"Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC". "wSieci": Fragment autobiografii Jarosława Kaczyńskiego

„Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC” to książka, w której Jarosław Kaczyński opisuje swoją polityczną drogę do 2001 r., a więc do chwili, gdy do życia powołane zostało Prawo i Sprawiedliwość.

W autobiografii pisze o swoim zaangażowaniu w działalność opozycji, ruch „Solidarność”, pokazuje, jak środowiska związane z szeroko rozumianą lewicą próbowały pod szyldem „S” stworzyć monopartyjny system władzy w Polsce, jak z nowych rządów chciano wykluczyć tych, którzy nie podzielali poglądów władzy lub mieli „niesłuszne rodowody”. Tygodnik „wSieci” jako pierwszy publikuje obszerne fragmenty autobiografii prezesa PiS.

[…] Wałęsa chciał być prezydentem, ale się w tej sprawie nie zdeklarował. Trzeba było coś z nim zrobić, potencjalnie był naszym zdecydowanie największym atutem. Szansę dostrzegłem w tym, co wedle mojego ówczesnego, ale i dzisiejszego przekonania było niemożliwe do powstrzymania – w dążeniu Lecha Wałęsy do prezydentury. Uznałem to za element, który może wywołać poważną dynamikę społeczną. Leszek zgadzał się z diagnozą rzeczywistości, a także co do dążeń Wałęsy, ale wyraźnie nie chciał brać sprawy w swoje ręce. Po prostu znał przewodniczącego nieporównanie lepiej niż ja i twierdził, że jest nie do opanowania. Nie nadaje się i lepiej w to nie wchodzić, mimo że niewątpliwie zostanie prezydentem.

[…] Bardzo mocno podkreślanym elementem w pierwszym okresie działania PC była sprawa bezwzględnej potrzeby istnienia w ustroju demokratycznym pluralizmu politycznego. Mówiliśmy o tym tak często, bo była ona wtedy kwestionowana. Nie tylko przygotowywano partię etosową, lecz snuto także opowieści o nowym modelu demokracji bez partii politycznych, co uzupełniano opowieścią o końcu wielkich ideologii, końcu politycznych podziałów. Wtedy zaczęła się polska kariera teorii o końcu historii Francisa Fukuyamy. Koncepcji finalistycznej, zakładającej, że społeczeństwa dążą w swej historii do jednego liberalnego modelu. Nasi przeciwnicy, a dokładniej ich – jak mawiał Karol Marks – literaccy przedstawiciele (m.in. Jacek Bocheński, Andrzej Szczypiorski, Wiktor Woroszylski, Janusz Anderman), twierdzili, że Mazowiecki, Geremek, Michnik i ci wszyscy, których reprezentowali, takie państwo budują. Przy czym owa budowa ma polegać na tym, że ogłasza się jego powstanie. Tak jak w pewnym momencie ogłoszono, że Polska jest państwem prawa. Jeżeli ktoś owo przedsięwzięcie kwestionuje, ma wątpliwości i co do samego celu, i co do skuteczności przyjętej metody, wynika to z niskich pobudek, głównie z frustracji, za którą kryje się po prostu marność. Marni ludzie się frustrują i występują przeciwko ludziom wybitnym, wręcz wielkim, a co najmniej pełnym zalet. Niższość występuje przeciw wyższości. Można się z tych bzdur śmiać, ale ukształtowały one na lata sposób myślenia i zachowania wielu Polaków. Z fatalnym dla naszego kraju skutkiem […].

Dalszy ciąg na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.