiej jednak strony z powodu pełnienia swojej funkcji taki urzędnik nie może być przed sądem upośledzony i musi być w stanie korzystać z pełni swoich obywatelskich praw.
Wiceministrowi sprawiedliwości Patrykowi Jakiemu wstrzemięźliwości zabrakło, gdy znalazł się przed sądem w charakterze pozwanego przez posła PO Roberta Kropiwnickiego. Choć przyznać trzeba, że wycofał się ostatecznie ze swojego planu wystąpienia o ukaranie dyscyplinarne prowadzącej sprawę sędzi. A stawka jest niebagatelna – żądania powoda, gdyby zostały spełnione, oznaczałyby ruinę pozwanego. To, nawiasem mówiąc, przyczynek do podjęcia dyskusji o tym, czy słowa wypowiadane z trybuny sejmowej lub senackiej podczas debaty powinny móc być podstawą pozwu o zniesławienie lub prywatnego aktu oskarżenia z art. 212 (niestety, wciąż trwającego w polskim kodeksie karnym).
Patryk Jaki znalazł się przed sądem w niekomfortowej sytuacji, w zasadzie bez dobrego rozwiązania. Oto pozwany zostaje wiceminister sprawiedliwości w rządzie, który planuje bardzo poważne i głębokie reformy wymiaru sprawiedliwości, już teraz gorąco oprotestowywane przez środowisko sędziowskie. W dodatku mówimy o wiceministrze, który jest odpowiedzialny właśnie za większość projektów tej reformy dotyczących. Czy, znając sposób działania polskich sądów, można mieć nadzieję, że postępowanie sędziego będzie bezstronne i obiektywne? Cóż, nadzieję można mieć zawsze – niektóre głośne orzeczenia dowodzą, że są w Polsce sędziowie poważnie i odpowiedzialnie traktujący swoją misję. Ale jest też niepokojąco wielu takich jak sędzia Milewski. Nawet więc, gdyby postępowanie sędzi w procesie Kropiwnicki kontra Jaki nie budziło poważniejszych zastrzeżeń, nie należałoby się dziwić wyczuleniu wiceministra.
Nie przyglądałem się rozprawie z bliska, nie jestem w stanie ocenić postępowania sądu, choć znam zastrzeżenia wysuwane przez Patryka Jakiego. Niemal zawsze, gdy pojawiają się oskarżenia o nierówne traktowanie stron, sąd nie łamie prawa – wszystko zawiera się w sferze sędziowskiej swobody decyzji. Klasycznym przykładem jest dowolne traktowanie wniosków dowodowych. Sąd może takie wnioski dowolnie odrzucać i często trudno oprzeć się wrażeniu, że robi to, sprzyjając jednej ze stron. Coś takiego spotkało przecież niedawno choćby redaktora naczelnego „SuperExpressu” Sławomira Jastrzębowskiego, gdy sąd miał orzekać w sprawie wytoczonej gazecie przez panią Głodek. Redakcja wnioskowała o przesłuchanie m.in. funkcjonariusza policji, który dokonał zatrzymania pań Głodek i Drzewieckiej podczas domniemanej kradzieży w sklepie, ale wniosek ten został oddalony. Już na tym poziomie sąd może – bez łamania prawa – całkowicie przechylić szalę na jedną ze stron.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308030-patryk-jaki-przed-sadem-jak-minister-moze-traktowac-sad-a-jak-sad-ministra
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.