Prezydent Adamowicz, czyli Polska PO w pigułce. Na ustach wielkie słowa i "obrona demokracji", a na zapleczu krętactwa i "geszefty"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Flickr/wSieci
Fot. Flickr/wSieci

Jak ujawniliśmy w najnowszym wydaniu tygodnika „wSieci”, prezydent Gdańska ma, razem z żoną, 36 rachunków bankowych. Twierdzi, że nieznani z majętności pradziadkowie przekazali swoim prawnukom - czyli dzieciom prezydenta - ponad pół miliona darowizn. Z kolei samemu prezydentowi i jego żonie rodzice przekazali kolejne kilkaset tysięcy. Prezydent i jego rodzina kupują też ekskluzywne mieszkania o ok. 30 proc. taniej niż sąsiedzi, dodatkowo tuż przed tym gdy Rada Miasta Gdańska zgadza się ułatwić życie deweloperowi.

CZYTAJ TAKŻE: Setki tysięcy złotych z niewyjaśnionych źródeł… Sprawdź ustalenia „wSieci” dot. majątku Pawła Adamowicza!

Wszystko bez konsekwencji, bo gdy nawet dochodzi do jakiejś rozprawy, sąd życzliwie uznaje że „czyny przypisane oskarżonemu nie były szkodliwe w stopniu znacznym”.

Jednocześnie prezydent Adamowicz z troską komentuje sytuację polityczną w Polsce. Kilka tygodni temu w wywiadzie dla gazety Sorosa wezwał opozycję do jedności, bo „w polityce mamy bowiem jakby stan wyjątkowy”. I dodał:

Dzisiaj odpowiedzialni samorządowcy powinni skupiać się na obronie podstawowych wartości i instytucji demokratycznego państwa prawa.

Tu należy się z prezydentem Adamowiczem zgodzić: „państwo prawa” wymaga wsparcia. Niestety, w wielu obszarach nie wystarczy sama obrona, potrzebna jest odbudowa. Np. w sferze równego traktowania obywateli przez wymiar sprawiedliwości. W „demokratycznym państwie prawa”, na którym nam wszystkim bardzo zależy, nie ma miejsca na nieformalny immunitet gwarantujący bezkarność choćby najważniejszym samorządowcom.

Czas tego immunitetu może dobiegać końca, więc nerwy prezydenta Gdańska więcej niż zrozumiałe. Odpowiadając na grzeczne pytanie reportera TVP info, Adamowicz rzucił:

Jesteście telewizją Prawa i Sprawiedliwości! Nie zamierzam do partyjnej telewizji wypowiadać się! Może porozmawiamy o mężu pani premier Szydło? Zajmijcie się interesami męża pani Szydło! Niech pan najpierw zrobi ten materiał, a potem przyjdzie do mnie!

To ważne słowa. Ważne, bo są kolejnym przykładem fałszywej symetrii, którą tak uwielbia kreować III RP. Z jednej strony prezydent dużego miasta gromadzący w niejasnych okolicznościach spory majątek, z drugiej - mąż premier Beaty Szydło, któremu „Polityka” piórem Bianki Mikołajewskiej (tej samej, której artykuł o SKOK-ach składał się w dużej mierze z nieoznaczonych cytatów z raportu ABW) po drobiazgowym śledztwie jest w stanie zarzucić tyle, że rozwija wyższą uczelnie w oparciu o dotacje unijne. Czyli nic.

Patrzmy uważnie na Gdańsk i jego władze, to platformerska Polska w pigułce. Na ustach wielkie słowa i „obrona demokracji”, a na zapleczu drobne i większe krętactwa, małe i większe interesiki, czyste i nie do końca czyste „geszefty”. Świat pozorów, świat odwróconych znaczeń, świat upudrowanej fasady i zupełnie innej rzeczywistości za kurtyną.

A to wszystko możliwe dlatego, że demokratyczne państwo prawa było w dużej mierze fikcją. Święte krowy były pod osłoną.

Cały pasjonujący artykuł Marka Pyzy i Marcina Wikło - w najnowszym numerze „wSieci”, właśnie w kioskach. Lektura obowiązkowa!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych