W Monachium i Nicei policja oraz służby były zwarte i gotowe. Na papierze. W Polsce musi być inaczej

PAP/EPA
PAP/EPA

Atak w Monachium, a wcześniej szarża mordercy w ciężarówce po promenadzie w Nicei dowodzą, że francuskie i niemieckie służby są przygotowane na terroryzm. Na papierze. Piszę to w sobotni poranek (23 lipca), więc na pewno pojawią się jeszcze nowe informacje, ale na podstawie dotychczasowych można sformułować kilka ogólnych wniosków. W Monachium przez kilka godzin policja i inne służby nie były nawet w stanie ustalić, że jest tylko jeden sprawca i że ma pistolet, a nie broń długą czy automatyczną. Strzelał w kilku miejscach, kłócił się z mieszkańcem bloku przylegającego do centrum handlowego chodząc po ostatnim poziomie nadziemnego parkingu. Po czym gdzieś sobie poszedł. W tym czasie policja i inne służby sparaliżowały niemal całe wielkie miasto, zrobiły obławę na ogromną skalę, wezwały na pomoc oddziały antyterrorystyczne. I po kilku godzinach znalazły sprawcę. Martwego. Jak stwierdziła policja, odebrał sobie życie kilkaset metrów od miejsca zbrodni.

Krwawy atak w Monachium! Zginęło 9 osób. Sprawcą zamachu był 18-letni Irańczyk z niemieckim obywatelstwem. ZDJĘCIAWIDEO

Nasuwa się pytanie, kogo, jak i gdzie ścigały niemieckie służby, jeśli sprawca cały czas przebywał w okolicy, gdzie dokonał zamachu. Jak to się stało, że zabójca niezauważony poruszał się przez dłuższy czas po okolicy, gdzie właściwie zamarł wszelki ruch, a nad okolicą latały policyjne helikoptery? No i w wielu miejscach był kamery monitoringu. Niemieckie media i tzw. eksperci (także w Polsce) twierdzą, że niemiecka policja i inne służby zachowały się superprofesjonalnie. Jest faktem, że bardzo profesjonalnie zablokowały stolicę Bawarii. Gdyby sprawca nie działał sam, zapewne miałoby to znaczenie. Na ujęcie konkretnego zabójcy nie miało to jednak żadnego wpływu, gdyż go nie ujęto. Znaleziono go martwego i to dopiero po kilku godzinach. Co oznacza, że akcja była superprofesjonalna, ale wymierzona w próżnię. Kiedy zabójca strzelał do ludzi, policja mu nie przeszkodziła, bo jej nie było, a potem zorganizowała pościg za widmem, bo nie ma informacji, żeby na niego trafiła. Mimo że nie opuścił najbliższej okolicy. Może to i było superprofesjonalne, tylko kompletnie nieskuteczne. Wprawdzie można mówić, że to obława zmusiła mordercę do samobójstwa, ale równie dobrze od początku mógł mieć plan odebrania sobie życia po wykonaniu „zadania”. Wychodzi więc na to, że niemieckie służby sprawnie przetestowały schematy działania w razie ataku terrorystycznego, ale działo się to niejako w równoległej rzeczywistości do realnych wydarzeń. Innymi słowy, pokazówka była imponująca, ale tylko pokazówka, co optymizmem nie napawa. Tym bardziej że przez wiele godzin mieliśmy liczne dowody bezradności policji i innych służb, a nie ich skuteczności

Nie ma też powodów do optymizmu po tym, co dotychczas wiemy o morderczym ataku w Nicei. We Francji trwał wtedy stan wyjątkowy. Policja, wojsko i inne służby były tym bardziej zmobilizowane, że było narodowe święto i liczne masowe imprezy. I mimo tej wielkiej mobilizacji morderca bez problemów mógł przećwiczyć swoją akcję wjeżdżając ciężarówką kilka razy na promenadę, gdzie potem dokonał ataku. Wjechał tam, mimo że obowiązywał zakaz wjazdu ciężarówek. I żadne służby, korzystając z monitoringu tych ćwiczebnych rajdów nie wykryły. A już wyjątkowo kompromitujące dla policji i innych służb jest wpuszczenie ciężarówki na promenadę w dniu święta, gdy przebywały tam tysiące ludzi. Jeśli rzeczywiście policjanci dali się przekonać, że chodzi o dostawcę lodu czy lodów, jest to jeszcze bardziej żałosne i kompromitujące. Bo ta ciężarówka absolutnie nie miała prawa wjechać na promenadę, a gdy już wjechała i się rozpędzała, za wszelką cenę powinna być zablokowana przez jakiś policyjny pojazd.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.