Wanda Zwinogrodzka o skandalu w Filharmonii: "Żałuję, że teraz inspirują raczej demonstracje na widowni niż przejmujące przedstawienia". NASZ WYWIAD

fot.telewizjarepublika
fot.telewizjarepublika

W niedzielę doszło do bulwersującego zajścia w Gdańsku, w trakcie ceremonii pogrzebowej „Inki” i Zagończyka”. Wczoraj doszło do podobnej w Filharmonii. Czy nie boi się pani sytuacji, w której każda impreza kulturalna, historyczna, czy nawet kościelna będzie obfitowała w takie incydenty?

Owszem, można się tego obawiać, ale mam nadzieję, że pewne utrwalone polską tradycją obyczaje i nawyki kulturowe ostatecznie przeważą nad emocjami, zrodzonymi w ostatnich latach na gruncie głębokiego konfliktu politycznego – mam tu na myśli zwłaszcza incydent gdański, bo zakłócanie powagi pogrzebu drastycznie przekracza przyjęte u nas standardy zachowań. W porównaniu z tym moja przygoda w Filharmonii to błahy incydent, nie podciągałabym tych dwóch spraw pod wspólny mianownik. Wypada zresztą przyznać, że takie nieeleganckie wystąpienia zdarzają się po obu stronach polskiego konfliktu politycznego. Mnie osobiście boli, że dotyczy to również ludzi kultury, ponieważ oni są szczególnie powołani do prowadzenia sporów ideowych w bardziej dojrzałej formie. Mają po temu instrumenty wypracowywane w ciągu wielu stuleci rozwoju cywilizacji europejskiej np. teatr, który jest mi szczególnie bliski. To instytucja pozwalająca prezentować sprzeczne postawy, artykułować konflikty w sposób który służy ich zrozumieniu i pogłębieniu, także przemyśleniu. W historii teatru spory bywały artystycznie i intelektualnie nader inspirujące, by wspomnieć choćby dorobek naszych romantyków. Bardzo żałuję, że teraz inspirują raczej demonstracje na widowni niż przejmujące dramaty czy przedstawienia.

Czy to nie jest, że dzisiaj kultura jest polem ideologicznej i politycznej bitwy?

Tak myślę, może nawet jednym z najważniejszych pól, ale to skomplikowane zjawisko. My w tej chwili rozmawiamy o bieżących podziałach w polskim społeczeństwie, ale to jest w gruncie rzeczy echo o wiele głębszego kryzysu, który trawi całą współczesną Europę. Chyba nie bez racji niektórzy mówią wręcz o wojnie kulturowej trwającej w obrębie cywilizacji europejskiej. Warto pamiętać, że to nie pierwsza taka wojna, w minionych wiekach było ich wiele, nie zniszczyły one jednak naszej cywilizacji, dotąd potrafiła ona uruchamiać mechanizm autokorekty. Miejmy nadzieję, że i tym razem ten mechanizm zadziała. Artyści, intelektualiści, ludzie kultury mają w tym względzie niezwykle ważną rolę do odegrania, o ile zdołają sięgnąć wzrokiem poza horyzont doraźnych politycznych przepychanek. Ufam, że prędzej czy później to nastąpi.

Rozmawiał Wojciech Biedroń

CZYTAJ TAKŻE: Prowokacja czy nie? Kijowski sam się już w tym gubi, ale jazgot trwa. A umierający KOD dostaje tlenu

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.