W najnowszym „wSieci” opisujemy przykłady kilku, nazwijmy to oględnie, kontrowersji przy reprywatyzacji w Warszawie. Informujemy, na jaką skalę i w jaki sposób sprawą interesuje się Centralne Biuro Antykorupcyjne, publikujemy dokumenty obalające dotychczasową linię obrony ratusza, sprawdzamy, kim są prawnicy stający się beneficjentami dziwnych reprywatyzacji.
To zresztą, w większości, przykłady znane osobom przyglądającym się całej sprawie od środka. O nieprawidłowościach i podejrzanych ruchach ratusza alarmują lokalne tytuły (włącznie z „Gazetą Stołeczną”, w dziwny sposób ogólnopolska „Wyborcza” nie jest zainteresowana tematem podjętym przez warszawskich reporterów), ale nie przebija się to do „mainstreamu”. Stąd także nasza publikacja, bo temat jest niezwykle poważny i dotyka olbrzymich pieniędzy.
Powie ktoś, że przyczyną patologii tzw. dzikiej reprywatyzacji jest brak ustawy, którą w 2001 roku zawetował Kwaśniewski, a której żadna późniejsza ekipa nie potrafiła uchwalić. Ktoś inny dorzuci, że swoje za uszami mają wszystkie kolejne ekipy zarządzające stołecznym ratuszem (choć nie taką skalę jak działo się to za HGW). Jeszcze ktoś zwróci uwagę, że jest już za późno, bo większość podejrzanych transakcji została dawno klepnięta.
Każdy będzie miał trochę racji. Ale jeśli #dobrazmiana ma rzeczywiście coś znaczyć, to najwyższa pora, by CBA i odpowiednie służby wyjaśniły sprawę. Sygnały płynące z Biura są pozytywne, a ofensywa nowego kierownictwa w postaci kolejnych kontroli i śledztw daje nadzieję, że nie zakończy się na wzruszeniu ramion i uznaniu, że nic się nie stało.
Czy stąd ta nerwowość pani prezydent, zapowiadająca - nawet w niemieckich mediach - „aresztowania przedstawicieli opozycji” już jesienią tego roku?
Więcej o sprawie w nowym numerze tygodnika „wSieci”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W najnowszym „wSieci” opisujemy przykłady kilku, nazwijmy to oględnie, kontrowersji przy reprywatyzacji w Warszawie. Informujemy, na jaką skalę i w jaki sposób sprawą interesuje się Centralne Biuro Antykorupcyjne, publikujemy dokumenty obalające dotychczasową linię obrony ratusza, sprawdzamy, kim są prawnicy stający się beneficjentami dziwnych reprywatyzacji.
To zresztą, w większości, przykłady znane osobom przyglądającym się całej sprawie od środka. O nieprawidłowościach i podejrzanych ruchach ratusza alarmują lokalne tytuły (włącznie z „Gazetą Stołeczną”, w dziwny sposób ogólnopolska „Wyborcza” nie jest zainteresowana tematem podjętym przez warszawskich reporterów), ale nie przebija się to do „mainstreamu”. Stąd także nasza publikacja, bo temat jest niezwykle poważny i dotyka olbrzymich pieniędzy.
Powie ktoś, że przyczyną patologii tzw. dzikiej reprywatyzacji jest brak ustawy, którą w 2001 roku zawetował Kwaśniewski, a której żadna późniejsza ekipa nie potrafiła uchwalić. Ktoś inny dorzuci, że swoje za uszami mają wszystkie kolejne ekipy zarządzające stołecznym ratuszem (choć nie taką skalę jak działo się to za HGW). Jeszcze ktoś zwróci uwagę, że jest już za późno, bo większość podejrzanych transakcji została dawno klepnięta.
Każdy będzie miał trochę racji. Ale jeśli #dobrazmiana ma rzeczywiście coś znaczyć, to najwyższa pora, by CBA i odpowiednie służby wyjaśniły sprawę. Sygnały płynące z Biura są pozytywne, a ofensywa nowego kierownictwa w postaci kolejnych kontroli i śledztw daje nadzieję, że nie zakończy się na wzruszeniu ramion i uznaniu, że nic się nie stało.
Czy stąd ta nerwowość pani prezydent, zapowiadająca - nawet w niemieckich mediach - „aresztowania przedstawicieli opozycji” już jesienią tego roku?
Więcej o sprawie w nowym numerze tygodnika „wSieci”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/300289-teza-o-ukladzie-wprost-z-jadra-iii-rp-miasto-jest-nasze-ujawnia-jak-prof-letowska-punktuje-patologie-przy-reprywatyzacji?strona=2
