Była Kopacz i… jej nie ma. Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, wystarczyło sześć dni, by z postanowienia o wszczęciu śledztwa w związku ze złamaniem złożonych górnikom obietnic zniknęło nazwisko ówczesnej pani premier. Prokuratura Okręgowa w Katowicach zastąpiła je określeniem „funkcjonariusze publiczni“ – bez wskazywania z nazwiska i funkcji ewentualnych podejrzanych.
Było to zaledwie tydzień po zeszłorocznych wyborach, gdy starej władzy – rządowi PO-PSL – grunt palił się już pod nogami. Ale prokuraturą wtedy – i przez parę następnych miesięcy – rządził jeszcze Andrzej Seremet. Podlegli mu prokuratorzy zdecydowali się nie narażać pani premier na kłopoty.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Ewę Kopacz złożyły cztery prywatne osoby. Zarzuciły jej, że nie dotrzymała obietnic, które złożyła strajkującym w styczniu 2015 roku górnikom, a tym samym działała na szkodę interesu publicznego – chodziło o nadszarpnięcie „zaufania obywateli do organów władzy rządowej”.
Sprawa porozumienia z górnikami była dla Kopacz wyjątkowo kłopotliwa. Podpisała je z górniczymi związkami w połowie stycznia, wycofując się z planowanej przez swój rząd likwidacji kopalń i dając strajkującym górnikom nadzieję na zachowanie pracy.
Chcę, by tu na Śląsku biło serce polskiego przemysłu
— szumnie deklarowała ówczesna premier.
Minęło dziewięć miesięcy i okazało się, że były to czcze słowa. Porozumienie, zakładające m.in. utworzenie Nowej Kompanii Węglowej, nie zostało zrealizowane. Pod koniec września na konferencji prasowej przed kopalnią „Bobrek“ w Bytomiu wytykała to Ewie Kopacz ówczesna kandydatka na premiera Beata Szydło.
Premier Kopacz mówiła, że dla niej słowo jest droższe niż pieniądz. Słowa nie dotrzymała, górnicy zostali oszukani
— komentowała Szydło.
Mniej więcej w tym czasie wpłynęło do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Kopacz. Na tej podstawie 27 października 2015 roku Prokuratura Okręgowa w Katowicach wszczęła śledztwo w sprawie „działania mającego miejsce w dniu 17 stycznia 2015 roku w Katowicach (wtedy doszło do podpisania porozumienia z górnikami – przyp. red.), polegającego na przekroczeniu przez Prezesa Rady Ministrów – Ewę Kopacz swoich uprawnień wynikających z Konstytucji RP oraz innych aktów prawnych“.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Była Kopacz i… jej nie ma. Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, wystarczyło sześć dni, by z postanowienia o wszczęciu śledztwa w związku ze złamaniem złożonych górnikom obietnic zniknęło nazwisko ówczesnej pani premier. Prokuratura Okręgowa w Katowicach zastąpiła je określeniem „funkcjonariusze publiczni“ – bez wskazywania z nazwiska i funkcji ewentualnych podejrzanych.
Było to zaledwie tydzień po zeszłorocznych wyborach, gdy starej władzy – rządowi PO-PSL – grunt palił się już pod nogami. Ale prokuraturą wtedy – i przez parę następnych miesięcy – rządził jeszcze Andrzej Seremet. Podlegli mu prokuratorzy zdecydowali się nie narażać pani premier na kłopoty.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Ewę Kopacz złożyły cztery prywatne osoby. Zarzuciły jej, że nie dotrzymała obietnic, które złożyła strajkującym w styczniu 2015 roku górnikom, a tym samym działała na szkodę interesu publicznego – chodziło o nadszarpnięcie „zaufania obywateli do organów władzy rządowej”.
Sprawa porozumienia z górnikami była dla Kopacz wyjątkowo kłopotliwa. Podpisała je z górniczymi związkami w połowie stycznia, wycofując się z planowanej przez swój rząd likwidacji kopalń i dając strajkującym górnikom nadzieję na zachowanie pracy.
Chcę, by tu na Śląsku biło serce polskiego przemysłu
— szumnie deklarowała ówczesna premier.
Minęło dziewięć miesięcy i okazało się, że były to czcze słowa. Porozumienie, zakładające m.in. utworzenie Nowej Kompanii Węglowej, nie zostało zrealizowane. Pod koniec września na konferencji prasowej przed kopalnią „Bobrek“ w Bytomiu wytykała to Ewie Kopacz ówczesna kandydatka na premiera Beata Szydło.
Premier Kopacz mówiła, że dla niej słowo jest droższe niż pieniądz. Słowa nie dotrzymała, górnicy zostali oszukani
— komentowała Szydło.
Mniej więcej w tym czasie wpłynęło do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Kopacz. Na tej podstawie 27 października 2015 roku Prokuratura Okręgowa w Katowicach wszczęła śledztwo w sprawie „działania mającego miejsce w dniu 17 stycznia 2015 roku w Katowicach (wtedy doszło do podpisania porozumienia z górnikami – przyp. red.), polegającego na przekroczeniu przez Prezesa Rady Ministrów – Ewę Kopacz swoich uprawnień wynikających z Konstytucji RP oraz innych aktów prawnych“.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/299424-nasz-news-prokuratura-przestraszyla-sie-kopacz-owczesna-premier-wyparowala-ze-sledztwa-ws-obietnic-dla-gornikow?strona=1