Kariery Mateusza Kijowskiego i Ryszarda Petru wyglądają na modelowo wykreowane. Kto jest ich kreatorem?

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Od lat toczą się bardzo poważne debaty na temat wykreowania takich historycznie znaczących postaci jak Lenin czy w polskich warunkach Lech Wałęsa.

Coraz mniej ludzi przychodzi na manifestacje KOD, więc ktoś postanowił polansować Mateusza Kijowskiego. Żeby była ciągłość obecności KOD i samego Kijowskiego w sferze publicznej oraz wrażenie, że skoro często pojawia się on w telewizji, radiu oraz udziela wywiadów gazetom i portalom, to jest nie tylko kimś ważnym, ale wręcz stałym elementem polskiego życia publicznego.

Mateusz Kijowski jest najwyraźniej komuś potrzebny w układance, podobnie zresztą jak potrzebny jest Ryszard Petru. I oni obaj jako elementy tej samej układanki. Jest coraz więcej przesłanek, żeby twierdzić, iż wykreowanie takich postaci jak Kijowski czy Petru nie jest dziełem przypadku, podobnie jak nieprzypadkowy jest czas, gdy się pojawili na publicznej scenie. Celowo piszę „ktoś”, „komuś”, bo istnieje rzeczywistość polityczna, której nie widać. Tak jak istnieje Darknet obok zwykłego internetu, niewidoczny dla zwykłych użytkowników sieci.

W wypadku Mateusza Kijowskiego czy Ryszarda Petru - niezależnie od tego, czy ktoś uważa ich za kreacje czy nie – dość łatwo prześledzić, w którym momencie się pojawili i jakim środowiskom przewodzą, kiedy nastąpiło medialne przyspieszenie w ich karierach i jakich sfer to przyspieszenie dotyczy.

W wypadku Mateusza Kijowskiego mamy do czynienia z jego nagłym pojawieniem się, gdy można było zagospodarować politycznych frustratów, którzy przestali się identyfikować z obecnie funkcjonującymi partiami. Mamy do czynienia z zagospodarowaniem środowisk inteligenckich średniego i starszego pokolenia, różnych umiarkowanych outsiderów i kontestatorów.

Mamy wreszcie do czynienia z zagospodarowaniem części emerytów i rentierów, którzy czują się opuszczeni, a chcieliby jeszcze mieć wpływ na rzeczywistość, zaś uliczną aktywność uważają za wzmocnienie swojej witalności, a generalnie za polityczne odrodzenie i odmłodzenie. Kijowski jako ich lider ma dostatecznie dużo wad, ale i zalet z ich punktu widzenia, żeby zostać zaakceptowanym. Nie jest zimnym technokratą, nie jest klasycznym politykiem, nie jest też trybunem ludowym ani postacią tego rodzaju jak Jerzy Owsiak. Nie jest też pod żadnym względem prymusem.

To powoduje, że można wokół niego zabudować szeroki konsensus, jednocześnie nie traktując go do końca poważnie. Jest on zawieszony gdzieś pośrodku między establishmentem a środowiskami kontestatorskimi czy kontrkulturowymi. Jeśli mówić o Kijowskim w kategoriach kreacji, to pod względem tego jak swoją rolę wypełnia i jak ewoluuje (ostatnio w stronę umieszczania ludzi KOD na partyjnych listach wyborczych), jest wręcz modelowym przykładem skutecznej creatio ex nihilo.

W wypadku Ryszarda Petru, pozostającego w rezerwie kadrowej od czasu pracy dla Leszka Balcerowicza, mamy do czynienia z zagospodarowaniem tej części społeczeństwa, która zawiodła się na PO. Oni identyfikują się z liberalizmem z jednej strony (gospodarka) i kosmopolityzmem z drugiej (kultura, obyczaje, styl życia). Mamy też do czynienia z zagospodarowaniem przez Petru dużej części tzw. lemingów, ludzi korporacji oraz technokratów.

Czytaj dalej na następnej stronie

123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.