Istotą afery Amber Gold jest klasyczny układ mafijny. Czy komisja śledcza go odsłoni?

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Komisja śledcza może oświetlić przerażający świat ukryty przed przeciętnymi ludźmi, pokazać prawdziwe przyczyny i źródła wielu wydarzeń, karier czy majątków.

Nikt nie jest w stanie na tyle wszechstronnie rozpracować afery Amber Gold jak sejmowa komisja śledcza. Ani prokuratura, ani sąd, ani media. Prokuratura i sąd, bo muszą się skupiać na szczegółach i paragrafach, a media nie mają dostępu do wielu dokumentów oraz nie mogą przesłuchiwać świadków pod rygorem odpowiedzialności karnej. Dlatego afera Amber Gold to wręcz modelowy przykład tego, czym się powinny zajmować komisje śledcze. Żeby jej działanie miało sens, komisja nie musi nikogo wysłać za kraty kierując do prokuratury stosowne zawiadomienia. Nie musi też dać podstaw do postawienia ważnych polityków przed Trybunałem Stanu. Podstawowy sens działania komisji śledczych, a komisji w sprawie Amber Gold w szczególności polega bowiem na obywatelskiej edukacji. I nie jest to wcale sens błahy, choć mogłoby się tak wydawać.

Istotą afery Amber Gold, w zasadzie systemowo nieuchwytną dla prokuratury i sądu, jest coś, co można by nazwać układem mafijnym, i nie ma w tym żadnej przesady.

Klasyczny układ mafijny składa się z gangsterów, polityków, urzędników państwowych, funkcjonariuszy organów ścigania, wymiaru sprawiedliwości i tajnych służb, z biznesmenów, ludzi mediów i agencji reklamowych oraz piarowskich. Składa się z przedsięwzięć, które są klasyczną gangsterką, ale też z takich z szarej strefy oraz całkiem legalnych, stanowiących przykrywkę bądź będących skutkiem wyprania pieniędzy i ich zainwestowania w legalny biznes. I składa się z korupcji, przekupstwa, haraczy i wymuszeń mieszających się z prowizjami, darowiznami, pożyczkami czy premiami, których beneficjanci nie muszą sobie w pełni zdawać sprawy, kto jest ich źródłem i jakie mechanizmy je generują. Z tym wszystkim mieliśmy do czynienia w aferze Amber Gold i nie ma chyba drugiej takiej sprawy, która wcześniej byłaby przedmiotem badania sejmowej komisji śledczej, z aferą Rywina na czele oraz z dramatyczną sprawą porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.

Twierdzę, że afera Amber Gold była możliwa właściwie tylko w Trójmieście czy szerzej na Pomorzu. Nie ma bowiem drugiego regionu w Polsce, który byłby tak politycznie homogeniczny, tak biznesowo atrakcyjny, gdzie elity władzy, pieniądza, wpływów i prestiżu są tak bardzo zblatowane, gdzie gangsterskie podziemie było tak mocno, a wręcz historycznie zakorzenione i rozwinięte, a jego pieniądze w tak dużym stopniu wyprane i zainwestowane w legalne przedsięwzięcia.

Nie ma drugiego takiego regionu, gdzie tak bardzo przenika się czarna, szara i biała strefa biznesowa, gdzie komuna i postkomuna tak bardzo się miesza i wymienia z dawną opozycją antykomunistyczną, gdzie istnieje tak rozwinięty system wzajemnej pomocy, usług, świadczeń i życzliwości bez zaglądania pod podszewkę. Bo jeśli ktoś zagląda i coś odkrywa, zostaje zastraszony, a najczęściej po prostu dokooptowany do grona beneficjantów i korzysta z wszelkich przyjemności życia, nawet gdy nie bardzo zdaje sobie sprawę, jak to wszystko działa. Tego splotu nie jest w stanie wyjaśnić żadna prokuratura i żaden sąd. Także dla komisji śledczej jest to ogromne wyzwanie i wcale nie musi się powieść. Ale istnieje duża szansa, że przynajmniej część tego dziwnego świata uda się oświetlić.

Czytaj dalej na następnej stronie

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.