Brytyjskie mohery na Madagaskar. A my wreszcie zbudujemy jeden naród i jedną Rzeszę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Po co te piski i egzaltacje? Fanaberia brytyjskich moherowych beretów jest nam, prawdziwym Europejczykom, na rękę. Ostrzegaliśmy, że trzeba im zabrać ID (dowody osobiste), żeby nie mogli głosować, mówiliśmy, żeby nie robili polityki, bo to nie dla nich, tłumaczyliśmy że referendum to rzecz niepotrzebna i niebezpieczna.

Cameron nie posłuchał nas, praktyków euro-demokracji. To znaczy demokracji, w której decyduje nie jakiś tam ciemny motłoch, ale Europa. Decyduje Europa, czyli jej najlepsi przedstawiciele. Bo Europa pije szampana ustami swoich przedstawicieli.

Ale skoro Cameron urządził z brytyjskimi moherami tę szowinistyczną szopkę - niech idą w cholerę. Kanał La Manche trzeba poszerzyć, izolować zarazę wypełniania fanaberii ciemnego motłochu. A my tu w Europie urządzimy moherom nową Kryształową Noc.

No, może nie dosłownie, ale cel jest ten sam: wygniecenie insektów, które przeszkadzają w nauczeniu Europy niemieckiego porządku i w zbudowaniu jednego, europejskiego państwa (Ein Reich), jednego europejskiego narodu (Ein Volk) i pełni władzy dla oświeconego kierownictwa (Ein Fuhrer). Fersztanden?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych