Obecny projekt nie ogranicza się do ścigania za „polskie obozy”, tylko do odpowiedzialności za publicznie i niezgodne z faktami zarzucanie narodowi polskiemu sprawstwo lub współsprawstwo albo pomniejszenie odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy. Ustawowy zapis, że ściganie następowałoby wyłącznie za słowa „polskie obozy” zmniejszyłoby możliwości ścigania
— mówi mecenas Lech Obara w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: We wtorek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował o projekcie ustawy, który wprowadza sankcję do 3 lat więzienia za użycie zwrotu „polski obóz śmierci”. Jak w praktyce będzie wyglądać ściganie instytucji i osób za używanie takich kłamliwych stwierdzeń?
Mecenas Lech Obara: Traktowałbym to trochę inaczej. Jestem cywilistą i cieszę się, że projekt daje kolejne narzędzia w walce przed sądami cywilnymi. Jeżeli wejdzie w życie, na jego podstawie dochodzić prawdy będą mogły organizacje społeczne i IPN. Minister stwierdził, że będziemy ścigać za sformułowania „polskie obozy zagłady”, „polskie obozy śmierci” i tego rodzaju określenia. Jednak kiedy przyjrzymy się treści przepisu ustawy, znajdziemy tam inne stwierdzenie, sformułowanie „polskie obozy” pojawiło się w projekcie, który PiS przygotowywał przed kilku laty. Obecny projekt nie ogranicza się do ścigania za „polskie obozy”, tylko do odpowiedzialności za publicznie i niezgodne z faktami zarzucanie narodowi polskiemu sprawstwo lub współsprawstwo albo pomniejszenie odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy. Ustawowy zapis, że ściganie następowałoby wyłącznie za słowa „polskie obozy” zmniejszyłoby możliwości ścigania. Ale trzeba jednak pamiętać, że dotychczas prokuratorzy i sądy karne, wypowiedziom typu „polskie obozy” nie przypisują współodpowiedzialności za zbrodnię obozów koncentracyjnych. Uznają, że określają geograficzne położenie tych obozów. Stąd Stowarzyszenie obawia się, że Sądy karne wciąż dalej nie będą uznawały kryminalnego charakteru tego rodzaju wypowiedzi.
Dzięki temu w ustawie nie ma zamkniętego katalogu ściganych przestępstw.
Nie ma. Poza tym takie regulacje są w pełni zgodne z normami europejskimi. W ośmiu państwach europejskich jest karane tzw. kłamstwo oświęcimskie. W niemieckim prawie jest art. 130 i 185 kodeksu karnego, który przewiduje odpowiedzialność do pięciu lat więzienia za zaprzeczenie ludobójstwu czy fałszowanie prawdy o Holocauście.
Odpowiedzialność karna za negowanie Holocaustu jest stosowana.
W 2006 r. austriacki sąd skazał brytyjskiego historyka Davida Irvinga na trzy lata więzienia. Deportowano go z Anglii i uwięziono w austriackim więzieniu, skąd po roku został przedterminowo zwolniony. Kiedy w Niemczech pojawiła się dyskusja, czy wolność słowa powinna ustąpić ochronie prawdy historycznej, niemiecki Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że wolność nauki i przekonań nie obejmuje świadomego głoszenia nieprawdy i naruszenia pamięci ofiar Holocaustu i ich potomków. Prawda o Holocauście jest więc prawnie chroniona, jest to część prawdy o II wojnie światowej. Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny stwierdził również, że stosowanie kar za kłamstwo oświęcimskie ma sens, nie chodzi o przekonanie skazanych, ale o prewencję, czyli o odstraszanie od popełniania czynu i podniesienie świadomości historycznej społeczeństwa. W dorobku prawnym Unii Europejskiej jest decyzja Ramowa Rady z dnia 28.11.2008 r. w sprawie zwalczania przejawów rasizmu i ksenofobii, który stwierdza, że publiczne aprobowanie, negowanie lub umniejszanie znaczenia zbrodni III Rzeszy powinno być penalizowane. Dodajmy też, orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 15 października 2015 r. w sprawie ofiar tureckiego ludobójstwa na Ormianach uznało, że obrona pamięci ofiar zasługuje na ochronę środkami prawnymi.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Obecny projekt nie ogranicza się do ścigania za „polskie obozy”, tylko do odpowiedzialności za publicznie i niezgodne z faktami zarzucanie narodowi polskiemu sprawstwo lub współsprawstwo albo pomniejszenie odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy. Ustawowy zapis, że ściganie następowałoby wyłącznie za słowa „polskie obozy” zmniejszyłoby możliwości ścigania
— mówi mecenas Lech Obara w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: We wtorek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował o projekcie ustawy, który wprowadza sankcję do 3 lat więzienia za użycie zwrotu „polski obóz śmierci”. Jak w praktyce będzie wyglądać ściganie instytucji i osób za używanie takich kłamliwych stwierdzeń?
