Brytyjski ekspert o szczycie NATO w Warszawie: „To przełom i wielki sukces Polski. Rosja znajdzie zapewne sposób, by się zemścić”. NASZ WYWIAD

Fot. kremlin.ru/nato.int
Fot. kremlin.ru/nato.int

Szczyt Sojuszu w Warszawie ma rozwiązać problem asymetrii w dystrybucji wojsk NATO i rosyjskich. Jeśli chodzi o zlokalizowaną siłę militarną, Rosja obecnie przewyższa Sojusz. Na przeciw państw Bałtyckich, po stronie rosyjskiej, stacjonują ogromne oddziały wojsk. Po stronie NATO, w Europie Wschodniej, nie ma nic

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl brytyjski ekspert ds. obronności Tim Ripley, analityk IHS -Jane’s Defence Weekly, wykładowca w Centrum ds. Badań nad Obronnością i Bezpieczeństwem uniwersytetu w Lancaster.

wPolityce.pl: Na szczycie NATO, który rozpocznie się 8 lipca w Warszawie mają zapaść decyzje odnośnie „wzmocnionej, wysuniętej, permanentnej, rotacyjnej obecności wojsk” na wschodniej flance Sojuszu. To przełom czy sposób na „chwilowe” uspokojenie krajów Europy Środkowej i Wschodniej, zaniepokojonych wzrostem agresji Rosji?

Tim Ripley: Jeśli takie decyzje rzeczywiście zapadną na szczycie, to będzie to prawdziwy przełom, ogromny krok do przodu i sukces Polski, która usilnie za tym lobbowała. Stałych baz wprawdzie nie będzie, ale uzyskacie te nowe siły, które obiecano wam podczas szczytu NATO w Newport i Cardiff - 5 tysięcy żołnierzy, siły (zadaniowe-red.) wysokiej gotowości. Nie jest to więc sposób na uspokojenie członków Sojuszu znajdujących się na jego wschodniej flance, tylko rozwiązanie, które realnie zwiększa bezpieczeństwo krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Widać to zresztą po reakcji Rosji, która robiła co mogłaby storpedować szczyt w Warszawie. Rosyjskie myśliwce wielokrotnie naruszały przestrzeń powietrzną członków Sojuszu. Podlatywały blisko do okrętów wojennych NATO. Prokremlowskie media i agentura wpływu na Zachodzie również zostały zmobilizowane. Nie przyniosło to jednak wymiernych skutków.

Pytanie, co będzie dalej. Możemy się spodziewać dalszych prowokacji i testowania determinacji Sojuszu w czasie szczytu i po nim?

Putin nie ma obecnie wielu powodów do radości. Oprócz decyzji o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO zapadła niedawno także decyzja o budowie europejskiej tarczy antyrakietowej, ze stałymi elementami w Polsce i Rumunii. Nie zapominając o wykluczeniu rosyjskich lekkoatletów z igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Afront goni afront. Putin nie jest jednak szaleńcem, ale cwanym, doświadczonym lisem. Myśli długofalowo. Zawsze jest krok przed przeciwnikami. Zakłócenie szczytu w Warszawie nie przyniosłoby mu żadnych korzyści. Nie będzie też już dalszych prowokacji. Jeśli zdecyduje się odpłacić NATO pięknym za nadobne to zrobi to w sposób, którego nikt się nie spodziewa. Nie zapominajmy, że mamy otwarty front w Syrii. Tam spodziewałbym się kłopotów. Drugim frontem są Turcja i Azerbejdżan. Rosja znajdzie sposób by się zemścić.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych