Małgorzata Gosiewska: „Polska powinna być ambasadorem Ukrainy – to jest też w naszym dobrze pojętym interesie”

Fot. malgorzatagosiewska.pl
Fot. malgorzatagosiewska.pl

Federacja Rosyjska tworzyła sytuacje sprzyjające popełnianiu zbrodni wojennych – mówi w rozmowie z Onetem Małgorzata Gosiewska, z której inicjatywy powstał raport dotyczący rosyjskich zbrodni na Ukrainie. Posłanka PiS tłumaczy, dlaczego Ukraińcy walczą pod malinowo-czarną flagą UPA, komentuje zamieszanie wokół upamiętnienia ofiar ludobójstwa wołyńskiego oraz ataki ks. Isakowicza-Zaleskiego, a także surowo ocenia wizytę senatorów PO w Odessie.

Małgorzata Gosiewska jest inicjatorką raportu pt. „Rosyjskie zbrodnie na Wschodniej Ukrainie w 2014 roku”, który w kwietniu został przedstawiony m.in. przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze oraz w Parlamencie Europejskim

—czytamy na Onecie. Według portalu raport opisuje zbrodnie wojenne popełnione na terenie wschodniej i południowej Ukrainy przez prorosyjskich separatystów oraz funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej. Zawiera zeznania ponad 60 ofiar, wskazuje sprawców, opisuje miejsca, w których dokonywano tortur oraz wymienia ich rodzaje.

Kiedy poznałam skalę tego zjawiska, uznałam, że mówić to trochę mało, trzeba to dokumentować

—mówi w rozmowie z Onetem posłanka Prawa i Sprawiedliwości. Według niej na Ukrainie cały czas giną ludzie, którzy walczą „nie tylko o Ukrainę, ale i dużą część Europy, powstrzymując ofensywę sowiecką”.

Pojedyncze ofiary śmiertelne nie są już takim „newsem”. Nie interesują opinii publicznej, która jest w dużej mierze zmęczona wojną na Ukrainie i nie chce o tym słyszeć. […] Wydarzenia na Ukrainie oraz ich dalszy rozwój mogą jednak mieć i mają bezpośredni wpływ na sytuację w Polsce

—podkreśla posłanka PiS i dodaje, że kiedy poznała skalę tego zjawiska, uznała, że „mówić to trochę mało, trzeba to dokumentować”.

Kiedy stwierdziłam, że nikt tego nie robi, nawet państwo ukraińskie, które w pierwszej kolejności jest do tego zobowiązane – zaczęłam szukać ludzi, którzy byliby gotowi razem ze mną jechać i spisywać zeznania ofiar tych zbrodni wojennych popełnianych przez rosyjskich funkcjonariuszy

—mówi. Jak wyjaśnia w tworzeniu raportu „uczestniczyli wysokiej klasy fachowcy, byli funkcjonariusze różnych polskich służb, którzy mieli dobrze opanowany warsztat”.

Do tego jeszcze osoby, które pomogły nam ten raport stworzyć w takiej formule, w jakiej można się z nim obecnie zapoznać. Są tam nie tylko zeznania ofiar, ale też tło wydarzeń, wprowadzenie dla tych, którzy niekoniecznie orientują się we wszystkim, co dzieje się na wschodzie Ukrainy. Twórcom raportu dzięki odpowiednim programom komputerowym udało się połączyć miejsca wydarzeń, ludzi, sprawców i ofiary. To była ciężka praca

—przekonuje. Raport identyfikuje kilkudziesięciu pro-rosyjskich separatystów. Trybunał w Hadze może wydać za nimi listy gończe.

Przykładem jest Aleksandr Zacharczenko, szef rządu tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. To człowiek, który przez naiwność niektórych polityków europejskich jest sygnatariuszem porozumień mińskich, w których w gruncie rzeczy zagwarantował sobie bezkarność. Oczywiście wierzę, że prędzej czy później Trybunał podejmie się konkretnych działań, przesłucha świadków i podejmie działania wobec sprawców tych przestępstw. Z rozmów, które przeprowadziliśmy w Hadze, mogę wnioskować, że raport został potraktowany bardzo poważnie. Czekamy na dalsze działania, ale mamy świadomość, że to wymaga czasu

—tłumaczy posłanka PiS i dodaje, że o Krymie nie mówi się już w ogóle. Represjonuje się Tatarów Krymskich, na porządku dziennym są porwania i uprowadzenia, ludzi wyprowadza się z meczetów i aresztuje.

Scenariusz wydarzeń w dużej mierze zależy od nas jako Zachodu. Tu jest duże zadanie dla Polski. Powinniśmy w sposób zdecydowany wskazywać i mówić o tym, co się dzieje na Wschodzie, być ambasadorem Ukrainy – to jest też w naszym dobrze pojętym interesie. Powinniśmy przeciwdziałać tym trendom, które chcą zniesienia sankcji wobec Federacji Rosyjskiej. Władimir Putin liczy się tylko z siłą

—twierdzi Gosiewska i wyraża nadzieję, że wpływ Leszka Balcerowicza na przemiany na Ukrainie będzie „jak najmniejszy”.

Nie uznaję go za eksperta. Patrzymy na jego działania w Polsce i nie oceniamy ich dobrze. Dlaczego mamy przypuszczać, iż na Ukrainie zapisze się pozytywnie?

—mówi. Według niej Ukraińcy wcześniej czy później – jeśli nie w wyniku działań wojennych, to po prostu z głodu – będą starali się przyjechać do Polski.

Do tego powinniśmy się przygotowywać. Nie wiemy, w jakim kierunku będzie rozwijała się Unia Europejska. Mam nadzieję, że będzie zmieniała się tak, jak byśmy tego chcieli, czyli że będzie wracała do swoich korzeni. Wtedy szanse Ukrainy do wejścia do UE zdecydowanie się zwiększają. Dla nas to będzie też cenny partner w różnych działaniach na szczeblu UE

—przekonuje posłanka PiS. Jej zdaniem w tym kluczowym roku po szczycie NATO jesteśmy w fazie bardzo trudnych relacji polsko - ukraińskich.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Komentarze

Liczba komentarzy: 116