Miasto w ramach Festiwalu Malta zamówiło u wybitnych artystów stworzenie widowiska poświęconego Poznańskiemu Powstaniu 1956 roku. TVP zwróciła się z prośbą do władz miasta o sfinansowanie emisji w dobrym czasie antenowym. Suma potrzebna na emisję wynosi 200 tys. złotych. Spektakl miał być emitowany najpierw 30 maja w II programie TVP, po czym w następnego dnia w TVP Polonia, na cały świat, nie wspominając o TVP Poznań, która miała emitować widowisko wielokrotnie. Chodziło o sfinansowanie kilku godzin emisji. Nie trzeba dodawać, że jest to bardzo skuteczna promocja miasta, biorąc pod uwagę jaki „kapitał symboliczny” zawiera w sobie Powstanie Poznańskie 1956 roku. Wcześniej miasto zamawiało kilkuminutowy materiał promocyjny, który kosztował 230 tys. złotych. Wielokrotnie TVP zwracała się do Prezydenta a odpowiedzi nie było.
W końcu, 23 maja, Prezydent Jaśkowiak podjął decyzję, że miasto sfinansuje transmisję widowiska w reżyserii Jana Komasy o Czerwcu 1956 roku. Czas związany z ustalaniem ramówki, dawno co prawda minął, ale takie wymogi pracy telewizji nie były w ogóle brane pod uwagę przez władze miasta. Widowisko jak przystało na jednego z najwybitniejszych reżyserów młodego pokolenia, reżysera „Miasta 44”, filmu o Powstaniu Warszawskim, ma rozmach, kręcone będzie techniką HD. Ale to nie telewizja TVP Poznań wymyśliła taki sposób realizacji, tylko reżyser. Reżysera wybrało miasto. Spowodowało to duże zaangażowanie środków, zgodnie z wymogiem struktury widowiska. Pozytywna decyzja Prezydenta ucieszyła. Była racjonalna z punktu widzenia miasta, utrwalania jego wizerunku jednego z pierwszych ośrodków czynnego oporu w Europie wobec komunistycznego totalitaryzmu.
Widowisko będzie fuzją obrazu, tańca i muzyki. Jan Komasa zaprosił do współpracy Mikołaja Mikołajczyka – choreografa, który przez wiele lat związany był z poznańskim Polskim Teatrem Tańca oraz Teatrem Wielkim (jako solista). Muzykę stworzą Bartek Wąsik i Miłosz Pękala z Kwadrofonik ( nagrodzonego Paszportem „Polityki”) we współpracy z Royal String Quartet. Elektronika spotka się z perkusją, fortepianami i kwartetem smyczkowym na żywo. Stronę wizualną, taneczną i muzyczną spektaklu dopełni technologia, która stworzy wrażenie terroru inwigilacji.
I oto nagle 16 czerwca pojawiła się informacja, że Prezydent Jaśkowiak zrezygnował z finansowania transmisji. Szczególnie ciekawe były argumenty uzasadniające tę decyzję. Były dwa: słaba oglądalność i kwestia finansowa. Skoro Telewizja Polska jest publiczna, to ona powinna sfinansować emisję widowiska.
Trudno jednak nie zauważyć, że zarzut potencjalnej słabej oglądalności jest równoznaczny zakwestionowaniem marki reżysera Jana Komasy i artystów z nim współpracujących. Jan Komasa to twórca, którego miasto wcześniej wskazało jako reżysera. A zarzut drugi: finansowy. Kto kilka lat temu wzywał do niepłacenia abonamentu? Kolega partyjny Prezydenta Jaśkowiaka, ówczesny premier Donald Tusk, zachęcał do łamania prawa. Zatem oba zarzuty są zaskakujące, mówiąc delikatnie. Na szczęście znaleźli się dzięki wysiłkom dyr. TVP Poznań, Agaty Ławniczak, sponsorzy, którzy wykazali większe zrozumienie dla historii Poznania niż Prezydent Poznania.
Nie bardzo wiadomo jak interpretować tę zmianę decyzji. Snując domysły, można było, znając antyklerykalne poglądy Prezydenta, przypuszczać, że w sztuce są jakieś religijne wątki, bo jak wiadomo, nie sposób zrozumieć fenomenu Poznańskiego Czerwca 1956, bez odwołania się do religii katolickiej. Ale nic takiego w tym widowisku nie ma. Jest opowieść o uniwersalnym przesłaniu, o wyzwalaniu się ludzi do życia w wolności. Tamte wydarzenia są ukazane jako swoisty azymut, fundament wolności, do którego trzeba się odwoływać, jako źródła mocy. To, co przyniósł Europie środkowej i wschodniej komunistyczny totalitarnym jest dzisiaj dla nas czymś trudnym do wyobrażenia. Zatem zbrojne wystąpienie kilkuset śmiałków, było aktem najwyższego heroizmu. Trzy miasta się na to poważyły: Berlin-Poznań-Budapeszt. Konsekwencje dla uczestników wydarzeń były tragiczne. Zbici ranni, torturowani, inwigilowani przez cały czas trwania PRL-u, nie wspominając o zmowie milczenia, jaka towarzyszyła tym „Trzem Dniom Chwały”. Nie można było mówić otwarcie o czerwcu 1956 roku. Jeszcze w okresie „Solidarności” 1980-81, zastraszani uczestnicy wydarzeń nie potrafili swobodnie rozmawiać o tym, w czym brali udział. Taka była wszechwładza Służby Bezpieczeństwa. I teraz, gdy można, korzystając z dobrodziejstw demokracji , rozpropagowywać ideę wolności, Prezydent Jacek Jaśkowiak mówi, że emisja jest za droga, tak jakby pamięć o zabitych i torturowanych, nękanych przez lata można było przeliczyć na złotówki. Dalszy komentarz zbędny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/298207-zblizajace-sie-obchody-60-r-poznanskiego-czerwca-56-staly-sie-przedmiotem-zaskakujacych-zabiegow-prezydenta-poznania-jacka-jaskowiaka