NATO i armia europejska. "Powinniśmy odrzucić realizowaną w ostatnich latach koncepcję armii jako korpusu ekspedycyjnego"

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

W artykule „Niebezpieczne rojenia” pisałem o koncepcji stworzenia armii europejskiej, ostatnio podnoszonej przez Jarosława Kaczyńskiego i konsekwencjach jej stworzenia w budowie europejskiego superpaństwa.

Kaczyński nie używa terminu superpaństwo, mające zdecydowanie negatywne konotacje w polskim społeczeństwie, używa natomiast sformułowania „europejskie supermocarstwo”, co dokładnie znaczy to samo. Nie ulega wątpliwości, że stworzenie armii europejskiej to zasadniczy krok w procesie likwidacji państw narodowych.  Bowiem oznaczałoby to degradację armii narodowych i sprowadzenie ich, w najlepszym razie,  do roli  formacji pomocniczych, bez możliwości samodzielnego działania. Posiadanie własnej armii to podstawowy i konieczny warunek własnej suwerenności. Bez niej państwo narodowe zostanie sprowadzone do pustej formy.

Formuła „supermocarstwa europejskiego” posiadającego własną armię ma na celu przekonanie opinii publicznej o dążeniu do zagwarantowania bezpieczeństwa narodowego, w nadchodzących czasach politycznego chaosu i kryzysu systemu międzynarodowego, naznaczonego piętnem rywalizacji wielkich mocarstw. Otóż to myślenie, że stworzenie „supermocarstwa”, czyli praktycznej likwidacji państw narodowych, w tym państwa polskiego, poprzez min. stworzenie armii europejskiej, przyniesie nam gwarancję bezpieczeństwa narodowego, jest wielkim złudzeniem. Otóż jest prawdą, że NATO znajduje się w fazie kryzysu. Ostatni szczyt tej organizacji w Warszawie, który przyniósł decyzję o rozmieszczeniu wojsk NATO w Polsce i państwach bałtyckich, to w znacznej mierze gra pozorów. Gra pozorów, która jednak ma pewne psychologiczne znaczenie ale tylko psychologiczne. Wymienionym państwom daje bowiem poczucie, że nie jesteśmy sami w wypadku rosyjskiego ataku. A Rosji niepewność, czy atak na któreś z państw, jednak nie obudzi sojuszu i nie spowoduje realnej militarnej odpowiedzi. Ale jako  wzmocnienie militarne, decyzja ta ma charakter raczej symboliczny, niż realny.

Otóż NATO po upadku komunizmu raczej przestało pełnić funkcje sojuszu obronnego. Raczej przekształciło się w formę układu o bezpieczeństwie zbiorowym. Przyczyną jego kryzysu, jest po prostu zanik poczucia zagrożenia. Dla USA czy państw Europy Zachodniej, Rosja przestała być realnym zagrożeniem. NATO stało się żoną pokoju i jego rozszerzanie miało raczej wpływ na rozszerzanie się tej strefy nie tylko pokoju, ale też integracji i współpracy. Gwarantem tego układu nie był w istocie sam sojusz a amerykańska hegemonia. Takie układy, jak wiadomo z historii, są znacznie słabszą formą zabezpieczenia bezpieczeństwa narodowego. Układ obronny musi posiadać jasno zdefiniowanego przeciwnika. Po upadku komunizmu, sojusz nie ma jasno zdefiniowanego przeciwnika. Stany Zjednoczone nie traktują Rosji jako zagrożenia. Ich polityka zmierza do przekształcenia Rosji, jak dotąd bez rezultatu, w junior partnera a nie współpartnera i dlatego Amerykanie dążą do utrzymania wpływów Rosji w jej dotychczasowych granicach, bez perspektywy wyjścia z formuły mocarstwa regionalnego. Dla Francji i Niemiec Rosja nie tylko nie jest zagrożeniem ale w obu państwach występuje silna tendencja do współpracy z Rosja, a nawet przeformułowania amerykańskiej hegemoni w system wielobiegunowy, w którym wsparcie dla aspiracji Rosji oznacza osłabienie pozycji międzynarodowej Waszyngtonu.

Czytaj dalej na następnej stronie

123
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.