Koński galop Schetyny przez Wilanów, czyli co dla „chłopców z Newsweeka” stanowi powód do niepokoju

fot. Fratria
fot. Fratria

Grzegorz Schetyna to zdrajca i samobójca, który odwrócił się od liberalnych lemingów, tworzy PiS-bis z podporządkowanym sobie karnym wojskiem, co spowoduje tylko jedno: rozłam w PO. Tak najkrócej można streścić komentarze po wywiadzie szefa Platformy z nazwy Obywatelskiej w „Do Rzeczy”.

Jestem zwolennikiem utrzymania przez PO konserwatywnej kotwicy, by była w swoim przekazie chadecka

—powiedział Schetyna w „Do Rzeczy”.

Skąd się wzięła Schetynie ta koncepcja? Stąd, że „dzisiaj wyraźnie widać, że Europa idzie na prawo”, wytłumaczył.

Społeczeństwa europejskie będą szukać konserwatywnego modelu politycznego. I gdy będą oparte na chrześcijaństwie, to właśnie taki model może być przyszłością kilku najbliższych dekad

—czuje pismo nosem, więc się dostosowuje.

Po prawdzie, w nowej odsłonie „chadeka” Schetyny najmniej chodzi o Europę, lecz przede wszystkim o znalezienie sposobu na PiS, skoro jednak szef PO mówi o powrocie do chrześcijańsko-demokratycznych korzeni, nasuwa się pytanie, co przez to rozumie? Odnoszę wrażenie, że nie bardzo wie, o czym mówi, a jeśli wie, to znaczy, że w duchu dał za wygraną i po cichu myśli o ewentualnym powrocie do idei PO-PiS, również w zmienionej kolejności PiS-PO.

„Chadecka” wrzutka Schetyny nijak ma się do partyjnej rzeczywistości w Europie. Dla zobrazowania wystarczy sięgnąć tuż za Odrę, gdzie od końca II wojny rządowy ster pozostaje w przeważającej mierze w rękach Unii Chrześcijańskich Demokratów z CDU i bawarskiej CSU (Unii Chrześcijańsko-Społecznej), a to w koalicji z liberałami z FDP, to znów w tzw. wielkiej koalicji z socjaldemokratami z SPD. Aliści głównym zarzutem, jaki dziś wytaczany jest wobec kanclerz Angeli Merkel (CDU) jest to, że „z partii, która godziła treści konserwatywne, liberalne i socjalne wyczarowała ideologiczne nic”, jak napisał członek jej partii, publicysta Alexander Gauland w „Die Welt”. Niemieckich chadeków od dawna gnębi problem samookreślenia, ideowej identyfikacji i tożsamości.

Niemiecki Kościół nie raz wzywał unitów do usunięcia z nazw ich partii litery „c”, gdyż z chrześcijańskimi normami niewiele mają wspólnego, a wręcz im się sprzeniewierzają. Już kanclerz Konrad Adenauer rzucił pod adresem kościelnych hierarchów, gdy nie podobała im się jedna z przygotowywanych ustaw: „Kościół nie ma do powiedzenia ani „tak”, ani „nie”, lecz co najwyżej „amen”.

Ciąg dalszy na następnej stronie ===>

1234
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.