"Siemoniacy... Macierewicz idzie po Was". Halicki i "Wyborcza" zapomnieli o kwerendzie IPN ws. żony Macierewicza?

fot. PAP/Leszek Szymański
fot. PAP/Leszek Szymański

Gdyby to były zarzuty oparte na faktach i prawdziwe, minister Antoni Macierewicz by je odpierał, ale mamy do czynienia z grą polityczną, populistycznymi zagrywkami mającymi na celu osłabienie pozycji Polski

—mówił w TVP Info rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz.

Cechą charakterystyczną wszystkich walczących w amoku z partią rządzącą jest bez dwóch zdań odrzucanie jakichkolwiek głosów mogących zaburzyć rzeczywistość w jakiej obecnie żyje szeroko pojmowana opozycja. Nie inaczej ma się sprawa ataku „Gazety Wyborczej” na szefa MON Antoniego Macierewicza. Można zastanowić się czy jest to błąd poznawczy czy jak powiedział Misiewicz „gra polityczna mająca na celu osłabienie Polski”. Odpowiedź jest raczej jasna.

Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa wydał postanowienie nakazujące spółce Agora SA przeproszenie ministra Antoniego Macierewicza, poprzez zamieszczenie przeprosin na pierwszej stronie w wydaniu poniedziałkowym Gazety Wyborczej

—powiadamia w oświadczeniu rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz.

CZYTAJ WIĘCEJ: Rzecznik MON o ataku GW na Antoniego Macierewicza: „Gazeta Wyborcza zapomniała zamieścić przeprosiny wobec ministra

Gazeta Michnika jednak sobie nic z tego nie robi, gdyby przeprosiła, byłoby to jawne przyznanie się do kłamstwa jakim posłużyła się do ataku na Macierewicza. Póki cała Polska emocjonuję się doniesieniami „GW” żadnych przeprosin być nie może. Atak musi trwać póki przeciwnik nie odniesie jak największych obrażeń. Czemu jednak „Gazeta Wyborcza” za przeciwnika obrała sobie Polskę?

Bartłomiej Misiewicz skrytykował również posła PO Andrzeja Halickiego, który miał wspomnieć o plotkach dotyczących rzekomej agenturalnej przeszłości żony Antoniego Macierewicza.

Tak robił Urban. Kwerenda przeprowadzona w zasobach IPN cztery lata temu wykazała, że Hanna Macierewicz nigdy nie była żadnym współpracownikiem SB. To skandal

—mówił rzecznik MON.

Kolejnym po „Gazecie Wyborczej”, który na fakty wzrusza ramionami jest Andrzej Halicki z PO. Potrafił on oskarżyć żonę szefa MON - p. Hannę Macierewicz o współpracę z SB. Halicki za nic jednak ma oficjalną kwerendę przeprowadzoną przez IPN na wniosek dr Justyny Błażejowskiej z 20 lutego 2012 r. jednoznacznie wykazała, że żona Macierewicza nie została nigdy zarejestrowana w charakterze tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa.

W dzienniku rejestracyjnym Komendy Stołecznej MO (później: SUSW) znajduje się zapis, według którego Hanna Macierewicz została zarejestrowana 27 lutego 1976 r. pod numerem 14735 przez Wydział III KS MO w charakterze kandydata na tajnego współpracownika. Treść zapisu, jak i jego forma (brak późniejszych uzupełnień) jednoznacznie wskazują, że nigdy nie doszło do zmiany charakteru rejestracji na tajnego współpracownika. Materiały zdjęto z ewidencji w lipcu 1976 r. i przekazano do archiwum, gdzie zostały zarejestrowane pod numerem 10574/I.

Rejestracja w charakterze kandydata na tajnego współpracownika odbywała się poza wiedzą rejestrowanej osoby.

Fakt rejestracji jedynie w charakterze kandydata na tajnego współpracownika potwierdzają zapisy i puste miejsca na karcie rejestracyjnej EO-4/73 z 27 lutego 1976 r. Na rzeczonej karcie znajduje się informacja „kandydat na TW”. O tym, że nigdy nie doszło do zmiany charakteru rejestracji na tajnego współpracownika świadczą puste miejsca w linijkach wypełnianych w razie zmiany kategorii rejestracji na TW: „kategoria (TW LK, MK, SA)”, „pseudonim / kryptonim”, „przez kogo pozyskany: nazwisko, imię, stopień”, „podstawa pozyskania”; „data pozyskania”, „nazwa jednostki operacyjnej lub nazwa archiwum skąd podjęto ponownie na kontakt”, „do jakiego zagadnienia pozyskany”, „do jakiej sprawy pozyskany”.

Czytaj dalej na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych