Przedsiębiorcza posłanka. Małgorzata M. z Ruchu Palikota nacięła Sejm na ponad 100 tys. zł

fot. You Tube
fot. You Tube

A to niezła modelka. Zaradna posłanka Ruchu Palikota. W Sejmie zeszłej kadencji. Media Posłów tej partii media nazywały „palikociarnią”, „zbieraniną”, „Klub Parlamentarny z łapanki”. Janusz Palikot miał o to pretensje do dziennikarzy. Ci z kolei nie mieli złudzeń, że większość parlamentarzystów tej partii to ludzie przypadkowi, którym daleko do miana polityków. Posłowanie traktowali raczej jako sposób na urządzenie się w życiu. Na jedną kadencję tylko. Powszechnie im wróżono. I to się sprawdziło.

Zaradna to nie nazwisko posłanki. To jej praktyczna cecha ułatwiająca życie. Nazywa się Małgorzata M. Ale nie jest spokrewniona z byłym premierem. Zaś tę wspomnianą cechę posłanka wykorzystała w sposób nie licujący z etosem polskiej parlamentarzystki. To przynajmniej częściowo usprawiedliwia mało pochlebne określenia partii Palikota. Postępowanie posłanki okazało się na tyle dyskusyjne, że swoją opinię o będzie musiał wyrazić sąd, ponieważ zażalenie złożyła okrutna prokuratura z miejsca zamieszkania posłanki w Jaśle.

Jakiś rachmistrz z tej prokuratury miał chyba liczydła, bo wyszło mu, że Małgorzata M. nacięła Sejm na ponad 100 tys. zł. Liczydła były potrzebne, bo na te kwotę składa się kilka zaradnych posunięć posłanki, dojrzałej, 50-letniej kobiety, znającej wartość pieniądza, jako bizneswoman. Przytoczę tylko dwa składniki tworzące kwotę 100 tys. Jednym były meble na wyposażenie biura poselskiego, które posłanka wzięła na kredyt. Rachunek za meble zł posłanka przedstawiła w Sejmie i otrzymała zwrot blisko siedem tys. zł. Jednak nigdy nie zapłaciła za meble w sklepie. Blisko 75 tys. zł Małgorzata M. wzięła z Sejmu za rzekomo przejechane samochodem kilometry.

Nie ma pewności, w jaki sposób o zaradności posłanki Ruchu Palikota dowiedziała się prokuratura. Jedni mówią, że posłankę zgubiła nad aktywność społeczna. Wpadła na pomysł zorganizowania turnieju szóstek piłkarskich o puchar swojego imienia. Do turnieju w ostatniej chwili całkiem niespodziewanie zgłosiła się drużyna miejscowej policji. I podczas rozgrywek dwóch funkcjonariuszy, grających w ataku, wpadło na trop.

Krąży też wersja, że mały donosik złożył jeden z pracowników biura poselskiego. Wnioski pozostawiam swoim drogim czytelnikom.

Tekst ukazał się na stronie SDP

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych