Prezes Rzepliński celuje w najwyższe zaszczyty dostępne w systemie III RP. I nie jest to bynajmniej prezydentura

fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

Niemal wszyscy komentatorzy są przekonani, że prezes Andrzej Rzepliński marzy o prezydenturze, tylko się do tego nie przyznaje z powodu wrodzonej skromności.

W końcu to on w końcu został ogłoszony strażnikiem państwa prawa przez samego Ryszarda Petru, który nie rzuca nominacjami z głupia frant, więc musi być coś na rzeczy. Poza tym tu w grę wchodzi konstytucyjna ciągłość III RP, gdyż Rzepliński wraz z innym strażnikiem konstytucji Bronisławem Komorowskim razem pisali ustawę o Trybunale Konstytucyjnym.

Owszem, tak może to wyglądać, lecz tylko wtedy, gdy zadowolimy się pobieżną analizą polityki TK pod sprężystym kierownictwem prezesa Rzeplińskiego. Jednak analiza pogłębiona, także o  kwestie merytoryczne i wizerunkowe, pozwala przypuszczać, że prezes TK celuje znacznie wyżej niż pałac prezydencki. Gdyby chodziło mu o prezydenturę, to przecież skupiłby się na czystej polityce. Tymczasem Gazeta Wyborcza przenikliwie zauważa, że nasz mistrz praworządności prowadzi znacznie subtelniejszą grę.

Otóż Rzepliński nie nie odrzucił w całości ustawy o TK autorstwa PiS, co według redakcyjnej konstytucjonalistki ma świadczyć, że jest bardzo przywiązany do praworządności. Redaktor Siedlecka z tego powodu wznosi takie peany na cześć Rzeplińskiego, że musi uważać go za chlubny wyjątek wśród sędziów pod względem przestrzegania prawa. I tu jest moim zdaniem pies pogrzebany. Otóż wygląda na to, że prezes TK nie liczy na wybór do pałacu, lecz celuje w tytuł Człowieka Roku Gazety Wyborczej.

To jest coś na jego miarę i tu również w chodzi w grę ciągłość III RP, gdyż pamiętamy, że wśród Człowieków Roku Gazety Wyborczej odnalazł się również jego kolega Komorowski po porażce wyborczej. Tym bardziej Rzepliński jest godny tego honoru, że jemu porażka nie grozi, w grudniu odejdzie w glorii męczeńskiej chwały, jako ofiara pisowskich siepaczy konstytucyjnych. Niechybnie też zostanie pierwszym męczennikiem KOD-u. Stanąłby zatem nasz Rzepliński w długim szeregu honorowych człowieków roku, wraz z  czerskim prorokiem Sorosem oraz komsomolcem Chodorkowskim.

Nawet starannie wyreżyserowany wizerunek prezesa TK świadczy, że to nie prezydentura jest jego celem. Proszę zauważyć tę jego niedbałą elegancję w stylu Wysokich Obcasów – niechlujny zarost, kunsztownie rozchełstana koszula i głębia intelektu wyzierająca z dna przekrwionego oka. Wypisz, wymaluj czerski redaktor po urlopie wypoczynkowym w wersji all inclusive.

Powiedzmy sobie szczerze, czym jest żyrandol wobec dożywotniej chwały autorytetu moralnego?Prezydentem jest się marne 5 lub 10 lat, a Człowiekiem Gazety Wyborczej do końca życia. A może nawet dłużej, o ile redakcja utwierdzi w Rzeplińskim nadzieję na życie wieczne, którą demonstrowała z okazji Światowych Dni Młodzieży.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.