Prof. Staniszkis: Mam zasadę, że nie kłaniam się silnym. "Kiedy PiS był w opozycji i słaby, zawsze go broniłam"

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Nie wszyscy politycy Prawa i Sprawiedliwości śmieją się w twarz. Ja znam tam bardzo wielu ludzi, którzy są głęboko zaniepokojeni, a jednocześnie ulegają temu czarowi władzy, że można zrobić coś dobrego. Moje przesłanie do nich jest takie, że - przede wszystkim - oni mogą być głównymi ofiarami przez unikanie momentu, kiedy trzeba powiedzieć „nie”,bo coś w nich wtedy pęka i już będą gorsi na przyszłość

— stwierdziła w rozmowie w radiu TOK FM prof. Jadwiga Staniszkis, publicystka.

Jak dodała, „to manipulowanie konfliktem, jest pomyślane jako narzędzie reprodukcji władzy”

Trudniej jest w takiej spolaryzowanej sytuacji zmienić front. Człowiek wpada w pewne sformułowania, które nie są zupełnie neutralne, trudno się z nich wycofać. Ten styl rządzenia jest nie tylko niebezpieczny dla Polski, ale także dla Prawa i Sprawiedliwości. Zaskakujące i smutne jest to, że wielu ludziom się to podoba.

Prowadząca rozmowę Karolina Lewicka poruszyła także temat apelu smoleńskiego podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Stwierdziła, że PiS usiłuje nadać katastrofie smoleńskiej rangę historyczności i korzysta przy okazji z wielkich wydarzeń, które już do historii przeszły. Usiłuje się porównać katastrofę smoleńską do ważnych wydarzeń historycznych.

Zdaniem prof. Staniszkis, katastrofa smoleńska także jest częścią historii, ale to próba przypodobania się prezesowi.

Można szukać wspólnego mianownika - tzn., że zginęli w służbie Polski. Jeżeli używa się teorii spiskowej, to można dopatrywać się analogii w Powstaniu Warszawskim. To jest tragiczne zaniedbanie, naprowadzanie na zupełnie inną ścieżkę lądowania, to, że w powstaniu Rosjanie stali po drugiej stronie Wisły - to jest błąd z punktu widzenia pamięci historycznej. Więcej by się zyskało mówiąc i pokazując więcej o szczególności każdej z tych sytuacji, o tych ludziach, o motywach itd. To byłoby ważniejsze, żeby przekaz naszej skomplikowanej historii się utrwalił. Nawet socjotechnicznie to łączenie jest błędem. Myślę, że jest to nadgorliwość. W Prawie i Sprawiedliwości odbywa się jakieś współzawodnictwo, kto będzie po Jarosławie Kaczyńskim i każdy stara się jakoś pokazać, przypodobać.

Zapytana o to, co dla ustroju oznacza przyjęcie ustawy o Trybunale Konstytucyjny odpowiedziała, że każdy ma w tym jakiś interes.

Nie wiem dokładnie, które poprawki zostały przyjęte i w jakim stopniu mamy do czynienia z jakimś kompromisem. W PiS-ie widać świadomość, że popełniono błąd. Ta reakcja sekretarza Rady Europejskiej apelującego do Komisji Weneckiej, żeby nie oceniać - to pokazuje, że albo są prowadzone jakieś negocjacje z Tuskiem i poprosił on tego sekretarza, żeby osłabić ten konflikt, bo Tusk też ma swój interes w wyborze na kolejną kadencję, co zależy od wniosku polskiego rządu. Z drugiej strony widać próbę wycofania się przy jednoczesnym nietraceniu twarzy. To jest naprawdę bardziej skomplikowana sprawa, bo jednak w wypadku PiS, oni uważają, że w formule „demokratyczne rządy prawa” kładą nacisk na demokratyczne. Nie prawo, ale uprawnienia większości. Z drugiej strony, uważam, że rządy prawa są kluczowe, że ważne jest prawo. W tej kwestii w Konstytucji rzeczywiście jest zapis, że TK musi procedować według ustawy. W sytuacji, kiedy ustawa jest przedmiotem procedowania, jest zaskarżona, jako niekonstytucyjna, to procedowanie według niej byłoby absurdem. Tutaj słusznie Trybunał używa argumentu racjonalności.

Czytaj dalej na następnej stronie

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.