Las Birnamski już ruszył. Czy Juncker z Timmermansem i innymi tego nie widzą?

Fot. FreeImages.com
Fot. FreeImages.com

Na tle narastającego w Europie eurosceptycyzmu jako wyjątki w niedawnym badaniu Pew Research Center jawią się Polacy (72 proc. Popiera UE) i Węgrzy (61 proc.), podczas gdy średnia dla 10 badanych krajów to zaledwie 51 proc. W Hiszpanii UE popiera 47 proc., w Wielkiej Brytanii – 44 proc., a w Grecji zaledwie 27 proc. Pozornie wygląda to dziwnie, ale prawdopodobnie ma bardzo proste wyjaśnienie: Polacy i Węgrzy mają nie tylko poczucie, że na członkostwie zyskali, ale też, że ich kraje mają wciąż duży zakres suwerenności i są w stanie postawić się Brukseli.

Czy Juncker z Timmermansem i innymi nie odczytują tych sygnałów? Czy nie czytają sondaży? Czy nie widzą, że Las Birnamski już ruszył w stronę zamku, w którym mają swoją siedzibę? Odpowiedź jest zapewne skomplikowana politycznie i psychologicznie. Tkwiąc w trudnej do wyobrażenia siatce zależności politycznych i finansowych, także czysto osobistych, a ponadto cały czas walcząc o uzasadnienie przed samymi sobą tego, co robią, nie są w stanie zaakceptować, że ich czas i czas ich szkodliwych, utopijnych wizji się kończy.

Chcą tego czy nie, brytyjskie referendum – niezależnie od jego wyniku – oznacza przełom, nawet gdyby najzacieklejsi euroentuzjaści upierali się, że nic się nie stało. Owszem, stało się. A im bardziej Bruksela będzie przykręcała śrubę, tym szybciej stary porządek się zawali. I z tym większym hukiem.

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych