Nie łatwo jest uwolnić się od swoich korzeni, nawet jeśli ma w tym pomóc cienka skorupka cywilizacyjnej ogłady. Lepsze ciuchy, droższe samochody i większe domy. Ten blichtr, nieodzowny atrybut nowej, postkomunistycznej inteligencji, wyrażającej się z pogardą o przedstawicielu inteligencji żoliborskiej, Jarosławie Kaczyńskim wypromował chamstwo przywleczone z żądnej kariery i przywilejów „wiochy” do wielkiego miasta. Starsze pokolenie karierowiczów wychowało następców, młodych, wykształconych w większości na marnych, prywatnych uczelniach inteligentów-lemingów i słoików. Choć tego nie widać w tłumie, nadają ton stylowi życia stolicy, Poznania, Krakowa czy Wrocławia. Zadają szyku i wspinają się po szczeblach kariery, urzędniczej, biznesowej, medialnej i politycznej. A osiągnąwszy sukces będą bronić swego stanu posiadania do ostatniej kropli potu. I trudno się dziwić, wszak awansowali w trudzie i znoju, w chodzeniu na kompromisy i wchodzeniu w układy i nie pozwolą sobie odebrać tego co zdobyli siłą przebicia, z chamstwem włącznie. Czy mam coś przeciwko wsi i jej mieszkańcom? Wręcz przeciwnie, ja wieś i rolników szanuję, bo sama się ze wsi wywodzę. W książeczce wojskowej, mego ojca, oficera kawalerii napisano: zawód rolnik. Pochodził z rodziny rolniczej, która posiadała hektary, ale z wykształcenia był nauczycielem, znającym trzy języki obce: rosyjski, białoruski i litewski. I był prawdziwym przedstawicielem kresowej inteligencji, której już nie ma i nie będzie. Elity, którą sowieci i hitlerowcy wymordowali w celu pozbawienia narodu autorytetów i wzorów do naśladowania dla młodego pokolenia. I to się im udało. Nie tylko na Kresach, w całej Polsce.
W ten sposób do głosu doszła „wiocha”, czyli synonim małomiasteczkowego prostactwa, pazerności i nepotyzmu i opanowała urzędy, sądy i prokuratury w całym kraju. I nie ma przesady w porzekadle, że tym dzisiejszym elitom słoma z butów wyłazi. Tym starszym i tym wykształconym średniakom. Przykład idzie z góry. Jeżeli były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień w miejscu publicznym nazywa nowo mianowanych sędziów „ch….i”, bo „to są marionetki i uzurpatorzy”, to znaczy tak trzeba traktować politycznego przeciwnika. Skoro takie maniery obowiązują w środowisku sędziowskim (strach pomyśleć, co wygadują prywatnie), to znaczy że są obowiązujące w kontaktach międzyludzkich, a także towarzyskich. Trzeba z góry traktować tę hołotę, tych nieudaczników, którzy uważają się za naród i walnąć epitetem, obelgą, słownym kopniakiem, żeby poczuli kto jest ważny. Taką mentalność wpaja się od 27 lat w umysły społecznie awansowanego plebsu, który odniósł sukces w korporacji, gdzie wytresowano go w uniżonej służbie dla firmy i jej szefów, doprowadzono do skrajnego wysiłku na rzecz bogacenia się koncernów za tzw. statystycznie średnią pensję. Posługują się biedacy korporacyjną nowomową, naszpikowaną zaszyfrowaną pseudo angielszczyzną. Większość z nich to lemingi i słoiki, dumne z tego, że są „z wielkiego miasta”.
Do elit postkomunistycznych dołączyli też ludzie z rodzin o długiej tradycji inteligenckiej, że wymienię potomka Henryka Sienkiewicza, Bartłomieja, który zasłynął oceną III RP, stwierdzając, że jest to „ch.., d… i kamieni kupa. Język „autorytetów” moralnych naszych czasów jest językiem popaprańców, którzy nie szanują drugiego człowieka i samych siebie przy okazji. Naśladują ich forumowicze, płatne trolle, z zadaniem utopienia w rynsztoku ludzi prawicy, ludzi przyzwoitych i uczciwych czyli wrogów chamstwa i złodziejstwa. Ale nie miejmy złudzeń, część tych hejtów pochodzi od zwykłych, bezinteresownych użytkowników internetu. Oni walczą z władzą, która zamiast kontynuować rozwiązłość ideologiczną, obyczajową i polityczną zajęła się rozwiązywaniem problemów społecznych, czyli poprawą byty najbiedniejszych. Tego ludu, który zjawił się na nadzwyczajnej sesji rady miasta Warszawy żądając ukarania macherów z afery reprywatyzacyjnej, w wyniku której wielu mieszkańców stolicy wyrzucono na bruk. Jedna z radnych PO zawołała: ” trzeba wyrzucić tą hołotę!” A młodzi wykształceni stąd i stamtąd wtórują jej w internecie: „to jest wrzeszcząca dzicz!”.
Wszyscy, których wykoślawił moralnie i umysłowo nadwiślański lewacki liberalizm stoją na przegranej pozycji i broniąc „tego co było” bezwiednie powracają do swoich korzeni, do chamstwa, z trudem przykrywanego przez pozory dobrego wychowania. Takie elity, to inteligenci z grubsza siekierą wyciosani. Ale ich czas się kończy, bo dla młodego pokolenia autorytetem moralnym jest Inka, a wartością niepodległość i szacunek dla narodu. Dla tego narodu, który różni politycy i redaktorzy nazywają hołotą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/307059-inteligenci-z-grubsza-siekiera-wyciosani-wszyscy-ktorych-wykoslawil-moralnie-i-umyslowo-nadwislanski-lewacki-liberalizm-stoja-na-przegranej-pozycji