Rewolucja kulturalna obrońców czci Bieruta jest częścią wojny hybrydowej przeciw Polsce

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Tradycyjna, patriotyczna Polska jest zwalczana z gorliwością hunwejbinów Mao, i najczęściej przez tych, dla których takie kreatury jak Bierut były po prostu wujkami.

Oto bohaterką staje się pani zmywająca czerwony napis „kat” z pomnika stalinowskiego namiestnika i oprawcy Bolesława Bieruta. A co najmniej dwuznacznie pokazywani są ci, którzy stają przy grobowcach żołnierzy wyklętych. Grobowcach powstających po dekadach wymazywania tych ludzi z pamięci. Oto napiętnowany jest dopuszczający się myślozbrodni historyk Marek Jan Chodakiewicz oraz ci jego koledzy po fachu, którzy nie godzą się na porównywanie go do Hitlera, a jego prac do „Protokołów mędrców Syjonu”. Chroniony jest natomiast Adam Michnik, który takich porównań używa. Oto ludzie czczący bohaterów mordowanych przez komunistów są nazywani rasistami, ksenofobami i antysemitami, zaś dzieci i wnuki działających w tamtych czasach komunistów są przedstawiani jako spadkobiercy tradycji Armii Krajowej. Oto upamiętnienie bohaterów białoczerwonymi opaskami czy znakami Polski Walczącej ma być profanacją i lansem, zaś odwoływanie się do komunistycznej symboliki niewinną zabawą w konwencje w ramach pop-kultury. Oto osoby demonstrujące stosownymi koszulkami czy gadżetami przywiązanie do polskiej tradycji bohaterskiej są przedstawiane jako barbarzyńcy okupujący plaże nad Bałtykiem. Oto rozpowszechnia się ploty, jakoby świetnie się sprzedawały majtki ze znakiem Polski Walczącej (np. robi to Dominika Wielowieyska w radiu Tok FM), choć nigdzie nie pokazano ludzi w takich majtkach chodzących po plaży czy kąpiących się.

CZYTAJ TAKŻE: Z nagrobka Bieruta zniknął napis „kat”. Zmyła go kobieta o skrajnie lewicowych poglądach

Kobieta zmywająca farbę z monumentalnego grobowca Bieruta na Powązkach Wojskowych ma być symbolem lepszej, postępowej Polski, choć jej czyn relatywizuje zbrodnie i wybiela zbrodniarza. A nawet metaforycznie w jakiś sposób zmywa z niego hańbę, bo przecież nie chodzi tylko o akt czyszczenia kamienia, tylko demonstrację lewicowej wrażliwości, w której Bierut w Alei Zasłużonych na Powązkach Wojskowych zupełnie nie przeszkadza. Żeby było jasne, jestem przeciw niszczeniu grobów nawet czerwoną farbą, ale pozostawienie na Powązkach Wojskowych monumentalnych grobowców zdrajców Polski i ludzi mających morze polskiej krwi na rękach woła o pomstę do nieba. Tak jak o pomstę woła podszywanie się pod tradycję Armii Krajowej miłośników majora Zygmunta Baumana z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tego samego KBW, który tropił i zabijał „bandytów”, czyli żołnierzy wyklętych. O pomstę woła też trwające dekady obrzydzanie w kraju i za jego granicami polskiego patriotyzmu jako faszyzmu, nacjonalizmu, ksenofobii i antysemityzmu.

Kiedy się na to wszystko patrzy, powstaje wrażenie jakby w Polsce dokonywała się rewolucja kulturalna. Nie na miarę i w skali tej firmowanej w latach 60. w Chinach przez Mao Zedonga, ale podobny jest jej stosunek do tradycji, wartości i polskości. Wszystko trzeba odwrócić, pomieszać, zmanipulować i obrzydzić. To, co dobre i przyzwoite ma być złe i nieprzyzwoite. Ci, którzy zmieniają polską niesuwerenność w podmiotowość i dbanie o nasz interes narodowy są przedstawiani jako sojusznicy Putina, zaś jego przez lata realni sojusznicy jako roztropni obrońcy polskiej racji stanu. To pomieszanie z poplątaniem, wybielanie, pranie i przemalowywanie pamięci oraz tradycji ma zburzyć ład moralny, hierarchie wartości, zniszczyć przywiązanie do polskości i dumę z niej, zatrzeć granice między dobrem i złem. I jest to robione z zapałem oraz gorliwością maoistowskich hunwejbinów. I najczęściej przez tych, dla których takie kreatury jak Bierut były po prostu wujkami.

W wolnej Polsce nie ma miejsca na rewolucję kulturalną, nawet spóźnioną o 50 lat i przebraną w szaty europejskiego postępu czy najnowszej wersji europejskiego oświecenia. Nie ma tym bardziej, że ta rewolucja stanowi świetny grunt i zasłonę dymną dla prowadzenia przeciwko Polsce wojny hybrydowej. A wręcz ta rewolucja kulturalna jest elementem wojny hybrydowej, bo służy zohydzeniu wszystkiego co polskie, tradycyjne, patriotyczne, odwołujące się do 1050 lat chrześcijaństwa w Polsce. Nie ma co owijać w bawełnę, że to tylko inny punkt widzenia, oznaka wolnego rynku idei. Inaczej agentura tych, którzy prowadzą przeciw Polsce wojnę hybrydową oraz zastępy wysługujących się im użytecznych idiotów uczynią Polskę niezdolną do obrony suwerenności i doprowadzą do jakiejś formy podboju czy rozbioru.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.