Demokracja a rządy gremiów niepochodzących z wyboru. RELACJA

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Dziś bardzo wiele władzy odchodzi do instytucji niewiększościowych i ich wpływ na życie obywateli, którzy myślą, że decydują dokonując wyborów politycznych, parlamentarnych, jest znacznie większy niż się tym obywatelom wydaje.

Prezentujemy relację z kolejnego panelu tegorocznego Kongresu Polska Wielki Projekt.

Fot. Blogpress.pl
Fot. Blogpress.pl

W dyskusji poświęconej kwestiom demokracji udział wzięli:

— prof. Andrzej Zybertowicz, Kierownik Zakładu Interesów Grupowych Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, doradca Prezydenta RP Andrzeja Dudy oraz doradca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego

— prof. Krzysztof Szczerski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dudy

— Bronisław Wildstein - pisarz i dziennikarz,

— Wojciech Kaczmarczyk, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania i ds. społeczeństwa obywatelskiego,

— Maciej Bednarkiewicz - prawnik.

Fot. Blogpress.pl
Fot. Blogpress.pl

Prowadzący panel Bronisław Wildstein rozpoczął debatę od przywołania pojęć: społeczeństwo obywatelskie i rządy prawa - miały być one remedium na niebezpieczeństwa wiążące się z demokracją. Społeczeństwo obywatelskie to sieć bliskich obywatelom organizacji, wspólnot lokalnych, koncentrujących się na określonych celach ważnych dla ludzi żyjących w określonym środowisku. Jednocześnie demokracja powinna funkcjonować zgodnie z określonym porządkiem prawnym.

Obecnie - jak zauważył Wildstein - obywatelskie inicjatywy przejmowane są przez silnych graczy społecznych, którzy wykorzystują je po to, żeby realizować swój interes i wpływać na państwo i demokratycznie wybierane władze, czasem te inicjatywy od razu są tworzone w ten sposób i realizują określony projekt ideologiczny.

Czy nie jest tak, że sieć rozmaitych inicjatyw, które nam się prezentuje jako społeczeństwo obywatelskie, blokuje demokrację?

— zastanawiał się. Zwrócił także uwagę na zagrożenie oddania władzy w ręce korporacji sądowniczej lub korporacji ponadnarodowej niepochodzącej z wyboru (takiej jak np. Komisja Europejska).

Gremia niepochodzące z wyboru zaczynają coraz istotniej wpływać na stan demokracji

— podsumował swoją wypowiedź.

Fot. Blogpress.pl
Fot. Blogpress.pl

Wojciech Kaczmarczyk zwrócił uwagę na to, że dojrzałe społeczeństwo obywatelskie powinno charakteryzować się takimi cechami, jak: niezależność - od władzy i dużych korporacji oraz filantropijność (zamiast używania środków publicznych).

Kaczmarczyk określił dzisiejszy stan społeczeństwa obywatelskiego jako „tyranię głośnego mainstreamu”. Zauważył, że organizacje, które istotnie realizują na poziomie lokalnym ważne cele społeczne nie mają dostępu do programów i zasobów, a dostęp do tych zasobów i programów mają głośni nieliczni, którzy uczestniczą w debacie publicznej. To dotyczy także języka. Język praw człowieka jest często zawłaszczany przez tyranię głośnego mainstreamu. Np. do katalogu praw człowieka próbuje się włączyć prawo do aborcji, czyli do przerywania życia, mówi się także o prawach seksualnych. Remedium na tę sytuację - według Kaczmarczyka - jest skupienie się na tym, co moralne, a nie co społeczne.

W przestrzeni społeczeństwa obywatelskiego należy zwrócić większą uwagę na wartości, na zasady.

Chodzi o odbudowanie etosu organizowania się, stowarzyszania się opartego na wartościach.

Fot. Blogpress.pl
Fot. Blogpress.pl

Według prawnika Macieja Bednarkiewicza, problemem jest niejasność i nieczytelność procedur (np. rozwiązywania konfliktów z Trybunałem Konstytucyjnym). Uznał, że „wszystkie nici są w ręku władzy ustawodawczej”. Jak zauważył, przeciętny obywatel ocenia władzę poprzez sąd, poprzez to, w jaki sposób sąd go traktuje, jak rozstrzyga jego spór, i czy otrzymuje w tym miejscu satysfakcję.

Są dwa modele sądu - stwierdził Bednarkiewicz - albo władza sądownicza ma wzbudzać strach albo zaufanie. Aby było to zaufanie przeciętny obywatel musi mieć podstawową wiedzę o funkcjonowaniu prawa w Polsce.

Ten Wielki Projekt Polska - w moim przekonaniu - powinien się rozpocząć od tego, żebyśmy zaczęli edukację w prawie

— zakończył swoją wypowiedź.

W dalszej części dyskusji opowiedział się za tym, żeby do polskiego wymiaru sprawiedliwości wprowadzić ławę przysięgłych. To sprzyjałoby edukacji w prawie i odbudowy zaufania do sądów.