Mecenas Lech Obara: Traktowałbym to trochę inaczej. Jestem cywilistą i cieszę się, że projekt daje kolejne narzędzia w walce przed sądami cywilnymi. Jeżeli wejdzie w życie, na jego podstawie dochodzić prawdy będą mogły organizacje społeczne i IPN. Minister stwierdził, że będziemy ścigać za sformułowania „polskie obozy zagłady”, „polskie obozy śmierci” i tego rodzaju określenia. Jednak kiedy przyjrzymy się treści przepisu ustawy, znajdziemy tam inne stwierdzenie, sformułowanie „polskie obozy” pojawiło się w projekcie, który PiS przygotowywał przed kilku laty. Obecny projekt nie ogranicza się do ścigania za „polskie obozy”, tylko do odpowiedzialności za publicznie i niezgodne z faktami zarzucanie narodowi polskiemu sprawstwo lub współsprawstwo albo pomniejszenie odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy. Ustawowy zapis, że ściganie następowałoby wyłącznie za słowa „polskie obozy” zmniejszyłoby możliwości ścigania. Ale trzeba jednak pamiętać, że dotychczas prokuratorzy i sądy karne, wypowiedziom typu „polskie obozy” nie przypisują współodpowiedzialności za zbrodnię obozów koncentracyjnych. Uznają, że określają geograficzne położenie tych obozów. Stąd Stowarzyszenie obawia się, że Sądy karne wciąż dalej nie będą uznawały kryminalnego charakteru tego rodzaju wypowiedzi.
Dzięki temu w ustawie nie ma zamkniętego katalogu ściganych przestępstw.
Nie ma. Poza tym takie regulacje są w pełni zgodne z normami europejskimi. W ośmiu państwach europejskich jest karane tzw. kłamstwo oświęcimskie. W niemieckim prawie jest art. 130 i 185 kodeksu karnego, który przewiduje odpowiedzialność do pięciu lat więzienia za zaprzeczenie ludobójstwu czy fałszowanie prawdy o Holocauście.
Odpowiedzialność karna za negowanie Holocaustu jest stosowana.
W 2006 r. austriacki sąd skazał brytyjskiego historyka Davida Irvinga na trzy lata więzienia. Deportowano go z Anglii i uwięziono w austriackim więzieniu, skąd po roku został przedterminowo zwolniony. Kiedy w Niemczech pojawiła się dyskusja, czy wolność słowa powinna ustąpić ochronie prawdy historycznej, niemiecki Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że wolność nauki i przekonań nie obejmuje świadomego głoszenia nieprawdy i naruszenia pamięci ofiar Holocaustu i ich potomków. Prawda o Holocauście jest więc prawnie chroniona, jest to część prawdy o II wojnie światowej. Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny stwierdził również, że stosowanie kar za kłamstwo oświęcimskie ma sens, nie chodzi o przekonanie skazanych, ale o prewencję, czyli o odstraszanie od popełniania czynu i podniesienie świadomości historycznej społeczeństwa. W dorobku prawnym Unii Europejskiej jest decyzja Ramowa Rady z dnia 28.11.2008 r. w sprawie zwalczania przejawów rasizmu i ksenofobii, który stwierdza, że publiczne aprobowanie, negowanie lub umniejszanie znaczenia zbrodni III Rzeszy powinno być penalizowane. Dodajmy też, orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 15 października 2015 r. w sprawie ofiar tureckiego ludobójstwa na Ormianach uznało, że obrona pamięci ofiar zasługuje na ochronę środkami prawnymi.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/305052-nasz-wywiad-mec-obara-nowe-prawo-pozwoli-na-odstraszanie-potencjalnych-osob-ktore-beda-chcialy-szkalowac-polske