NASZ WYWIAD. Zaradkiewicz: "Podczas spotkania z Rzeplińskim usłyszałem, że zostałem wezwany nie po to, by rozmawiać, ale by słuchać stanowiska"

fot. Fratria
fot. Fratria

W trakcie spotkania z dziesięcioma sędziami, spośród których jeden wkrótce zakończył kadencję w TK, w imieniu których prezes Rzepliński oświadczył, że „utracili do mnie zaufanie”, pytając o przyczyny takiej deklaracji, usłyszałem w odpowiedzi, że „zostałem wezwany nie po to, aby ze mną rozmawiać, tylko, abym wysłuchał ich stanowiska”. To pokazuje atmosferę wokół mnie

—powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl dyrektor Zespołu Orzecznictwa i Studiów w Biurze Trybunału Konstytucyjnego, prof. Kamil Zaradkiewicz.

wPolityce.pl: Jak odebrał Pan decyzję o Pańskiego degradacji? Była to zemsta prof. Andrzeja Rzeplińskiego?

Prof. Kamil Zaradkiewicz: Nie wiem czy to jest zemsta, o to trzeba byłoby zapytać prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Rzeplińskiego. Natomiast uważam, że niewątpliwie jest to sankcja, która nie ma żadnego uzasadnienia.

CZYTAJ TAKŻE: TYLKONAS! Kulisy degradacji prof. Zaradkiewicza. Władze TK wypowiadają umowę i piszą o „ochronie interesów państwa i prawa”. DOKUMENTY

CZYTAJ TAKŻE: Rozłam w TK?! Sześciu sędziów napisało list do prezesa Rzeplińskiego w obronie prof. Zaradkiewicza. „Dyrektor nie utracił naszego zaufania”

W szczegółowym uzasadnieniu tej decyzji czytamy, że wypowiadał się Pan jako urzędnik państwowy, który nie ubiegał się o „zgodę kierownictwa Trybunału na udzielenie wywiadu i wypowiedzi dla mediów jako urzędnik państwowy”. W wypowiedzi dla „Wiadomości” mówi Pan, że „nikt: ani prezes, ani sędziowie, ani szef biura TK nie pytał mnie o motywy mojego postępowania, ani o to, na przykład w jakim charakterze występowałem publicznie…”. Rozumiem, że jakby Pan nie występował jako urzędnik państwowy wszystko byłoby zgodne z prawem?

Nie jestem o tym przekonany. Poza rtm nie występowałem jako urzędnik państwowy czy osoba wypowiadająca się w imieniu Trybunału Konstytucyjnego. Nie wskazywałem, że wypowiadam się urzędowo. Prezentując obowiązujący stan prawny i teorie prawnicze nie przedstawiałem się jako dyrektor Zespołu Orzecznictwa i Studiów w Biurze Trybunału Konstytucyjnego. Co najwyżej to mnie tak prezentowano, co skądinąd jest zgodne z prawdą. Na marginesie warto zaznaczyć, że moja pozycja zawodowa w Trybunale Konstytucyjnym jako dyrektora Zespołu Orzecznictwa i Studiów, a także na Uniwersytecie Warszawskim jako samodzielnego pracownika naukowego jest bardzo podobna. Moim zadaniem jest m.in. interpretacja przepisów i analiza prawa, także przedstawianie koncepcji teoretycznych, prezentacja wniosków. To nadaje mojej pracy w Trybunale charakter bardziej naukowy niż jakikolwiek inny. Tym bardziej dziwię się, że nikt nie próbował wyjaśnić ze mną tej sprawy i prawdziwości stawianych zarzutów. Zostały podjęte decyzje bez wysłuchania moich argumentów.

W trakcie spotkania z dziesięcioma sędziami, spośród których jeden wkrótce zakończył kadencję w TK, w imieniu których prezes Rzepliński oświadczył, że „utracili do mnie zaufanie”, pytając o przyczyny takiej deklaracji, usłyszałem w odpowiedzi, że „zostałem wezwany nie po to, aby ze mną rozmawiać, tylko, abym wysłuchał ich stanowiska”. To pokazuje atmosferę wokół mnie.

Czy oprócz ataków ze strony prezesa Trybunału, były również ataki ze strony innych sędziów? Z kolei dziś sześciu sędziów napisało list do prezesa TK broniąc Pana…

Nie rozmawiałem z sędziami, którzy wyrazili utratę wobec mnie zaufania. Publicznie tylko prezes Rzepliński wypowiada się na ten temat. Zabrał głos także sędzia Stępień, który jest jednak w stanie spoczynku. Wsparł mnie natomiast wprost reprezentujący w Krajowej Radzie Sądownictwa Prezydenta RP sędzia Wiesław Johann. W związku z tym mogę się odnosić w zasadzie tylko do publicznych zarzutów prezesa Rzeplińskiego. Notabene nie zabierałem głosu w dyskusji na ten temat, dopóki ocena moich wypowiedzi nie została zaprezentowana publicznie w lakonicznym anonimowym komunikacie Biura Trybunału Konstytucyjnego i przez prof. Rzeplińskiego. Po tych wydarzeniach uznałem, że nie mogę nie odnieść się do zarzutów stawianych mi publicznie. Mam prawo się bronić przed bezpodstawnymi oskarżeniami. Dziś został opublikowany list poparcia sześciu sędziów Trybunału niepodzielających zapatrywań Prezesa TK, którzy oświadczyli, że nie utracili do mnie zaufania. To bardzo ważne stanowisko. Okazało się, że nieprawdziwa jest prezentowana opinii publicznej teza o negatywnej ocenie ze strony wszystkich sędziów.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.