Turcja rozpoczyna ofensywę w Syrii? Ostrzelano pozycje kurdyjskich bojowników i dżihadystów z Państwa Islamskiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikipedia/ domena publiczna
fot. wikipedia/ domena publiczna

Tureckie wojsko ostrzelało w poniedziałek pozycje kurdyjskich bojowników i dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS) w Syrii - podała turecka telewizja NTV. Zdaniem anonimowego przedstawiciela władz ma to pomóc w „otwarciu korytarza” dla przyszłej operacji.

Turecka artyleria ostrzelała 20 razy obszary zajmowane przez kurdyjskich bojowników w mieście Manbidż w północnej Syrii. Wojsko atakuje także punkty obrony IS w mieście Dżarabulus w północno-zachodniej Syrii. Do ataku na IS wykorzystano haubice.

Celem (ostrzału artyleryjskiego) jest otwarcie korytarza dla operacji”

— powiedział anonimowy rozmówca agencji Reutera.

Przedstawiciel kurdyjskich bojowników powiedział Reuterowi, że wspierani przez Ankarę syryjscy rebelianci planowali odbić z rąk IS Dżarabulus, zamykając tym samym Kurdom drogę na te obszary.

Szacuje się, że atak na to miasto nastąpi z terytorium Turcji w najbliższych dniach. Przeprowadzić go mają oddziały Wolnej Armii Syryjskiej.

Wcześniej tego dnia minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu zapowiadał, że Ankara zapewni wszelką możliwą pomoc w celu „wyczyszczenia” turecko-syryjskiej granicy z ekstremistów.

Natomiast w zeszłym tygodniu szef tureckiej dyplomacji wyrażał oczekiwanie, że po odbiciu wcześniej w tym miesiącu z rąk IS syryjskiego miasta Manbidż kurdyjscy rebelianci wycofają się na wschód od rzeki Eufrat.

Odpowiedzialne za zdobycie miasta Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), w których skład wchodzi kurdyjska milicja YPG (Ludowe Jednostki Samoobrony), były wspierane z powietrza przez międzynarodową koalicję dowodzoną przez USA.

Władze w Ankarze uważają YPG za formację terrorystyczną z powodu związków z zakazaną w Turcji Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). Natomiast USA uważają tych kurdyjskich bojowników za jednych z najbardziej skutecznych w walce z dżihadystami IS. Ta różnica zdań była wielokrotnie źródłem napięć na linii Ankara - Waszyngton.

ansa/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych