PiS zrujnowało wizerunek Polski - pieją "elity" III RP. Ale wizerunek można mieć w nosie

fot. msz.gov.pl
fot. msz.gov.pl

Mąż swojej żony, czyli Radosław Sikorski, ale także wielu polityków PO, Nowoczesnej, PSLKOD pospołu ze swoimi mediami labiedzą, jakie to straszne straty wizerunkowe poniosła Polska za kilkumiesięcznych rządów PiS.

Mamy ruiny i zgliszcza po wspaniałej budowli wzniesionej w latach 2007-2014. Co innego za czasów męża Anne Applebaum, a szczególnie po 28 listopada 2011 r., gdy jeszcze był ministrem spraw zagranicznych, a nie tylko osobą towarzyszącą znanej żonie. Wtedy Sikorski złożył hołd lenny Niemcom jako zbawcom, stabilizatorom i Słońcu Europy. Wtedy Polska rządzona przez PO miała wizerunek aż bijący po oczach swoją wspaniałością i blaskiem. To stara śpiewka, odgrywana nie tylko wobec Polski, gdy gdzieś rządzą nie ci, którzy powinni. Tę piosenkę śpiewano już m.in. Słowacji: za rządów Wladimira Meciara (1992-1998) oraz za pierwszej kadencji premiera Roberta Fico (2006-2010). Tę piosenkę natrętnie śpiewano Silvio Berlusconiemu, szczególnie wtedy, gdy pierwszy raz został premierem (1994-1995), a także za jego drugiej (2001-2006) i trzeciej (2008-2011) kadencji. To samo już od 1998 r. słyszeliśmy o Węgrzech, bo premierem został Viktor Orban, a po 2010 r., gdy wrócił do władzy było to już właściwie jednostajne wycie.

Fakty są takie, że śpiewy na temat strasznego wizerunku Słowacji, Włoch czy Węgier nie miały najmniejszego wpływu na międzynarodową pozycję tych państw. Słowacja weszła do strefy euro wtedy, kiedy chciała (1 stycznia 2009 r.) i urzędujący wówczas premier Fico nie był żadną przeszkodą. Za rządów Meciara i Fico Słowacja przyciągała i przyciąga zagraniczne inwestycje wzorowo i bez żadnego wybrzydzania. Przyciąga też turystów i przeciętni Europejczycy mają w nosie, kto tam rządzi i czy ma dobry wizerunek w ich stolicach. Węgry Orbana poradziły sobie z fatalnym zadłużeniem, stagnacją gospodarki i obniżaniem poziomu życia, jakie zafundował temu państwu świetnie kiedyś postrzegany w europejskich stolicach Ferenc Gyurcsany. Niemiecki kapitał inwestuje tam na potęgę, z Mercedesem i Audi na czele, turyści dopisują i na życie przeciętnych Węgrów pienia na temat zrujnowanego przez Orbana wizerunku nie mają żadnego wpływu. Podobnie było za rządów Berlusconiego we Włoszech, nawet mimo bunga bunga i prawnej ekwilibrystyki, by za oszustwa podatkowe nie trafił on do pudła. Skądinąd najostrzejszy atak na Berlusconiego oraz wycie o zrujnowanym wizerunku pojawiły się nie przy okazji łóżkowych i podatkowych wyczynów premiera, lecz wtedy, gdy zabrał się on socjalistyczno-komunistyczne układy polityczno-mafijne, czyli w wypadku Włoch samą esencję postępowości.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.