KOD-owcy nie byli na Mszy od początku, weszli na koniec kazania. "Zrobili to w sposób bardzo prowokacyjny"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jako uczestnik niedzielnej Mszy Świętej chciałbym napisać co widziałem. Jestem nauczycielem jednej z gdańskich szkół. Wraz z żoną i niespełna rocznym synem byliśmy pod bazyliką aby oddać hołd zamordowanym.

Prawdą jest, że Pan Mateusz Kijowski i inni działacze KOD-u nie byli na Mszy od samego początku. Weszli na koniec kazania. Zrobili to w sposób bardzo prowokacyjny. Stałem niedaleko i widziałem całe zajście. Ludzie zaczęli krzyczeć „won stąd”, „prowokacja” no i jeszcze kilka określeń których wolałbym nie przytaczać. Wtedy szybko pojawiła się policja i wyprowadzono działaczy KOD-u. Prawdą jest, że nikomu nic się nie stało, ale… gdyby nie reakcja policji, mogłoby dojść do nieszczęścia. Kilku (pięć, sześć osób) z grupy narodowców, ruszyło w kierunku działaczy KOD-u. Gdyby nie reakcja ich kolegów mogłoby dojść do nieszczęścia. Ta niewielka grupa zachowywała się bardzo agresywnie (na szczęście skończyło się na agresji słownej) - dlaczego? Mianowicie dlatego, że za nimi ruszyli ich koledzy (dlatego wyglądało jakby ruszyły tłumy ludzi, którzy chcieli bić uczestników prowokacji), gdyby nie ci koledzy, którzy szybko uspokoili agresywnych, lekko podchmielonych Panów, mogłoby dojść do bójki. Nieprawdą jest, że nic wielkiego się nie stało. Zarówno prowokatorzy KOD-u, jak i narodowcy (nie wiem dokładnie czy byli to kibice, działacze ONR) zakłócili przebieg EUCHARYSTII.

Moim zdaniem Msza Święta nie jest miejscem do manifestacji zarówno ONR jak i KOD - jest miejscem spotkania człowieka z Bogiem. Dlatego z wielkim smutkiem obserwowałem, to co się działo w niedzielę pod Bazyliką Mariacką.

Mariusz Wesołowski

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.