Nagonka na prezydentową. Pozostało tylko podrzucić pierwszej damie do torebki zużytą strzykawkę po herze, albo chociaż flaszkę po wódce

Fot. PAP/Pietruszka
Fot. PAP/Pietruszka

Blady strach padł na członków PiS! Chowają się po kątach, co poniektórzy wkładają na głowy czarne torby z folii, inni przykrywają się kartonami, żeby ich w ogóle nie było widać. Przed kim tak uciekają? Przed Agatą, de domo Kornhauser, Dudą, która pała…

Po szczegóły odsyłam do „Faktu”. Największy tabloid w naszym kraju obwieścił weekendowo, cytuję:

„Na posłów partii rządzącej padł blady strach! Obawiają się, że po wycofaniu projektu wprowadzającego pensję dla pierwszej damy, Agata Kornhauser–Duda (44 l.) będzie chciała się na nich zemścić!”.

W kwestii formalnej, tytuł tego doniesienia brzmi: „Absurdalna atmosfera w PiS. Boją się pierwszej damy!”. Z tekstu można się dowiedzieć, iż w szeregach pisowców panuje „kosmiczne zamieszanie”; ludzie „drżą przed jej odwetem”, znaczy, pani prezydentowej. Bo, zgodnie z projektem uwalonej ustawy, miała dostać szmal za pełnienie reprezentacyjnych obowiązków przy mężu, a nie dostanie złamanego grosza. Jak zwykle w takich razach, ów niemiecki tabloid w polskim wydaniu przytoczył wypowiedź… „jednego z posłów PiS” i „innego ważnego polityka” bez nazwisk.

„Jeśli zacznie udzielać wywiadów i wypowiadać się na różne tematy, będzie kłopot (…), będzie jazda przez tydzień”.

To akurat coś nowego, ponieważ ktoś mógłby błędnie sądzić, że ta „jazda” trwa już od ponad roku. I nie bez podstaw, bowiem zainaugurował ją wówczas jeszcze prezydent Bronisław Komorowski w swej kampanii wyborczej.

„Tacy ludzie będą wchodzili do Pałacu Prezydenckiego, tacy ludzie będą budowali wizerunek naszej ojczyzny na zewnątrz, tacy awanturnicy, tacy przeciwnicy zgody, nie ma na to naszej zgody!”,

zapowiadał na wiecu w Stargardzie Szczecińskim, z myślą o zajęciu jego dotychczasowej siedziby przez państwo Dudów. No, i – nomen omen – fakt, zgody nie ma na to do dziś. Czego to już o nich nie było w życzliwych i jakże obiektywnych mediach, jak wymieniony tabloid, „Gazeta Wyborcza”, „Polityka”, „Newsweek”, czy np. rozgłośnia TOK FM i portal Tomasza Lisa na:temat, i im podobne. Najpierw, że Agata Kornhauser-Duda, to „paprotka”, która „nie zabiera głosu w sprawach ważnych dla kraju, nie próbuje studzić emocji, a jeśli już się pojawia, to raczej jako ozdoba”. Słowem, wydmuszka i niemota, która „tylko stoi, uśmiecha się, kiwa głową i jest zapatrzona w męża”. Potem było, że zapatrzoną jednak nie jest, tylko „pierwszą damą na odległość”, gdyż nie przeprowadziła się do pałacu i pozostała w Krakowie. „Gazeta Wyborcza” postanowiła zbadać te sprawę głębiej i zanurkowała aż do samego dna. Nurkującą była moja faworytka do wyróżnienia hieną roku, ba, całego okresu III RP, Małgorzata Niemczyńska, autorka tekstu pt. „Pierwsza dama tańczy sama”.

Czego w tym nie było, zabrakło tylko trupa. Daruję sobie cytowanie tego naszpikowanego insynuacjami „dzieła”, dość powiedzieć, że zbrzydziło to nawet systematycznie obrzydzającą PiS, gdzie tylko się dało, Monikę Olejnik.

„Takiego szamba dawno nie widziałam”,

skwitowała. Nie interweniowała natomiast, gdy akurat w jej „Kropce nad i” Dorota Wellman porównała Agatę Kornhauser-Dudę do „kukły”. Poszło o to, że pani prezydentowa nie wypowiedziała się na jej życzenie w kwestii projektu ustawy antyaborcyjnej. „Co myśli Agata Duda?” - spytał sam siebie „Newsweek” i sam sobie odpowiedział, że nic nie myśli:

„Jest niesamodzielna, nie ma własnego zdania, a nawet jeśli - nikomu się z nim nie zdradza”.

Były też sugestie, jakoby małżeństwo Dudów to w ogóle pic na wodę fotomontaż, że niby mieli zawrzeć przedwyborczą umowę o odgrywaniu zgodnej pary. Właściwie trudno powiedzieć, czego jeszcze o pani prezydentowej nie było. Ostatnio, tuż przed Światowymi Dniami Młodzieży odezwał się Jan Hartman. Tak, tak, ten sam, który nie tak dawno, przerażony wizją zdobycia władzy przez PiS, jako aktywista Twojego Ruchu wzywał z łamów „Neues Deutschland”, co ów niemiecki dziennik wytłuścił bez wykropkowania w tytule:

„Tusku, kurwa, zrób coś! Obiecaj ludziom lody albo coś!

Tym razem Hartman sam napisał coś po niemiecku: „Ja, ja, Frau Duda!”. Niby ucieszyło go, że wreszcie Agata Kornhauser-Duda przemówiła, jednak - „co znaczy ten szwargot?”, pomstuje na swym blogu. Bardzo go zirytowało, że pierwsza dama zaprosiła w języku Goethego niemiecką młodzież na ŚDM. Więc zaapelował:

„Pani Prezydentowo, rad bym posłuchać Pani głosu w bardziej zrozumiałym jakimś języku, najchętniej polskim. I, rzecz jasna, w lepszej sprawie. Niemcom też wystarczy kluskowato-uczniacka angielszczyzna Pani męża, bo znają ten język lepiej od niego”.

Poza tym, nie podoba mu się, że żona prezydenta służy złej sprawie, bowiem „dobrze wie, że ŚDM to dla Polski i naszego Krakowa nie tylko straszliwy wydatek, ale i utrapienie”. Jednym zdaniem, jak nie spojrzeć …Hartman z tyłu”.

To już nawet nie jest śmieszne, jest po prostu żałosnym ujadaniem z – że posłużę się określeniem Olejnik – szamba. Nie wyrażającym zgody pozostało jeszcze tylko podrzucić pierwszej damie do torebki zużytą strzykawkę po herze, albo chociaż opróżnioną flaszkę po wódce, jak w krążącym w internecie nagraniu, w którym ekipa TVN podkłada w śmietniku butelki po piwie, żeby skompromitować policjantów, notabene nagrodzonych przez młodzież brawami za wzorowe ochranianie ŚDM. Zatem, do dzieła, panowie i panie, będzie „jazda przez tydzień”, a może nawet i dłużej…!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.