Fot. Blogpress.pl
Fot. Blogpress.pl

Prof. Andrzej Zybertowicz przywołał pojęcia fundamentalizmu demokratycznego i fundamentalizmu transparentności. Zauważył, że „wiele problemów, z jakimi dzisiaj zmaga się Europa bierze się z fundamentalizmu demokratycznego”, tj. przekonania, że rząd demokratyczny jest zawsze lepszy od rządu autorytarnego, co uznał za błędne.

Innym poglądem jest fundamentalizm transparentności, tj. wiara, że posuwanie transparentności przez kolejne warstwy życia społecznego, zwłaszcza funkcjonowania instytucji władzy, służy lepszej jakości tej władzy. Tymczasem w warunkach współczesnej teatralizacji i hollywoodyzacji takie postępowanie degraduje władzę, która nastawia się tylko na przekazy dnia w materiałach informacyjnych.

Jeśli przyjrzymy się, jak funkcjonują instytucje demokratyczne, to bez większego kłopotu w prawie każdej z nich znajdziemy enklawę decyzji autorytarnych, podejmowanych przez tych, którzy uważają, że wiedzą lepiej

— zauważył profesor.

Prof. Zybertowicz nawiązał do posiedzeń grupy Bilderberg - nieformalnego międzynarodowego stowarzyszenia wpływowych osób ze świata polityki i gospodarki. Niegdyś informacje o spotkaniach tej grupy w mediach się nie pojawiały, teraz znane są nazwiska osób zaproszonych i główne tematy. Jednak pozostaje pytanie, kim są ludzie, którzy wyznaczają listy uczestników i jakie ich usytuowanie w strukturach władzy.

Tam są zapraszani ludzie, którzy deklarują obronę demokracji liberalnej, mają bronić demokracji liberalnej według procedur, które nie mają z liberalnością wiele wspólnego

— zaznaczył Zybertowicz.

Nawiązując do tych słów, Bronisław Wildstein dodał, że ”żyjemy w świecie, w którym się odwracają znaczenia. Ci którzy deklarują walkę o demokrację, prowadzą ją w sposób bardzo niedemokratyczny, co budzi nieufność, co do efektów. (..) Żyjemy w takiej rzeczywistości, gdzie prawie wszyscy deklarują, że są ultrademokratami, ale czasem podskórnie kwestionują prawo większości do swoich wyborów, mówią, kto ma prawo być wybierany, uczestniczą w gremiach, które coraz bardziej ograniczają przestrzeń wolności”.

Fot. Blogpress.pl
Fot. Blogpress.pl

Prof. Krzysztof Szczerski, dziękując za zaproszenie do debaty, podkreślił: „Kongres Polska Wielki Projekt zawsze zadawał właściwe pytania i zawsze można było usłyszeć różnorodne odpowiedzi na te pytania”. Odnosząc się do głównego tematu panelu, przywołał pojęcie kratokracji (władzy władzy), samoreplikującej się władzy, chodzi o sytuację, gdy zmiana władzy jest niemożliwa. Bardzo widoczne jest to na poziomie lokalnym. Mimo demokratycznych procedur odtwarza się ten sam układ władzy, gdyż jest to w interesie większości, która organizuje się wokół tej władzy.

Wydawało się, że wybory 2015 roku zaprzeczyły tezie, że Polska jest krajem kratokratycznym, gdyż jest możliwe dokonanie w cyklu wyborczym zmiany władzy. Jednak - jak zaznaczył prof. Szczerski - dziś wola wyrażona poprzez wybory zmierza się z inną warstwą kratokracji, czyli z władzą instytucji.

Dziś bardzo wiele władzy odchodzi do instytucji niewiększościowych i ich wpływ na życie obywateli, którzy myślą, że decydują dokonując wyborów politycznych, parlamentarnych, jest znacznie większy niż się obywatelom wydaje.

Jak wyjaśnił prof. Szczerski, są trzy grupy instytucji niewiększościowych, które zawężają pole demokracji: instytucje ponadnarodowe, regulacyjne (Komisja Europejska i różne agencje przez nią powołane) ; gremia sądownictwa o charakterze konstytucyjnym (np. Europejski Trybunał Sprawiedliwości) oraz instytucje gospodarcze (np. agencje ratingowe).

Prof. Szczerski zaznaczył, że „w Polsce zderzamy się w praktyce demokratycznej z jedną z form kratokracji, czyli z interesem tych instytucji dla których zmiana władzy demokratycznej jest uznana jako niekorzystna. Usiłuje się powstrzymać konsekwencje utraty pierwszego szańca kratokracji, jakim była kwestia samych wyborów, i uratować ten drugi szaniec, druga linię obrony, czyli obrona na poziomie instytucjonalnym. (..) To może się skończyć destabilizacją całego systemu politycznego”.

Aby osiągnąć punkt równowagi, te instytucje powinny zmienić swoje funkcjonowanie tak, by ich decyzje odpowiadały woli politycznej wyborców. Tymczasem obecnie działają w ten sposób, jakby tej woli wyrażonej w wyborach nie było.

Podstawą państwa jest legitymizacja, a ona musi wynikać z woli wyborców.

Całość dyskusji na filmie:

Relacja: Margotte i Bernard

Całość na Blogpress.pl

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.